Odpowiedź :
Rozmowa MysZki z Antygoną:
M: Dzisiaj w naszym studiu pragnę serdecznie powitać Antygonę, która powróciwszy zza grobu zgodziła się udzielić nam wywiadu. Dziś to ona będzie jego główną bohaterką. Dzień dobry!
A: Dzień dobry.
M: Antygono. Jesteś jedną z najbardziej kontowersyjnych postaci w lekturach młodziezowych. W jaki sposób ustosunkujesz się do tej opinii?
A: Zdaję sobię sprawę, że czytelnicy zapoznając się z treścią "Antygony" mają mieszane uczucia. Niektórzy podziwiają moją odwagę, inni potępiają nieposłuszeństwo wobec władcy.
M: Czy już od najmłodszych lat ujawnia się w tobie ta nieposkromiona, przekorna osobowość?
A: Nieposkromiona? Przekorna? Podejmując decyzję nie kierowałam się przekorą, chęcią postawienia na swoim, a jedynie dobrem brata...
M: A więc jednak miłość...
A: Tak. Miłość braterska. Jeśli jest prawdziwa ma niesamowitą moc i żaden zakaz ziemski nie jest w stanie jej stłumić.
M: Nie uważasz, że miłośc staje się nieco przewidywalnym tematem, poruszanym coraz częściej w większości dzieł o tematyce codzienności?
A: Myślę, że miłości nie można nazwać przewidywalną. W końcu mamy tu do czynienia z uczuciami. One w ostatniej chwili potrafią się odmienić i nie znajdujemy na takie zmiany logicznego wytłumaczenia. W tym tkwi właśnie jej piękno. Miłośc jest niedołączną częścią codzienności... Powiedziałabym nawet, że jest tą, która nadaje sens naszemu życiu.
M: Nie zastanawiałaś się nigdy, ile stracisz oddając swoje życie za.. i tak nie żyjącą już osobę?
A: Oczywiście. Nie była to łatwa decyzja. Gdybym jednak miała podjąć ją jeszcze raz myślę, że postąpiłabym w ten sam sposób. Nieszczęścia wiszące nad naszym rodem i tak nie wróżyłyby mi długiego i szczęśliwego życia.
M: Mówisz, że najważniejsza dla ciebie jest miłość, a przez swój postępek zabiłaś miłość swojej siostry do ciebie. Jak to wytłumaczysz czytelnikom?
A: Nie zabiłam miłości Ismeny, a jedynie wystawiłam ją na próbę podobną tej, na którą wystawiono moje uczucia do brata. A jednak one nie wygasły. Śmierć tylko dodała im mocy.
M: Nie bałaś się śmierci?
A: Śmierć jest jednym z niewielu momentów w życiu, których nadejścia jestem pewna. Jeśli nadejdzie szybciej – poczytam to, jako zysk. Życie po stracie ukochanych braci i z klęskami nadal wiszącymi nad naszym rodem byłoby dla mnie bezcelowe.
M: Więc może podejmując decyzję nie kierowałaś się uczuciami do brata, a swoim egoizmem? Chciałaś uciec od trosk, cierpienia? Skrócić ziemską egzystencję…
A: Nie poważyłabym się na taki czyn, w obecności bogów. To oni powinni być jedynymi panami życia i śmierci i jedynymi, którzy mogą sprawować sąd nad ciałem i duszą człowieka.
M: Chowasz w sercu żal do Kreona, za nie okazanie serca i twarde trwanie przy swoich zasadach?
A: Nie…
M: NIE?!
A: Nie…
M: Ale jak to możliwe??? Przecież jego postawa doprowadziła cię do śmierci.
A: Wiedziałam na co się decyduję. Kreon, jako władca Teb, kierował się prawem ziemskim. Jego świętym obowiązkiem było go strzec, wzbudzać i egzekwować swój autorytet, aby utrzymać silne państwo. Ja natomiast kierowałam się prawem boskim, którego zasady od wieków są niezmienne i moim własnym sumieniem. Wartości te nie zachodzą na siebie, więc nie istnieje możliwość kompromisu. Jedna ze stron musiałaby zrezygnować z walki o swoje racje.
