Rozwiązane

NAPISZ OPOWIADANIE HISTORYCZNE



Odpowiedź :

Patrzę na Ciebie mój Boże, na Twoje skronie ranione i oczy potem zalane. Patrzę jak wtedy w czasie burzy, gdy ginęli ludzie nie wiedząc dlaczego. I jak wtedy znów czerwony promień przez szkiełko witraża zdobi Twoją twarz szkarłatną purpurą. Była wtedy jesienna niedziela. Oni już wtedy byli, rozpoczynali krwawe rządy. A myśmy czuwali, odprawiali swój świąteczny obowiązek. Francuz i Brytyjczyk już na Wielkanoc wśród nas będzie. Ale gdy promień zszedł z Twojego oblicza i oświetlił zabytkową ramę obrazu coś na zewnątrz zawarczało. Najpierw pojedynczy warkot silnika, a potem chyba cały batalion zmechanizowany zbliżać się zaczął. Konsternacji nie było, myśleliśmy - pewnie przejadą. Mieli koszary niedaleko. Ale zaczęli wyłączać silniki, z wozów wychodzić i tupać niemiłosiernie o bruk swoim wojskowym obuwiem. Skończył ksiądz podniesienie, Twoje Ciało na ołtarz położył, lecz zamiast głosu dzwonków słychać było łomot kopniaka drzwi otwierającego i… ich.
Już wchodzą, rozbiegają się bo bocznych nawach. Spychają pobożnych do środka. Ksiądz Mszę chce dokończyć, ale dotknięty natchnieniem Hostię z ołtarza zjada, krew pije. Oficer spycha księdza, wymachuje bronią i rozpoczyna kazanie. A Bawarczyk tłumaczy, że zaraz świątynia wysadzona zostanie, że przeszkadza i w tym miejscu żołnierz nowe koszary dostanie. Ksiądz próbuje ratować, ale jego policzek ciosu nie wytrzymuje i krwią się rumieni. Na nic tłumaczenia, że na sklepieniu zabytkowe suplikacje pruskiego autora. Oficer spogląda na sufit, gdzie też były i piszczele, i czaszki – pokazuje na swoje, a Bawarczyk tłumaczy: „Zatem tutaj teraz możecie zabytki podziwiać, a nawet się modlić.” Lecz to nie był koniec buty i nieprzyjemności. Zło się rozkręca, rozwiązania podpowiada. Oficer dostrzegł Cię Jezu w tym właśnie obrazie w momencie, gdy pierwsi wierni chcieli go grzecznie posłuchać i pójść sobie. W kościele zagrzmiało, grzmot było słychać od lewej nawy do prawej, od ołtarza pod chór, od posadzki ku najwyższemu kościoła sklepieniu. Zagrzmiało złowrogie: HALT !!!
Nikt nie wyjdzie z tego kościoła – tłumaczy ten z piórkiem – póki gospodarzowi nie podziękuje i w twarz nie napluje. Potem ten z czaszką ściągnął Twój obraz i rzucił przed drzwiami. Dał nam tylko piętnaście minut, potem zapewnił, że będzie wysadzał. Obyś był zimny, albo gorący. Burza nadciągnęła nad wszystkie serca. Mijają sekundy, a potem minuty. Pot zlewa się z czół, serca palpitują, oprawca czeka z wyrachowaniem. Jedynie czaszka na czapce wydaje się być spokojna. Ale nagle…! Co to, a może nareszcie - jest ktoś pierwszy. Pierwszy marzyciel, który chce widzieć Brytyjczyków na Wielkanoc w swoim domu. Podchodzi, żegna się i zanim splunie zawoła: „Wybacz Jezu za Twój obraz. Kocham Cię” Zaczynamy widzieć w tym nadzieję, Kochamy Cię, a to tylko jest Twój obraz. Wychodzą kolejni przestraszeni. I ja ze sobą walczę. Przecież chciałem być gorący. Czy dla gorącego to jest tylko Twój obraz. Patrzę niespokojnie - już dwudziestu wyszło. Rozglądam się po kościele. Gdzie jest Grażynka? Siostra moja. Jak zawsze stoi z przodu po niewieściej stronie. Ale i z tamtąd też już plują. Dwadzieścia siedem – liczę dalej. Ruszyła się Grażynka. To i ja idę. Kocham Cię Jezu. Będę trzydziesty: dlaczego trzydziesty? Gdy spluwam to o tych trzydziestu srebrnikach przez to rozmyślam. Oglądam się, ale karabinami mnie wypychają. zytłumiony trzask, stado gołębi się podrywa. Strzał i wierna krew wszystkie plwociny obmywa.