Rozwiązane

Napisz krótkie opowiadanie w którym narratorem jest pies porzucony przez swego pana. Przynajmniej strona



Odpowiedź :

Było to dwa tygodnie temu, mój pan postanowił mnie zostawić. Mój pan nigdy zbytnio się mną nie przejmował, nie zawsze dostawałem jeść, nie zawsze miałem gdzie spać, ale to był mój pan i kochałem i byłem mu wierny za to jakim jest, jemu też nie było w życiu łatwo. Często patrzyłem na jego smutną twarz po powrocie z pracy do pustego domu, w którym czekałem tylko ja. Dla mego pana było to za mało, a ja się cieszyłem, że mamy tylko siebie i według mnie było nam razem dobrze. Pewnego pan do domu wrócił bardzo późno i w dodatku z uśmiechem na twarzy, co wywołało u mnie wielkie zdziwienie, bo od kilku lat na jego twarzy nie gościł ani zarys uśmiechu. Zdziwienie zdziwieniem, ale w sercu poczułem wtedy radość, ze może mój los się poprawi, choć zbytnio nie narzekałem, że wreszcie pan wróci do dawnej formy. Moja radość rosła z dnia na dzień, gdyż tak jak przypuszczałem uśmiech pana coraz częściej gościł na jego twarzy. dziwiło mnie tylko co lub kto tego dokonał. Sobotniego wieczoru postanowiłem się tego dowiedzieć, gdyż pan wykąpał się wcześniej, ubrał elegancko i zbierał się do wyjścia co nie zdarzało się od kilku lat, w dodatku przez cały dzień podśpiewywał sobie pod nosem, co wróżyło tylko coś dobrego, ale co?... Gdy tylko pan otworzył drzwi wyskoczyłem z nich szybko i schowałem się za drzewem, czekając aż pan wyjdzie, aby móc iść za nim. Podążałem za nim krok w krok, ale z odległością, aby nie mógł mnie zauważyć. Pan zatrzymał się przed restauracją, postał przed nią chwilę a następnie wszedł. Wtedy mogłem podejść bliżej z nadzieją, ze przez szybę będę mógł coś zobaczyć. Jakże uradowało się moje serce gdy zobaczyłem pana uradowanego w towarzystwie pięknej pani. Pełen radości postanowiłem wrócić do domu...
Po kilku dniach pani wprowadziła się do nas z... innym psem, na co pan powiedział: "Stary w tym domu nie ma miejsca dla dwóch zwierząt, wiec musisz się stad zabierać!" Wtedy poczułem jak serce mi się kraje... było mi strasznie przykro, ale cóż... Spuściłem głowę i wyszedłem. I od tej chwili żyje jako włóczęga...