Odpowiedź :
Odpowiedź:
Pewnego, spokojnego dnia mama odezwała się.
-Kochanie, pójdziesz proszę po dwa mleka i chleb do sklepu?- Zapytała.
Odparłam z lekką niechęcią biorąc już parasol w rękę.
-No dobrze.
Poszłam ubrać kurtkę przeciwdeszczową i nakładając kaptur na głowę wyszłam z domu. Gdy doszłam na miejsce kupiłam dane rzeczy, i wracając, zobaczyłam małego, bezbronnego szczeniaka za rogiem jakiejś alei, był głodny i zmarznięty, moje serce nie pozwoliło mi go tam zostawić. Wzięłam go ostrożnie na ręce. Po drodze zastanawiałam się jak powiedzieć o tym mamie, nigdy nie pozwalała mi na jakiekolwiek zwierzątko.
Kiedy doszłam do domu, to powoli otworzyłam drzwi i rozebrałam się na korytarzu. Wzięłam z powrotem psa na ręce, i weszłam do salonu, w którym siedzieli rodzice na kanapie, młodsze rodzeństwo bawiło się w rogu, a starszy brat grał na komputerze. Jak tylko weszłam każdy z domowników patrzał się na mnie dziwnie, a właściwie na to, co miałam na rękach.
Mama zapytała ze złością w oczach.
-Co to za stwór?! Miałaś przynieść zakupy, nie psa! - krzyknęła lekko.
-Nie mogłam go tak zostawić... Jest głodny i zmarznięty.. -odparłam cicho
Tata podszedł do mnie i psa wzruszając ramionami.
-W sumie to słodki jest, uważam że mógłby tu zostać, przynajmniej na jakiś czas
-Dobrze, ale tylko na jakiś czas..! -powiedziała pewnie mama.
Radośnie pobiegłam do łazienki z psem by go umyć. Gdy już go umyłam to pobiegłam do kuchni zrobić mu coś do jedzenia, na razie jedyne co mogłam zrobić to pokroić mu pare kawałków parówki i szynki. Im więcej dni spędzaliśmy razem, tym większa więź rosła między nami. Mama pozwoliła nam go zatrzymać na zawsze, bo sama go polubila.
Wyjaśnienie: