Rozwiązane

Przekształć opowiadanie tak aby występował w nim dialog i słownictwo charakterystyczne dla opowiadania (Dla chętnych jeszcze fragment w którym wykażesz się znajomością lektury) Daję naj.
Opowiadanie: Był dzień Wigilii. Pan Skródżewski otworzył jeszcze tego dnia swój punkt pożyczkowy na warszawskiej Pradze. Liczył, że tuż przed Bożym Narodzeniem jacyś zdesperowani biedacy zechcą poratować się szybką pożyczką. Ubodzy zwykle pobranych pieniędzy nie oddawali, ale sprytny przedsiębiorca wiedział, że właśnie na nich można znakomicie zarobić. Brał od nich w zastaw cenne przedmioty. Bywało, że wielokrotnie przekraczały wartość pożyczonych środków. Koło czternastej do kantorku weszła młoda dziewczyna. Była zmarznięta, blada. Trzęsła się. Położyła na ladzie pierścionek. Chciała tysiąc złotych. Skródżewski zgodził się. Obiecał, że jeśli za tydzień przyniesie mu tysiąc złotych i sto w postaci odsetek, odda zastaw. Gdy wyszła, z przyjemnością oglądał cenny przedmiot. Wart był o wiele więcej. Wielki szafir umieszczono w otoczeniu małych diamentów. Prawie podskoczył z radości i schował klejnoty w wielkim pancernym sejfie. Pierścionek wart był koło ośmiu, dziewięciu tysięcy. Dziewczyna po wyjściu z biura udała się do pobliskiej taniej garkuchni. Już ją zamykali, ale pracownice litościwie pozwoliły jej jeszcze zjeść. Gorąca herbata zaczęła rozgrzewać dłonie i żołądek. Zupa i naleśniki dały ciepło na dłużej. Poszła w kierunku dworca. Była sama, zupełnie i przeraźliwie. Mama zmarła, a właściciel mieszkania zmienił zamki i po pogrzebie nie miała gdzie się schronić. Najcenniejszą rzecz, która jej została, właśnie dziś oddała za jedzenie na trzy, cztery tygodnie. Osłabienie utrudniało jasność myślenia. Prawdziwej wartości przedmiotu nie znała. Drugiego stycznia Skródżewski przyszedł do firmy. Otworzył sejf, by delektować się zdobyczą. Był pewny, że właścicielka po swoją własność nie wróci. Skąd wzięłaby tysiąc sto złotych? Jakież było jego zdziwienie, gdy klejnotów nie zobaczył. Pierścionek zniknął. Mężczyzna nic nie rozumiał. Pozostałe trofea nie zginęły. Śladów włamania nie było. Dziewczyna wigilijną noc spędziła na dworcowej ławce. Gdy się obudziła, na palcu tkwiła mocno osadzona rodzinna pamiątka, pierścień z kamieniami. W nocy śniła jej się mama. Skródżewski patrzył w lustro. Czul się oszukany, ale też w jego głowie pojawiła się po raz pierwszy od lat myśl, że jest łobuzem i draniem, i że czas się nad sobą zastanowić.



Odpowiedź :

Odpowiedź:

Był dzień Wigilii. Pan Skródżewski otworzył jeszcze tego dnia swój punkt pożyczkowy na warszawskiej Pradze. Liczył, że tuż przed Bożym Narodzeniem jacyś zdesperowani biedacy zechcą poratować się szybką pożyczką. Ubodzy zwykle pobranych pieniędzy nie oddawali, ale sprytny przedsiębiorca wiedział, że właśnie na nich można znakomicie zarobić. Brał od nich w zastaw cenne przedmioty. Bywało, że wielokrotnie przekraczały wartość pożyczonych środków. Koło czternastej do kantorku weszła młoda dziewczyna. Była zmarznięta, blada. Trzęsła się. Położyła na ladzie pierścionek.

-To moja jedyna pamiątka po mamie. Jestem głodna, więc mogę panu go dać za tysiąc złotych.-Powiedziała dziewczynka słabym głosem.

-Dziękuję. Słuchaj mała. Jeśli za tydzień przyniesiesz tysiąc złotych i sto złotych w postaci odsetek to oddam ci zastaw.- Obiecał.

-Dobrze postaram się przyjść i przynieść.- Rzekła dziewczynka i wzięła podane jej pieniądze z lady.  Gdy wyszła, z przyjemnością oglądał cenny przedmiot. Wart był o wiele więcej. Wielki szafir umieszczono w otoczeniu małych diamentów. Prawie podskoczył z radości i schował klejnoty w wielkim pancernym sejfie. Pierścionek wart był koło ośmiu, dziewięciu tysięcy. Dziewczyna po wyjściu z biura udała się do pobliskiej taniej garkuchni.

-Halo!-Krzyknęła dziewczynka. Już zamykali ale ludzie ją zauważyli.- Proszę nie zamykać. Jestem strasznie głodna i musze coś zjeść.- Wyjaśniła. Sprzedawca spojrzał na nią podejrzliwie. Dziewczyna zauważyła to i rzekła:

-Mam pieniądze.- Mężczyzna spojrzał i wpuścił ją.  Gorąca herbata zaczęła rozgrzewać dłonie i żołądek. Zupa i naleśniki dały ciepło na dłużej. Poszła w kierunku dworca. Była sama, zupełnie i przeraźliwie. Mama zmarła, a właściciel mieszkania zmienił zamki i po pogrzebie nie miała gdzie się schronić. Najcenniejszą rzecz, która jej została, właśnie dziś oddała za jedzenie na trzy, cztery tygodnie. Osłabienie utrudniało jasność myślenia. Prawdziwej wartości przedmiotu nie znała. Drugiego stycznia Skródżewski przyszedł do firmy. Otworzył sejf, by delektować się zdobyczą. Był pewny, że właścicielka po swoją własność nie wróci. Skąd wzięłaby tysiąc sto złotych? Jakież było jego zdziwienie, gdy klejnotów nie zobaczył. Pierścionek zniknął. Mężczyzna nic nie rozumiał. Pozostałe trofea nie zginęły. Śladów włamania nie było. Dziewczyna wigilijną noc spędziła na dworcowej ławce. Gdy się obudziła, na palcu tkwiła mocno osadzona rodzinna pamiątka, pierścień z kamieniami. W nocy śniła jej się mama. Skródżewski patrzył w lustro. Czul się oszukany, ale też w jego głowie pojawiła się po raz pierwszy od lat myśl, że jest łobuzem i draniem, i że czas się nad sobą zastanowić.

Wyjaśnienie:

o to chodziło?