Dzisiaj na lekcji siedziałam jak na szpilkach. Pani z j. polskiego oddawała prace z lektury. Pytała uczniów czy przeczytalismy książkę od deski do deski. Mósiałam zachować olimpijski spokój.Dostałam zlą ocenę. Moja kolerzanka zachowuje się jak pępek świata. Dostała najlepszą ocenę. Nie martwiłam się, poszłam poprawić tą kartkowkę. Po poprawie weszłam na parnas. J. polski jest moją piętą achillesa.Na przerwach jest jak w stajni augiasza.
PRZEPRASZAM< ALE NIC INNEGO NIE WCHODZI MI DO GŁOWY. PEWNIE DO CZEGOS SIĘ PRZYDA ;) POZDRAWIAM SERDECZNIE ;)