Odpowiedź :
Historia z nad morza....
Chcę opowiedzieć o przygodzie która przydarzyła mi się w zeszłe wakacje, a dokładnie 13 lipca, kiedy to wraz z moją mamą Kasią, wybraliśmy się nad morze na 3-dniową wycieczkę.
Mam na imię Marcel. Pewnego dnia, wraz z mamą i moim psem Pimpkiem, wybraliśmy się nad morze do Międzyzdrojów. Droga trwała 5 godzin, podróżowaliśmy pociągiem. Kiedy byliśmy na miejscu, poszliśmy do naszego domku letniskowego, aby zostawić nasze bagaże, zaraz potem udaliśmy się na plaże, aby pospacerować. Szliśmy na boso, woda przypływała i odpływała mocząc nasze stopy, a Pimpek od razu wskoczył do wody i sobie pływał. Gdy tak szliśmy, usłyszeliśmy wołanie imienia mamy. Okazało się że była to koleżanka mamy ze szkolnych lat. Mama była zajęta rozmową, kiedy ja spostrzegłem w oddali latawiec i postanowiłem po niego pójść. Szedłem najpierw plażą a potem wszedłem w jakiś lasek i nie mogłem znaleźć drogi powrotnej. Strasznie się bałem bo nie znałem okolicy a latawiec już mnie w ogóle nie interesował, chciałem tylko wrócić do mamy bo zaczynało robić się ciemno. Mama nie zauważyła że się od niej oddalam a ja nie pomyślałem o tym żeby ją zapytać o pozwolenie. Kiedy mama zauważyła moje zniknięcie strasznie się wystraszyła i szybko biegła po pomoc przy okazji pytając przechodniów czy mnie nie widzieli. Poszukiwaniem zajęła się policja, lecz kiedy było już ciemno, zawiesili je do następnego dnia.Mama zauważyła również zniknięcie Pimpka. Tym czasem mój piesek przyleciał do mnie. Jego brązowa sierść była cała poplątana, musiał się pewnie przedzierać przez krzaki. Pimpek został ze mną. Po pół godziny od przyjścia Pimpka znalazła mnie mama idąc po jego śladach.Byłem bardzo szczęśliwy, Pimpek się cieszył a mamusia miała aż łzy w oczach i mocno mnie tuliła. Obiecałem jej że więcej się to nie powtórzy i będę ją o każdym zamiarze odejścia informował.
Pozostałe dwa dni spędziliśmy szczęśliwie i wesoło. Jeździliśmy na karuzelach, opalaliśmy się na plaży i bawiliśmy z Pimpkiem. Mimo tej przykrej sprawy, na szczęście wszystko dobrze się skończyło i pobyt w Miedzyzdrojach był jak najbardziej udany.
Chcę opowiedzieć o przygodzie która przydarzyła mi się w zeszłe wakacje, a dokładnie 13 lipca, kiedy to wraz z moją mamą Kasią, wybraliśmy się nad morze na 3-dniową wycieczkę.
Mam na imię Marcel. Pewnego dnia, wraz z mamą i moim psem Pimpkiem, wybraliśmy się nad morze do Międzyzdrojów. Droga trwała 5 godzin, podróżowaliśmy pociągiem. Kiedy byliśmy na miejscu, poszliśmy do naszego domku letniskowego, aby zostawić nasze bagaże, zaraz potem udaliśmy się na plaże, aby pospacerować. Szliśmy na boso, woda przypływała i odpływała mocząc nasze stopy, a Pimpek od razu wskoczył do wody i sobie pływał. Gdy tak szliśmy, usłyszeliśmy wołanie imienia mamy. Okazało się że była to koleżanka mamy ze szkolnych lat. Mama była zajęta rozmową, kiedy ja spostrzegłem w oddali latawiec i postanowiłem po niego pójść. Szedłem najpierw plażą a potem wszedłem w jakiś lasek i nie mogłem znaleźć drogi powrotnej. Strasznie się bałem bo nie znałem okolicy a latawiec już mnie w ogóle nie interesował, chciałem tylko wrócić do mamy bo zaczynało robić się ciemno. Mama nie zauważyła że się od niej oddalam a ja nie pomyślałem o tym żeby ją zapytać o pozwolenie. Kiedy mama zauważyła moje zniknięcie strasznie się wystraszyła i szybko biegła po pomoc przy okazji pytając przechodniów czy mnie nie widzieli. Poszukiwaniem zajęła się policja, lecz kiedy było już ciemno, zawiesili je do następnego dnia.Mama zauważyła również zniknięcie Pimpka. Tym czasem mój piesek przyleciał do mnie. Jego brązowa sierść była cała poplątana, musiał się pewnie przedzierać przez krzaki. Pimpek został ze mną. Po pół godziny od przyjścia Pimpka znalazła mnie mama idąc po jego śladach.Byłem bardzo szczęśliwy, Pimpek się cieszył a mamusia miała aż łzy w oczach i mocno mnie tuliła. Obiecałem jej że więcej się to nie powtórzy i będę ją o każdym zamiarze odejścia informował.
Pozostałe dwa dni spędziliśmy szczęśliwie i wesoło. Jeździliśmy na karuzelach, opalaliśmy się na plaży i bawiliśmy z Pimpkiem. Mimo tej przykrej sprawy, na szczęście wszystko dobrze się skończyło i pobyt w Miedzyzdrojach był jak najbardziej udany.