Odpowiedź :
W opowiadaniu przedstawię Aleksandrę z "Dziewczynka tańcząca z wiatrem"
Kiedy wstałam, promienie słońca muskały delikatnie moją zaspaną twarz. - Jaka cudowna dzisiaj pogada ! - mówiłam pod nosem do siebie - no jak na lato przystało, wreszcie nie pada. Trzeba to jakoś uczcić, Hmm - pomyślałam - Już wiem ! Wybiorę się na spacer do parku i nakarmię ptaki.Jak pomyślałam, tak zrobiłam. Usiadłam na wózek inwalidzki i pojechałam do łazienki aby trochę ogarnąć stan moich włosów.Uplotłam warkocza i zawiązałam go wstążka od Gosi, mojej przyjaciółki ze szkoły. Następnie przepłukałam twarz zimną wodą i wyjechałam z łazienki w stronę mojej szafy.Długo zastanawiałam się co ubrać ale ostatecznie postawiłam założyć sukienkę od mamy w kolorze słoneczników. - wow, nie miałam jej na sobie z dwa lata - pomyślałam i na mojej twarzy momentalnie pojawił się uśmiech wywołany wspomnieniami.Po ubraniu się wyjechałam z pokoju żeby zobaczyć co tak pięknie pachnie.- ojej co tak pięknie pachnie ? - wjechałam do kuchni po czym zobaczyłam moją mamę, która stała przy kuchence.- O kochanie, co sprawiło, że tak wcześnie wstałaś ? - mama zapytała mnie z promiennym uśmiechem.- postanowiłam wybrać się na spacer do parku i nakarmić ptaki - odpowiedziałam zgrabnie.- To cudnie Słoneczko, ale teraz siadaj do stoły bo głodną cię nie puszczę haha! Zrobiłam jajecznicę z tostami, tak jak lubisz - uśmiechnęła się serdecznie od ucha do ucha i podała mi jedzenie.- Dziękuję mamusi ! - spróbowałam - Jest przepyszne jak zawsze ! Kocham cię.- Ja ciebie też - odpowiedziała po czym sama usiadła do stołu i zaczęła jeść.Zjadłam szybko, pożegnałam się z mamą i wyjechałam czym prędzej do parku.Kiedy w końcu dotarłam do parku, podjechałam pod najbliższą ławkę i przeniosłam się z wózka na nią po czym zaczęłam karmić ptaki.Po jakimś czasie dosiadł się do mnie starzec, chwilę siedzieliśmy w milczeniu ale w końcu się odezwał.- Piękna dzisiaj pogoda nie prawdaż młoda damo - zaczął trochę pochrypniętym od starości głosem.- Tak proszę pana, prześliczna. - odpowiedziałam nie odrywając wzroku od ptaków jedzących paszę.- Mogę się spytać jak nazywasz - zarzucił patrzą rozmarzonym wzrokiem na niebo przykryte gałęziami drzew.- Aleksandra, a pan ? - spojrzałam na niego.- Ebenezer - odwzajemnił spojrzenie.- ciekawe imię, jeszcze nigdy o takim nie słyszałam, nie pochodzi pan stąd ? - zaciekawiłam się.- Nie Olu, masz rację, urodziłem się w Londynie i ta też się wychowałem. - zatrzymał się na moment - jeśli byś chciała to chętnie odpowiem ci trochę o moim życiu.- Tak bardzo chętnie, jeśli to nie robi panu problemu to proszę, chętne posłucham - dokończyłam, a krzyki jakiegoś małego dziecka przegoniły wszystkie ptaki więc skupiłam się tylko na panu Ebenezer'cie.- od czego by tu zacząć - pomyślał chwilę - na pewno od początku - zaśmiał się pod nosem - no to tak. Urodziłem się i żyłem w dość ubogiej rodzinie ale mimo, iż miałem rodziców i młodszą siostrą Annę to i tak byłem bardzo samotnym dzieckiem. kiedy trochę podrosłem, rodzice wysłali mnie do szkoły z internatem i już praktycznie ich nie widywałam. Byłam samotny i smutny, nigdy nie miałem okazję pobawić się z rówieśnikami czy też nigdy mnie do niej nie zapraszali i mogłem jedynie patrzeć na nich przez okno. Rodzice nawet w święta mnie nie odwiedzali i musiałem spędzać je osamotnieny wśród książek w internacie. Po śmierci matki, ojciec wziął mnie z powrotem do domu a po kilku latach znalazłam pracę i miłość mojego życia. Piękną Izabel. Oświadczyłem się jej i byliśmy bardzo szczęśliwi aż do momentu kiedy pieniądze, które zarabiałem w dużych ilościach, zacząłem stawiać na pierwszym miejscu. Nie zauważyłam nawet kiedy zaczęliśmy się od siebie oddalać z Izabelą. I choć już mieliśmy zaplanowany ślub ona odeszła ode mnie, a ja głupi jej nie zatrzymywałem. Pieniądze wzięły nade mną górę. Powoli stawałem się chytry, niemiły dla otaczających mnie ludzi i nikt mnie nie lubił. Nienawidziłam świąt a nawet tego całego życia. Uważałem ludzi za najgorszą rzecz na świecie.W tamtym okresie mieszkałem sam z synem mojej siostry Anny, która wcześniej zmarła.Ale wszystko się zmieniło w pewne święta. Tylko się nie śmiej ale - przerwał na chwilę - odwiedziły mnie duchy. Jako pierwszy odwiedził mnie mój były przyjaciel Marley, który zapowiedział mi przejście kolejnych trzech duchów. Po chwili przyszedł do mnie duch przeszłości, pokazał mi on mnie, kiedy byłem jeszcze małym, smutnym i samotnym chłopcem.Następnie przyszedł do mnie duch teraźniejszości, pokazał mi rodziny moich pracowników, którym nie pozwoliłem wrócić na święta do domu i musieli je spędzić sami.Ostatnim duchem, który mnie odwiedził był duch przyszłości pokazał mi przyszłość której był mój grób, mój pusty grób, osamotniony, pusty grób.Po tym wydarzeniu moje życie zmieniło się o 180 stopni i zacząłem je postrzegać inaczej niż do tej pory.Zacząłem być miły i serdeczny dla ludzi wokół mnie, a później postanowiłam że chcę zwiedzić trochę świata na stare lata i taki sposobem trafiamy na koniec tej historii czyli do dnia dzisiejszego - westchnął - mam nadzieję że nie za nudziłem cię tą moją nudną historią, ale miło jest tak czasem się wygadać komuś, tym bardziej samotnemu staremu dziadkowi.- nie spokojnie ale powiem panu że mnie też spotkała bardzo podobna historia. Po wypadku straciłam panowanie nad nogami i stałam się straszna dla innych, ale każdego dnia odwiedzał mnie Wiatr i rozmawiał ze mną o różnych rzeczach i to dzięki niemu jestem tu gdzie jestem i mam masę wspaniałych przyjaciół i chłopaka Filipa, którego siostra także jeździ na wózku i ona też mnie wspierała w tym trudnym okresie - wzięłam głęboki oddech - dziękuję panu za dzisiaj, wspaniała historia ale ściemnia się i muszę już iść do domu bo mama będzie się martwiła.- Ja także ci dziękuję Olu, trzymaj się dobrze. Miłej nocy - po czym wstał i pomógł mi się przenieść na wózek.Każde z nas odeszło w swoją stronę. Nigdy nie zapomnę tego dnia, a szczególnie tego wyśmienitego śniadanie!
Przeczytaj jeszcze raz czy nie popełniłam żadnych błędówLiczba słów - 956 - jak się nie mylęPozdrawiam