Odpowiedź :
Odpowiedź:
Pewnego dnia podczas naszej wędrówki wąwozem usłyszeliśmy szum wodospadu, ale nie mogliśmy się do niego dostać, bo jakaś skałą zamykała wąwóz. Nie było przejścia, więc Staś powiedział:
- Zostańmy tu na noc, przyda nam się odpoczynek.
po czym kazał Kalemu wdrapać się na górę i zobaczyć, czy niema dalej więcej przeszkód. Gdy rozmawialiśmy ze Stasiem, przybiegł Saba i zaczął warczeć na skałę. Pomyśleliśmy, że to lew, ale okazało się, że to słoń, który został uwięziony między skałą a wodospadem. Musiał już być tam długo,bo był bardzo osłabiony z dłodu. Staś wziął strzelbę do ręki i chciał go zabić, lecz zaczęłam go prosić:
- Stasiu, proszę Cię, nie zabijaj słonia! On jest taki biedny.
- Ale Nel, on jest wykończony z g, po co ma się męczyć.
- To dajmy mu jeść!
- Nel, naprawdę to nie ma sęsu.-tłumaczyt Staś.
- Ja nie chcę żebyś go zabija! Nie chcę! Jak go zabijesz, to ja będę chora!-płakałam.
- No juz dobrze, Nel, uspokój się.-Zgodził się Staś.
Kali i Mea znosili jedzenie dla słonia, a ja za Stasiem go karmiliśmy. Zanim sie najadł, zapadł zmierzch, wiec Staśm Kali i Mea zaczęli przygotowywać nocleg, a ja obserwowałąm słoniam który nabrał już tyle siły żeby wstać i się napić woda z wodospadu. Okazał sie naprawde duży, większy od słoni, które widziałam do tej pory. Tego wieczoru rozmawialiśmy ze Stasiem i juz wiedziałam, że na pewno uwolniliśmy biedne zwierzę, zanim pójdziemy dalej. Następnego dnia od rana znów nakarmiłam słonia i powiedziałam Stasiowi, ze słoń jest bardzo mądry i na pewno nie zrobił by nam krzywdy, gdybysmy do niego zeszli.
osiedlismy sie w baobabie, którego nazwaliśmy Krakowem, a ja bardzo zaprzyjaźniłam się ze słoniem. Któregoś dnia postanowiłam nazbierac dla niego kwiatków, Gdy miałam już spory bukiet, chciałam zajrzeć i zobaczyc go z bliska. Akurat pił, więc podeszłam jeszcze bliżej. Wtedy on się odwrócił i zaczął do mnie iśc. Trochę sie przestraszyłam, ale dałam mu kwiatki i on się ucieszył. Zapytała:
- Kochany słoniu, czy moge Cię pogłąskać po trąbie? Zgodził sę . Zaczęłam go głaskać i w pewnwj chwili poczułam, ze unoszę się nad ziemią. Słonołysał trąba w prawo i lewo, a mnie sie bardzo to bujanie podobało. Bawi liśmy się w najlepsze, gdy nadszedl Staś, który bardzo sie przestraszył, ale mu wtytłumaczyłąm:
Stasiu, on nie zrobi nam krzywdy, on jest bardzo gzeczny i kochany, prawda słoniu?
- Nel, to było bardzo nie mądre, co zrobiłaś.
- Ale Stasiu chodź i sam sie przekonaj, jakie to fajne.
Słoń bujał też Stasia, a jak już Staś był wysoko, to wskoczył mu na grzbiet, potem ześliznął sie na dół i kuż słoń był oswojony.
Nazwaliśmy go King, Stas go uwolnił i juz dalej podróżował razem z nami.
Wyjaśnienie:
licze na naj, milego dnia
q