Leżąc na półce wysoko nad komodą w kuchni- książka kucharska, z ciekawoscią przyglądała sie wyczynom pani domu. Z tego co wynikało usilnie próbowała ugotować obiad. Książkę kucharską jako znawczynię w tym temacie trochę to bawiło, gdyż ona z łatwością potrafiłaby jej powiedzieć dosłownie wszystko... ,,Wszystko? czy ja potrafiłabym odpowiedziec na wszystko, na kazde pytanie?,,- pomyslała i jakby bardziej odwróciła się do okna. Często zaglądała przez nie, widziała biegnące dzieci i ptaki...i te dziwne światło. ,,Tak światło ale jak je nazwać?,, kolejny problem nurtował starą książkę kucharską. Nie wiedziała jak nazywa się ów światło. Szybko w myslach przeglądła treść swoich stronic ale nie było w nich mowy o tym świetle które regularnie przychodziło rano... Książka kucharska zmartwiła się nie co ale od tej pory postanowiła,że zapyta którąś z jej koleżanek będących w salonie w domowym zbiorze literatury jak zwane jest to światło.