M: Podsumowując… Uważasz, że twój czyn i jego reakcja były takie, jak być powinny?
A: Uważam, że nie ma sensu rozpamiętywać przeszłości. Co się stało, to się nie odstanie. Zarówno dla mnie, jak i dla władcy była to lekcja, a morał, jaki z niej wyniosłam pozwolę sobie zachować dla siebie… Najważniejsze, że Polinejkes razem z Eteoklesem będą mogli się radować w wiecznej chwale.
M: Dziękuję za rozmowę :)!
A: Dziękuję również.
Bardzo się postarałam. Mam nadzieję, że mój dialog będzie się podobał :D
:)
M: Dzisiaj w naszym studiu pragnę serdecznie powitać Antygonę, która powróciwszy zza grobu zgodziła się udzielić nam wywiadu. Dziś to ona będzie jego główną bohaterką. Dzień dobry!
A: Dzień dobry.
M: Antygono. Jesteś jedną z najbardziej kontowersyjnych postaci w lekturach młodziezowych. W jaki sposób ustosunkujesz się do tej opinii?
A: Zdaję sobię sprawę, że czytelnicy zapoznając się z treścią "Antygony" mają mieszane uczucia. Niektórzy podziwiają moją odwagę, inni potępiają nieposłuszeństwo wobec władcy.
M: Czy już od najmłodszych lat ujawnia się w tobie ta nieposkromiona, przekorna osobowość?
A: Nieposkromiona? Przekorna? Podejmując decyzję nie kierowałam się przekorą, chęcią postawienia na swoim, a jedynie dobrem brata...
M: A więc jednak miłość...
A: Tak. Miłość braterska. Jeśli jest prawdziwa ma niesamowitą moc i żaden zakaz ziemski nie jest w stanie jej stłumić.
M: Nie uważasz, że miłośc staje się nieco przewidywalnym tematem, poruszanym coraz częściej w większości dzieł o tematyce codzienności?
A: Myślę, że miłości nie można nazwać przewidywalną. W końcu mamy tu do czynienia z uczuciami. One w ostatniej chwili potrafią się odmienić i nie znajdujemy na takie zmiany logicznego wytłumaczenia. W tym tkwi właśnie jej piękno. Miłośc jest niedołączną częścią codzienności... Powiedziałabym nawet, że jest tą, która nadaje sens naszemu życiu.
M: Nie zastanawiałaś się nigdy, ile stracisz oddając swoje życie za.. i tak nie żyjącą już osobę?
A: Oczywiście. Nie była to łatwa decyzja. Gdybym jednak miała podjąć ją jeszcze raz myślę, że postąpiłabym w ten sam sposób. Nieszczęścia wiszące nad naszym rodem i tak nie wróżyłyby mi długiego i szczęśliwego życia.
M: Mówisz, że najważniejsza dla ciebie jest miłość, a przez swój postępek zabiłaś miłość swojej siostry do ciebie. Jak to wytłumaczysz czytelnikom?
A: Nie zabiłam miłości Ismeny, a jedynie wystawiłam ją na próbę podobną tej, na którą wystawiono moje uczucia do brata. A jednak one nie wygasły. Śmierć tylko dodała im mocy.
M: Nie bałaś się śmierci?
A: Śmierć jest jednym z niewielu momentów w życiu, których nadejścia jestem pewna. Jeśli nadejdzie szybciej – poczytam to, jako zysk. Życie po stracie ukochanych braci i z klęskami nadal wiszącymi nad naszym rodem byłoby dla mnie bezcelowe.
M: Więc może podejmując decyzję nie kierowałaś się uczuciami do brata, a swoim egoizmem? Chciałaś uciec od trosk, cierpienia? Skrócić ziemską egzystencję…
A: Nie poważyłabym się na taki czyn, w obecności bogów. To oni powinni być jedynymi panami życia i śmierci i jedynymi, którzy mogą sprawować sąd nad ciałem i duszą człowieka.
