Odpowiedź :
Czasem trzeba ofiarować komuś swe serce
By z daleka zobaczyć, ile jest w nim miłości
Czasem trzeba od kogoś odjechać
Aby zrozumieć, jak bardzo się tęskni
Czasem trzeba odejść
Tylko po to, by móc powrócić
Czasem trzeba zapomnieć
By móc pamiętać od nowa...
By z daleka zobaczyć, ile jest w nim miłości
Czasem trzeba od kogoś odjechać
Aby zrozumieć, jak bardzo się tęskni
Czasem trzeba odejść
Tylko po to, by móc powrócić
Czasem trzeba zapomnieć
By móc pamiętać od nowa...
Blisko śmierci
Żyję pośród ludzi.
Czasem świat mi się już nudzi,
Życie daje mi w kość,
Wprowadza mnie to w szał i złość,
Sięgam po ostre narzędzie,
Nacinam się nim prawie wszędzie.
Oczy same się zamykają,
Nikogo i nic nie poznają.
Widzę jasność wielką niby promienie słońca,
Czy doczekałam się życia mego końca?
Po co mnie trzymać na tym świecie?
Jestem niepotrzebna,
wyrzućcie mnie jak śmiecie!
Nagle, jasność zanika, co się dzieje?
Czemu ja dalej istnieję?
Anioł Śmierci
Moje życie straciło kolor.
Wszystko jest czarne.
Anioł Śmierci
przechodzi obok mnie obojętnie,
tylko spojrzał na mnie swoim kłującym wzrokiem i pozostawił lekkie ukłucie
w mym kamiennym sercu.
Cały mój świat jest teraz
pokryty czarną kopułą
przez którą nie przedostaje się
najmniejszy promyk szczęścia.
Siedzę w swoim świecie...sama...
nie ma w nim nikogo
oprócz mnie i Anioła Śmierci.
Mam nadzieję, że kiedyś nadejdzie dzień,
w którym przyjdzie mój czas,
aby odejść z tego piekła...
Aniele Śmierci weź mnie ze sobą...
Nie całuj gdy nie kochasz,
Nie mów "kocham", kiedy kłamiesz.
Gdy odejdziesz, ten ktoś szlocha
I nie wiesz, jak mu serce łamiesz.
Anioł Samotności
Anioł Samotności ...
to On mnie dręczy ..
nie daje spokoju ani chwili wytchnienia...
jest cały czas przy mnie
nie opuszcza nawet na krok...
Anioł ten dzieli się ze mną wszystkimi swoimi uczuciami...
tym czego ma naj więcej,...
czyli samotnością...
ta samotnośc powoli mnie zabija...
zabija to co jeszcze we mnie pozostało...
cieszy się z tego...
powoli upadam....
lecz ja wiem ze przyjdzie jeszcze taki dzień ....
gdy przeciwstawie mu się ...
Podniose sie....
narodze na nowo...
a On odejdzie odemnie ....
zniknie ...
On ten sam Anioł...
Anioł Samotności....
Ból
Ból
Okropne cierpienie... i wrzaski.
Powietrze - gorace i ciężkie - lekko drży,
Nagle ciemnosć, ktos cos mówi.
Do mnie?
chyba nie...
Błysk, szybki i oslepiajacy.
Biały?
Nie.
Czerwony.
Ciemny.
Znowu - powtarza się - pulsuje.
Słyszę szept,lecz słów nie rozróżniam...
Widzę
Na tle tej pulsujacej czerwieni widze sylwetkę,
To kobieta, chyba. Chyba?
Na pewno.
Jej czarne włosy unosza się jak na wodzie...
Czarne?
Przeciez nic dokładnie nie widzę...
ale...
Ale wiem.
Mówi do mnie. Nie, nic nie rozumiem,
Serce uderza coraz mocniej,
Mysli kłębia się w głowie,
Nagle kobieta usmiecha się.
Okropnie, nieludzko.
Nie wiem czemu ale wzbudza we mnie...
Strach?
chyba tak...
