Odpowiedź :
Wielka Improwizacja powstała w wyniku natchnionego geniuszu Konrada. Wpada on w poetycki szał, improwizując, tworząc monolog wewnętrzny.
W pierwszych strofach bohater uzasadnia swoją samotność niezrozumieniem jego poezji przez prostu lud. Stwierdza, że nie istnieje jeszcze żadna osoba, która byłaby w stanie ogarnąć potęgę geniuszu. Nie potrafi w żaden sposób przelać na papier tego, co czuje. Uczucia Konrada zostają porównane do podziemnej rzeki. Możemy się jedynie domyślać, gdzie ona jest. Mówi, że jedynie potęga natury jest w stanie go zrozumieć. Podkreśla swoją nietuzinkowość tłumacząc, że jedynie istoty pozaziemskie mogą zrozumieć jego twórczość.
Wielka Improwizacja opisuje niesamowitą pychę i bluźnierstwo bohatera. Uważa, że tworząc ją staje się nieśmiertelny. Co więcej pyta Boga, co on tak naprawdę zrobił dla ludzi. Konrad uważa się za kreatora, podkreśla, że jego poezja należy do wyłącznie do niego. Dalej, autor mówi, że doszedł do zenitu własnych możliwości. "Dziś mój zenit, moc moja dzisiaj się przesili". Jest świadomy tego, że wkrótce pozna, czy tak naprawdę ma rację, czy kieruje się pychą. Dalej mówi o swoim natchnieniu, które pozwoli mu wzbić się w obłoki "gdzie graniczą Stwórca i natura". Bohater porównuje się do proroków, co więcej kpi z wszystkich innych poetów. Pyta Boga, czym ona tak na prawdę różni się od nich. Konrad mówiąc, że gdy wzbije się i dotrze do Boga "zajrzy w jego uczucia" popełnia niesamowity grzech. Kim on bowiem jest, aby mógł sprawdzać intencje samego twórcy? Swoją niewiarę podkreśla ironią "O TY! O którym mówią", tak, jakby nie utożsamiał się ze swoją wiarą. Konrad porównuje, podkreśla swoją potęgę, mówi, że jest zarówno na ziemi jak i w niebie. Finalnie stwierdza, że tęskni za ojczyzną. Mówi, że nie kocha tylko jednostki, ale cały naród, miłuje go jak tylko może "jak przyjaciel, kochanek, małżonek, jak ojciec". Konrad mówi Bogu, że gdyby on miał władzę, nie kierowałby się wyłącznie rozumem, ale i uczuciami. Bohater pragnie władzy absolutnej, możemy porównać go do tyrana: "A jeżeli się sprzeciwią / Niechaj cierpią i przepadną". Konrad mówi, że gdyby miał tak ogromną władzą jak Stwórca, naprawiłby wszystkie jego błędy, automatycznie zarzucając Bogu niekompetencje "I większe niż ty zrobiłbym dzieło".
Konrad prosi o władzę nad ludzkimi duszami "Daj mi rząd dusz". Mężczyzna ponownie żąda spotkania z Bogiem. Podważa jego istnienie mówiąc "Nie spotkałem Cię dotąd, żeś Ty jest - zgaduję". Bohater prosi Boga o władzę, albo sposób na dojście do niej. Poeta po chwilowym milczeniu oznajmia, że odkrył sposób rządów Boga. Stwierdza, że przemawia przez niego wyłącznie rozum. Konrad tłumaczy Bogu, że tylko on wie co czują ludzie na ziemi. Stwórca jedynie patrzy na to wszystko z góry. Konrad ponownie wytyka Bogu niedoskonałości. Znów używa ironii "I mówią, że Ty nie błądzisz". Konrad pragnie władzy w imię uszczęśliwienia ludzkości. W ostateczności Konrad wybucha, grozi Bogu, że zburzy jego pojmowanie w świecie. Głosem diabła porównuje stwórcę do cara.
W Wielkiej Improwizacji i w monologu wewnętrznym bohatera widzimy wymowę polityczną ówczesnej Polski. W 1830 roku wybucha powstanie listopadowe. Uczestniczy w niej szlachta, która nie dopuszcza do walki niższych warstw społecznych, ponieważ musiałaby przydzielić im dodatkowe przywileje. Tak samo jak Konrad ponoszą klęskę, bowiem kierowali się pychą. Mickiewicz nie krytykuje samego powstania, ale metodę walki w pojedynkę.