M: Chowasz w sercu żal do Kreona, za nie okazanie serca i twarde trwanie przy swoich zasadach?
A: Nie…
M: NIE?!
A: Nie…
M: Ale jak to możliwe??? Przecież jego postawa doprowadziła cię do śmierci.
A: Wiedziałam na co się decyduję. Kreon, jako władca Teb, kierował się prawem ziemskim. Jego świętym obowiązkiem było go strzec, wzbudzać i egzekwować swój autorytet, aby utrzymać silne państwo. Ja natomiast kierowałam się prawem boskim, którego zasady od wieków są niezmienne i moim własnym sumieniem. Wartości te nie zachodzą na siebie, więc nie istnieje możliwość kompromisu. Jedna ze stron musiałaby zrezygnować z walki o swoje racje.
M: Podsumowując… Uważasz, że twój czyn i jego reakcja były takie, jak być powinny?
A: Uważam, że nie ma sensu rozpamiętywać przeszłości. Co się stało, to się nie odstanie. Zarówno dla mnie, jak i dla władcy była to lekcja, a morał, jaki z niej wyniosłam pozwolę sobie zachować dla siebie… Najważniejsze, że Polinejkes razem z Eteoklesem będą mogli się radować w wiecznej chwale.
M: Dziękuję za rozmowę :)!
A: Dziękuję również.
Bardzo się postarałam. Mam nadzieję, że mój dialog będzie się podobał :D
:)
Dobroczyńca ludzkości - wywiad z Prometeuszem
Witam pana bardzo serdecznie .chciałbym przeprowadzić z panem wywiad na temat altruizmu,Pańskiej postawy wobec ludzkości.
-Ja również serdecznie witam .Przyznam się,że temat rozmowy trochę mnie zaskoczył.Przypuszczałem,że z piętnastolatkiem będe mogł porozmawiać tylko na młodzieżowe tematy.Jest mi nizmiernie miło,że dzisiejsza mlódzież zainteresowała moja postaa.Świadczy to jedynie o waszej dojrzałości.
-Co skłoniło Pana do tak zacego czynu wobec ludzkości?
-Ja poprostu bardzo kocham ludzi!.dla nich jestem w stanie zrobić wszystko!.Nie mogłem znieść ,że żyją w warunkach zbliżonych do zwierzęcych.Za wszelką cenę pragnąłem to zmienić.Atena nauczyła mnie wielu bardzo pożytecznych umiejętnośći-postanowiłam więc podzielić się nimi z ludzmi.Sprawiło mi to wielką radość.Cudowną rzeczą było patrzeć , jak ludzie własnymi siłami budowali domy,drobne sprzety mechaniczne,kształcili się w dziedzinie matematyki ,astronomii,medycyny.Gdy patrzyłem na ludzi żyjących w ciemnośćiach, odczuwajacych zimno i strach ,serce pękało mi z bólu .Wtedy własnie narodził sie pomysł,aby skraść z Olimpu ogień i podarować go ludziom
- To bardzo ciekawe.Jak pan tego dokonał?
- Kolrejny raz przyjaźń z Ateną odegrała duża rolę.To dzięki tej bogini udało mi się wejśc na boską górę.Gdy byłem juz na miejscu zapaliłem pochodnię od ognistego rydwanu słońca i niezauważony przez nikogo podarowałem ludziom ogień.
- Czy zdawał Pan sobie sprawę z konsekwencji kradzieży?
- Tak, oczywiście.Wiedziałem ,że czyn którego się dopuściłem ,był wielkim wykroczeniem.Kolejny raz rozgniewałem Zeusa ,kTóry po incydencie z bykiem czuł do mnie wielką nienawiść .Jednak dobro ludzi przeważyło nad rozsądkiem.Nikt nie był w stanie mniepowstrzymać.Za wszelką cene
pragnąłem pomoć ludziom, choć trochę umilić i ułatwić im życie.Podarowanie im ognia było moim głownym celem.Byo również protestem przeciwko Zeusowi , który planował wytepić ludzi, widząc jak wzrastają ich siły i umiejętności.Posiadanie przez nich ognia w ogromnym stopniu ułatwiło im życie.I to własnie nie spodobało się Zeusowi
- Czy miał Pan chwile zwątpienia , w których żałował swego czynu? Może podczas straszliwych mąk , kary Zeusa?
