Odpowiedź :
Znaleźli się w Rivendell. Bilbo nie wiedział czy oczy płatają mu figle czy to dzieje się naprawdę. Za nim krasnoludzi kłucili się a Gandalf próbował ich uspokoić, co nie przynosiło żadnych efektów. Nagle bilbo zobaczył jakąś postać zbliżającą się ku nim. Gdy gandlf ją zobaczył od razu ukłonił się.
- Witaj Erlondzie.
- Witaj Mitrandirze. - powiedział Erlond - Witajcie również krosnoludy. Pozwólcie żebym was ugościł, chociaż niektóży z was nie nie lubią elfów. - tu popatrzył na Torina.
- Chętnie zostaniemy dzień lub dwa, - powiedział szybko nie dopuszczając Torina do głosu - bardzo ci dziękujemy Erlondzie.
Elf zaczą ich prowadzić do pałacu. Mijali grupki śmiejących się elfów. Piękne doliny i lasy. W końcu znaleźli się w pałacu. Był wielki. Było wiele wejść do komnat, gobeliny na ścianach i w tym pałacu nie było tak ciemno i zimno jak Bilbo często myślał. Było wręcz przeciwnie, wszędzie było jasno nawet w najciemniejszych kątach, bardzo ciepło i przytulnie.
Gdy wybrali sobie pokoje poszli na kolację. Krasnoludy były trochę marudne ponieważ nienawidziły elfów. Kolacja była wspaniała. Każdy jadł do pełna, a nie jak w czasie wędrówki. Gdy zasiedli przy stole krasnoludy nadal były trochę marudne ale niedługo potem bawiły się przednio nawet w towarzystwie elfów. Po kolacji krasnoludowie poszli spać. Ale Bilbo i Gandalf słuchali odpoczywając opowieści i śpiewu elfów. Bilbo wsłuchał się w te opowieści tak że czuł jakby tam był. Jedna szczególnie go zaciekawiła. Była o powstaniu Rivendell. Na początku była tu piękna dolina. Elfowie osiedlili się tu chętnie ponieważ byli zmęczeni długą wędrówką. Gdy zaczeli budować Rivendell pokłócili się gdzie dokładnie schować pewną skrzynkę ktura zawierała stare skarby i drogocenne księgi, tkaniny. Kłucili się wyrywając sobie skrzynkę, w końcu upuścili ją i zatoneła w głębi jeziora. W kródce to jezioro wyschło i na jego miejsce urósł wielki las. Nikt dotąd nie wie gdzie jest ta skrzynka.
Gdy bilbo ockną się z zasłuchania zobaczył że wszyscy rozchodzą się. Poszedł do swojej sypialni i zasną.
Następnego dnia po śniadaniu wymkną sie z pałacu i poszedł szukać skrzynki. Wszedł w las. Pomiędzy liśćmi drzew prześwitywało słońce. Ptaki wiły gnaizda, śpiewały piękną melodj�� i latały wokoło drzew.
Wszędzie wiał lekki wietrzyk i unosił się zapach liści, kory drzew i żywicy.
Bilbo szedł podziwiając wszystko wokoło. Nagle przewrucił się o coś i wpadł w miękki mech. Podniósł się powoli poszedł zobaczyć o co się przewrucił. Zobaczył króliczą norę. Włożył tam rękę chcąc zobaczyć czy są tam małe króliki. Królików nie było, ale za to było coś twardeg i żelaznego. Bilbo prubował to wyciągnąć ale bylo z ciężkie.
Zaznaczył wielkim kamieniem miejsce w którym znalazł skrzynię i poszedł po pomoc. Chwilę potem wracał z krasnoludami Erlondem i Gandalfem.
Pomogli mu wyciągnąć skrzynię. Okazało się że to skrzynia z legendy.
- Bilbo ją znalazł niech on ją weźmie - powiedziały krasnoludy.
- Nie. Ja jej nie chcę. - Powiedział - Ale możemy się podzielić.
I podzielili się: księgi tkaniny i trochę złota wzięły elfy a resztę złota wzięli Gandalf, Bilbo i Krasnoludy.