Odpowiedź :
Trudności podczas wyboru towarzyszki życia
Pewnego pochmurnego dnia, do domu biednej wdowy, zajechał powóz. Wyglądał na bardzo ekskluzywny, był on bowiem biały i miał na sobie ozdobną, pozłacaną sztukaterię. W pojeździe siedział nieznajomy jegomość, który wyglądał na dość zamożnego i zadbanego człowieka. Mężczyzna ten był ubrany w świecące, czarne mokasyny i garnitur koloru granatowego. Całą jego stylizację dopełniał ozdobny, odświętny kapelusz. Jego włosy nie pasowały do schludnego ubioru, ponieważ były rozwiane przez wiatr i nie były starannie ułożone.
Kiedy facet miał już wejść do chaty, usłyszał dobiegające z jej wnętrza krzyki:
O mój Boże! Tuż to sam książę Kirkor przyjechał pod nasz dom.- Krzyknęła Alina.
Siostro, masz rację! Czego taki bogacz u nas szuka? -zapytała zszokowana Balladyna.
Nie mam pojęcia.-odpowiedziała niemal nieprzytomna siostra.
Jedno wiem, na pewno nie Ciebie Alino!-powiedziała Balladyna, jednocześnie śmiejąc się w głos.
Po wypowiedzeniu tych słów przez złośliwą siostrę, w progu drzwi rozpadającego się, gnijącego domu pojawił się Kirkor. Kobiety zamieniły z nim kilka słów, gdy już wiedziały co mają robić, ruszyły na ,,zbiory’’.
Siostry podśpiewując sobie pod nosem, zapełniły swoje kosze po brzegi owocami. Minęła prawie godzina, zapadł zmierzch. Alina i Balladyna z pełnymi dzbanami malin wróciły do chaty a tam, czekał na nie już zniecierpliwiony książę. Od razu po wejściu kobiet do pomieszczenia, Kirkor zaczął rozmowę:
O rany! Czy wy macie w swoich splatankach taką samą ilość owoców?-powiedział z lekkim wyrzutem mężczyzna.
Tak, niestety przyniosłyśmy tyle samo.-odparła Balladyna.
Kirkor po usłyszeniu tej odpowiedzi niesamowicie się zdenerwował i zaczął rzucać oszczerstwami, kierowanymi w stronę złowieszczej Balladyny, oraz jej bezbronnej, i nienagannej siostrzyczki.
Po chwili słabości, książę nie mógł już wytrzymać, emocję same się z niego wylewały a krew w żyłach, dosłownie buzowała. Zdenerwowany do czerwoności Kirkor opuścił rozpadający się dom, trzasnął drzwiami. Po wyjściu z chałupy, sam do siebie powiedział: ,,Nie mam zamiaru, poświęcać swojego życia na takie bezużyteczne isprawy’’i postanowił już nigdy nie szukać żony.