Odpowiedź :
Odpowiedź:
Tydzień temu wędrowałem do Jerycha. Pamiętam że droga była ciężka. Od paru dni nie padało więc droga była piaszczysta. Nadodatek wszędzie były ostre kamienie. Mój osiołek ciągle się potykał. Musiałem uważać bo na tych drogach często widuje się zbójców. Podróż była ciężka więc wędrowałem powoli. Przez ten czas obok mnie przejechał kapłan i Lewit. Kiwnąłem im głową na powitanie.
Gdzieś w południe natknąłem sie na człowieka. Leżał przy drodze cały poobijany. Zsiadłem z osiołka i zacząłem przemywać mu rany. W między czasie myślałem sobie co On tu jeszcze robi. Przecież przedemną jechali przecierz kapłan i Lewita. Przestałem mu obmywac rany.
- Co za bezbożnicy! widzieli tego człowieka i mu nie pomogli.
Gotowało się we mnie mnóstwo emocji. Byłem zły że tacy poważani ludzie nie pomogli człowielowi w potrzebie. Wziąłem go i położyłem na osiołku. Miałem tam jeszcze tobołki więc dla mnie nie było juz miejsca. Dlatego szedłem obok. Na szczęście do Jerycha było juz blisko.
Dojechałem. To znaczy doszedłem. Weszłem do pierwszej gospody jaką zobaczyłem i zapytałem czy mogli by się nim tutaj zająć.Dałem im dwa denary i powiedziałem że wracając dopłacę jeśli będzie trzeba.
Potem pojechałem dalej. Postanowiłem sobie że jeśli kiedyś spotkam tego kapłana i Lewitę to powiem im co o tym myślę.