Puentując, Wielka Improwizacja to krytyka idei szlacheckiego racjonalizmu.
W pierwszych strofach bohater uzasadnia swoją samotność niezrozumieniem jego poezji przez prostu lud. Stwierdza, że nie istnieje jeszcze żadna osoba, która byłaby w stanie ogarnąć potęgę geniuszu. Nie potrafi w żaden sposób przelać na papier tego, co czuje. Uczucia Konrada zostają porównane do podziemnej rzeki. Możemy się jedynie domyślać, gdzie ona jest. Mówi, że jedynie potęga natury jest w stanie go zrozumieć. Podkreśla swoją nietuzinkowość tłumacząc, że jedynie istoty pozaziemskie mogą zrozumieć jego twórczość.
Wielka Improwizacja opisuje niesamowitą pychę i bluźnierstwo bohatera. Uważa, że tworząc ją staje się nieśmiertelny. Co więcej pyta Boga, co on tak naprawdę zrobił dla ludzi. Konrad uważa się za kreatora, podkreśla, że jego poezja należy do wyłącznie do niego. Dalej, autor mówi, że doszedł do zenitu własnych możliwości. "Dziś mój zenit, moc moja dzisiaj się przesili". Jest świadomy tego, że wkrótce pozna, czy tak naprawdę ma rację, czy kieruje się pychą. Dalej mówi o swoim natchnieniu, które pozwoli mu wzbić się w obłoki "gdzie graniczą Stwórca i natura". Bohater porównuje się do proroków, co więcej kpi z wszystkich innych poetów. Pyta Boga, czym ona tak na prawdę różni się od nich. Konrad mówiąc, że gdy wzbije się i dotrze do Boga "zajrzy w jego uczucia" popełnia niesamowity grzech. Kim on bowiem jest, aby mógł sprawdzać intencje samego twórcy? Swoją niewiarę podkreśla ironią "O TY! O którym mówią", tak, jakby nie utożsamiał się ze swoją wiarą. Konrad porównuje, podkreśla swoją potęgę, mówi, że jest zarówno na ziemi jak i w niebie. Finalnie stwierdza, że tęskni za ojczyzną. Mówi, że nie kocha tylko jednostki, ale cały naród, miłuje go jak tylko może "jak przyjaciel, kochanek, małżonek, jak ojciec". Konrad mówi Bogu, że gdyby on miał władzę, nie kierowałby się wyłącznie rozumem, ale i uczuciami. Bohater pragnie władzy absolutnej, możemy porównać go do tyrana: "A jeżeli się sprzeciwią / Niechaj cierpią i przepadną". Konrad mówi, że gdyby miał tak ogromną władzą jak Stwórca, naprawiłby wszystkie jego błędy, automatycznie zarzucając Bogu niekompetencje "I większe niż ty zrobiłbym dzieło".
Konrad prosi o władzę nad ludzkimi duszami "Daj mi rząd dusz". Mężczyzna ponownie żąda spotkania z Bogiem. Podważa jego istnienie mówiąc "Nie spotkałem Cię dotąd, żeś Ty jest - zgaduję". Bohater prosi Boga o władzę, albo sposób na dojście do niej. Poeta po chwilowym milczeniu oznajmia, że odkrył sposób rządów Boga. Stwierdza, że przemawia przez niego wyłącznie rozum. Konrad tłumaczy Bogu, że tylko on wie co czują ludzie na ziemi. Stwórca jedynie patrzy na to wszystko z góry. Konrad ponownie wytyka Bogu niedoskonałości. Znów używa ironii "I mówią, że Ty nie błądzisz". Konrad pragnie władzy w imię uszczęśliwienia ludzkości. W ostateczności Konrad wybucha, grozi Bogu, że zburzy jego pojmowanie w świecie. Głosem diabła porównuje stwórcę do cara.
W Wielkiej Improwizacji i w monologu wewnętrznym bohatera widzimy wymowę polityczną ówczesnej Polski. W 1830 roku wybucha powstanie listopadowe. Uczestniczy w niej szlachta, która nie dopuszcza do walki niższych warstw społecznych, ponieważ musiałaby przydzielić im dodatkowe przywileje. Tak samo jak Konrad ponoszą klęskę, bowiem kierowali się pychą. Mickiewicz nie krytykuje samego powstania, ale metodę walki w pojedynkę.
Puentując, Wielka Improwizacja to krytyka idei szlacheckiego racjonalizmu.