- nigdy nie żałowałem tego co zrobiłem .Moje wszystkie decyzje były strannie przmyślane i samodzielne. Nie mam za złe ludziom tego ,Ze za kradzież ognia dla nich poniosłem okrutną karę.Nie chcę również aby czuli się winni.Poświęciłem się dla nich , ponieważ ich kochałem , oni także mnie kochali.Uważali mnie za swego nauczyciela, opiekuna. Czy może być coś piękniejszego?
- Czy podoba się Panu stwierdzenie : dobroczyńca ludzkości?
- Tak bardzo. Każdy człowiek pragnie być docenionym we wszystkim co robi. Dzięki temu wie, że to co czyni jest dobre i pożyteczne.Mam nadzieję, że to co zrobiłem dla ludzi ma sens .Nazywanie mnie tak jest wielkim wyróznieniem.Dziekuje moi kochani za każde miłe , dobre słowo.
- Jest pan z siebie dumny?
- Hmm... Zaskoczyło mie to pytanie
- Naprawdę? Wydaje mi się że każdy altruista powiniem być z siebie dumny.A może jest Pan skromnym człowiekiem ?
- Nie po prostu uważam ,że każdy będąc na moim miejscu zrobiłby to samo. Z doświadczenia wiem ,że oprócz mnie jest wielu wspaniałych altruistów , którzy zasługują na wielkie pochwały. Maksymilian Kolbe,Maria Teresa z Kalkuty.Mógłbym dużo wymieniać.Świat jest pełen ludzi dobrego serca -wystarczy tylko sie rozejrzeć
- Czy ma Pan jakieś przsłanie do czytelników naszej gazetki?
- Moi drodzy!Świat przepełniony jest złem,nienawiścią, nietolerancją.Ciągłe ataki terrorystyczne przynoszą wiele ofiar w ludziach .Czy tak już musi być?Czy uważacie ,że nic nie możecie zrobić w tej sprawie?Mylicie sie.Los świata leży w Waszych rekach.To wy decydujecie w jakim środowisku żyjecie.Starajcie się więc nie nadużywać przeklęńśtw , żyć w zgodzie z innymi ludzmi.Pomagajcie potrzebującym .Po pewnym czasie zrzmiecie że życie bez nałogów , używek to życie bez stresu-lepsze życie
- Dziekuje Panu za rozmowę. Mam nadziję że Pana bogate a reści przesłanie dotrze do serca każdego młodego człowieka
Witam pana bardzo serdecznie .chciałbym przeprowadzić z panem wywiad na temat altruizmu,Pańskiej postawy wobec ludzkości.
-Ja również serdecznie witam .Przyznam się,że temat rozmowy trochę mnie zaskoczył.Przypuszczałem,że z piętnastolatkiem będe mogł porozmawiać tylko na młodzieżowe tematy.Jest mi nizmiernie miło,że dzisiejsza mlódzież zainteresowała moja postaa.Świadczy to jedynie o waszej dojrzałości.
-Co skłoniło Pana do tak zacego czynu wobec ludzkości?
-Ja poprostu bardzo kocham ludzi!.dla nich jestem w stanie zrobić wszystko!.Nie mogłem znieść ,że żyją w warunkach zbliżonych do zwierzęcych.Za wszelką cenę pragnąłem to zmienić.Atena nauczyła mnie wielu bardzo pożytecznych umiejętnośći-postanowiłam więc podzielić się nimi z ludzmi.Sprawiło mi to wielką radość.Cudowną rzeczą było patrzeć , jak ludzie własnymi siłami budowali domy,drobne sprzety mechaniczne,kształcili się w dziedzinie matematyki ,astronomii,medycyny.Gdy patrzyłem na ludzi żyjących w ciemnośćiach, odczuwajacych zimno i strach ,serce pękało mi z bólu .Wtedy własnie narodził sie pomysł,aby skraść z Olimpu ogień i podarować go ludziom
- To bardzo ciekawe.Jak pan tego dokonał?
