Poomocyy!!!!
Przeczytaj uważnie fragment opowiadania i odpowiedz na pytania.

Tylko JEDNA ODPOWIEDŹ jest prawidłowa.





„Świetnieśmy się bawili”





Kiedy szedłem po południu do szkoły, spotkałem Alcesta, który powiedział:

— A może by tak nie iść do szkoły?

Powiedziałem mu, że to niedobrze nie iść do szkoły, że pani będzie niezadowolona, że mój tata mówił, że jeśli chce się w życiu do czegoś dojść i zostać pilotem, to trzeba pracować, że mama się zmartwi i że to nieładnie kłamać.

Ale Alcest przypomniał mi, że po południu jest arytmetyka, więc powiedziałem: „Dobrze", i nie poszliśmy do szkoły.

Zamiast iść w kierunku szkoły, pobiegliśmy w drugą stronę. Alcest zadyszał się i nie mógł za mną nadążyć. Muszę wam powiedzieć, że Alcest to ten grubas, który ciągle je, no więc, naturalnie, to mu przeszkadza biegać, tym bardziej że moją specjalnością jest bieg na czterdzieści metrów — taka jest długość szkolnego podwórza.

— Alcest, pospiesz się — powiedziałem.

— Już nie mogę — odpowiedział Alcest, zaczął robić "uff, uff' i stanął.

Powiedziałem mu więc, że lepiej się tu nie zatrzymywać, bo nasze mamy i tatusiowie mogą nas zobaczyć i nie dadzą nam deseru, i że po mieście chodzą szkolni inspektorzy, którzy nas wpakują do ciemnicy, gdzie dostaniemy tylko chleb i wodę. Kiedy Alcest to usłyszał, zaraz się zrobił ogromnie silny i zaczął biec tak szybko, że go nie mogłem dogonić.

Zatrzymaliśmy się bardzo daleko, jeszcze dalej niż sklep pana Compani, który jest bardzo miły i u którego mama kupuje konfitury z truskawek, okropnie fajne, bo nie mają pestek tak jak morele.

— Tu jesteśmy bezpieczni — powiedział Alcest, wyjął biszkopty z kieszeni i zaczął jeść, bo, jak mi powiedział, to gonienie zaraz po drugim śniadaniu zaostrzyło mu apetyt.

— To był świetny pomysł, Alcest — powiedziałem. — Kiedy pomyślę o kolegach, którzy właśnie mają arytmetykę, chce mi się z nich śmiać.

— Mnie też — powiedział Alcest i zaczęliśmy się śmiać.

Kiedy skończyliśmy się śmiać, zapytałem Alcesta, co będziemy robili.

— Sam nie wiem — powiedział. — Moglibyśmy pójść do kina.

To też był okropnie dobry pomysł, ale nie mieliśmy pieniędzy. W kieszeniach znaleźliśmy sznurek, kulki, dwie gumki i okruchy. Okruchów nie włożyliśmy z powrotem, bo one były w kieszeni Alcesta i Alcest je zjadł.



Kto Mikołajkowi zaproponował wagary?



a) Ananiasz

b) sam wpadł na ten pomysł

c) Alcest

d) Gotfryd



Mikołajek był dobry w biegu na:?



a) cztery metry

b) czternaście metrów

c) czterysta metrów

d) czterdzieści metrów



Podczas ucieczki ze szkoły Alcest nie nadążył za Mikołajkiem, ponieważ:



a) potknął się i upadł na trawę

b) strasznie się zasapał

c) jadł biszkopty podczas biegu

d) miał chore kolano



Zatrzymanie się chłopców podczas wagarów blisko nie mogło skutkować tym, że:



a) rodzice ich zobaczą

b) nie dostaną deseru

c) nagrodą w postaci biletu do kina

d) zobaczą ich szkolni inspektorzy



Pan Compania jest:



a) rolnikiem, który ma pola truskawkowe

b) sprzedawcą

c) kucharzem

d) bileterem w kinie



Owoc, który nie ma pestek to:



a) truskawka

b) śliwka

c) wiśnia

d) czereśnia



Ucieczka pobudziła apetyt Alcestowi, więc zaczął jeść:



a) cukierki

b) chrupki

c) ciastka

d) chipsy



Jak zareagowali wagarowicze na myśl o kolegach, którzy są na lekcji arytmetyki?



a) zazdrością

b) radosnym rechotem

c) złością

d) płaczem



Jaka była propozycja Alcesta na spędzenie czasu podczas ucieczki z lekcji?



a) obejrzenie sztuki w teatrze

b) obejrzenie seansu filmowego

c) zagranie w kalambury

d) poleżenie na trawie



Czego nie znaleźli chłopcy w swoich kieszeniach?



a) okruchów

b) kulek

c) trzech gumek

d) sznurka



Dlaczego chłopcy nie poszli do kina?



a) nie mieli ochoty

b) nie mieli funduszy

c) nie mieli okularów

d) nie mieli czasu