Uderzenie pada znienacka.
Ból przeszywa me ciało.
Czerwień w tle szaleje,
Upadam, broczac krwia.
Ostatni, goracy haust powietrza wpada mi do płuc,
co się stało?
Nie wiem.
Zimno.
Straszne zimno.
Szept.
Cichy szept towarzyszy mi w drodze,
Dokad?
Na tamten swiat...
Srebrną żyletką na dłoni wycinam kolejne znaki...choć czuje jak bardzo to boli...choć widzę jak krew z mych ran płynie... nie przerwę swego natchnienia co razem z żyletą po dłoniach lekko płynie...Po fakcie ocieram ręce z ran krwawych śladów...składam je równo w podzience...że nie zabiłam sie odrazu..., że tym razem choć blisko kresu życia byłam...powstrzymałam się...dlaczego?... może w coś w końcu uwierzyłam...może ostatni raz szansę sobie dałam...wiem jedno następny raz końcem będzie i dla Was gdy znów sięgnę po zbrodnie...nie powstrzymam się napewno...zginę...na ścianie krwią własną napiszę...
Przepraszam Cię Królewiczu
Anioł Samotności ...
to On mnie dręczy ..
nie daje spokoju ani chwili wytchnienia...
jest cały czas przy mnie
nie opuszcza nawet na krok...
Anioł ten dzieli się ze mną wszystkimi swoimi uczuciami...
tym czego ma naj więcej,...
czyli samotnością...
ta samotnośc powoli mnie zabija...
zabija to co jeszcze we mnie pozostało...
cieszy się z tego...
powoli upadam....
lecz ja wiem ze przyjdzie jeszcze taki dzień ....
gdy przeciwstawie mu się ...
Podniose sie....
narodze na nowo...
a On odejdzie odemnie ....
zniknie ...
On ten sam Anioł...
Anioł Samotności....
Ból
Ból
Okropne cierpienie... i wrzaski.
Powietrze - gorace i ciężkie - lekko drży,
Nagle ciemnosć, ktos cos mówi.
Do mnie?
chyba nie...
Błysk, szybki i oslepiajacy.
Biały?
Nie.
Czerwony.
Ciemny.
Znowu - powtarza się - pulsuje.
Słyszę szept,lecz słów nie rozróżniam...
Widzę
Na tle tej pulsujacej czerwieni widze sylwetkę,
To kobieta, chyba. Chyba?
Na pewno.
Jej czarne włosy unosza się jak na wodzie...
Czarne?
Przeciez nic dokładnie nie widzę...
ale...
Ale wiem.
Mówi do mnie. Nie, nic nie rozumiem,
Serce uderza coraz mocniej,
Mysli kłębia się w głowie,
Nagle kobieta usmiecha się.
Okropnie, nieludzko.
Nie wiem czemu ale wzbudza we mnie...
Strach?
chyba tak...
Uderzenie pada znienacka.
Ból przeszywa me ciało.
Czerwień w tle szaleje,
Upadam, broczac krwia.
Ostatni, goracy haust powietrza wpada mi do płuc,
co się stało?
Nie wiem.
Zimno.
Straszne zimno.
Szept.
Cichy szept towarzyszy mi w drodze,
Dokad?
Na tamten swiat...
Srebrną żyletką na dłoni wycinam kolejne znaki...choć czuje jak bardzo to boli...choć widzę jak krew z mych ran płynie... nie przerwę swego natchnienia co razem z żyletą po dłoniach lekko płynie...Po fakcie ocieram ręce z ran krwawych śladów...składam je równo w podzience...że nie zabiłam sie odrazu..., że tym razem choć blisko kresu życia byłam...powstrzymałam się...dlaczego?... może w coś w końcu uwierzyłam...może ostatni raz szansę sobie dałam...wiem jedno następny raz końcem będzie i dla Was gdy znów sięgnę po zbrodnie...nie powstrzymam się napewno...zginę...na ścianie krwią własną napiszę...
Przepraszam Cię Królewiczu