- Kolrejny raz przyjaźń z Ateną odegrała duża rolę.To dzięki tej bogini udało mi się wejśc na boską górę.Gdy byłem juz na miejscu zapaliłem pochodnię od ognistego rydwanu słońca i niezauważony przez nikogo podarowałem ludziom ogień.
- Czy zdawał Pan sobie sprawę z konsekwencji kradzieży?
- Tak, oczywiście.Wiedziałem ,że czyn którego się dopuściłem ,był wielkim wykroczeniem.Kolejny raz rozgniewałem Zeusa ,kTóry po incydencie z bykiem czuł do mnie wielką nienawiść .Jednak dobro ludzi przeważyło nad rozsądkiem.Nikt nie był w stanie mniepowstrzymać.Za wszelką cene
pragnąłem pomoć ludziom, choć trochę umilić i ułatwić im życie.Podarowanie im ognia było moim głownym celem.Byo również protestem przeciwko Zeusowi , który planował wytepić ludzi, widząc jak wzrastają ich siły i umiejętności.Posiadanie przez nich ognia w ogromnym stopniu ułatwiło im życie.I to własnie nie spodobało się Zeusowi
- Czy miał Pan chwile zwątpienia , w których żałował swego czynu? Może podczas straszliwych mąk , kary Zeusa?
- nigdy nie żałowałem tego co zrobiłem .Moje wszystkie decyzje były strannie przmyślane i samodzielne. Nie mam za złe ludziom tego ,Ze za kradzież ognia dla nich poniosłem okrutną karę.Nie chcę również aby czuli się winni.Poświęciłem się dla nich , ponieważ ich kochałem , oni także mnie kochali.Uważali mnie za swego nauczyciela, opiekuna. Czy może być coś piękniejszego?
- Czy podoba się Panu stwierdzenie : dobroczyńca ludzkości?
- Tak bardzo. Każdy człowiek pragnie być docenionym we wszystkim co robi. Dzięki temu wie, że to co czyni jest dobre i pożyteczne.Mam nadzieję, że to co zrobiłem dla ludzi ma sens .Nazywanie mnie tak jest wielkim wyróznieniem.Dziekuje moi kochani za każde miłe , dobre słowo.
- Jest pan z siebie dumny?
- Hmm... Zaskoczyło mie to pytanie
- Naprawdę? Wydaje mi się że każdy altruista powiniem być z siebie dumny.A może jest Pan skromnym człowiekiem ?
- Nie po prostu uważam ,że każdy będąc na moim miejscu zrobiłby to samo. Z doświadczenia wiem ,że oprócz mnie jest wielu wspaniałych altruistów , którzy zasługują na wielkie pochwały. Maksymilian Kolbe,Maria Teresa z Kalkuty.Mógłbym dużo wymieniać.Świat jest pełen ludzi dobrego serca -wystarczy tylko sie rozejrzeć
- Czy ma Pan jakieś przsłanie do czytelników naszej gazetki?
- Moi drodzy!Świat przepełniony jest złem,nienawiścią, nietolerancją.Ciągłe ataki terrorystyczne przynoszą wiele ofiar w ludziach .Czy tak już musi być?Czy uważacie ,że nic nie możecie zrobić w tej sprawie?Mylicie sie.Los świata leży w Waszych rekach.To wy decydujecie w jakim środowisku żyjecie.Starajcie się więc nie nadużywać przeklęńśtw , żyć w zgodzie z innymi ludzmi.Pomagajcie potrzebującym .Po pewnym czasie zrzmiecie że życie bez nałogów , używek to życie bez stresu-lepsze życie
- Dziekuje Panu za rozmowę. Mam nadziję że Pana bogate a reści przesłanie dotrze do serca każdego młodego człowieka