Karol8885
Rozwiązane

Przeczytaj opowiadanie i podkreśl część dialogową, czyli wypowiedzi bohaterów.

       Mój wujek Adam zawsze był równym gościem. Słuchał tej samej co ja muzyki, miał wielką kolekcję fantastycznych płyt, mogłem z nim pogadać na każdy temat. Być może świetnie się dogadywaliśmy z powodu niezbyt dużej różnicy wieku – był o piętnaście lat młodszym bratem mojej mamy. Czyli ode mnie starszym tylko o sześć. Wspólnie planowaliśmy spędzenie pierwszego tygodnia wakacji na obserwacjach planet – tego lata cały świat astronomów (nie tylko amatorów) oczekiwał na niezwykłe zjawisko przypadające na początek lipca, czyli już za tydzień – zaćmienie Księżyca oraz koniunkcję Marsa i Jowisza. Tym bardziej szokująca dla mnie była wiadomość, jaką przekazała mi mama po odłożeniu słuchawki telefonu – wujek zaginął, od wczoraj nikt go nie widział.

       Na początku wszyscy myśleliśmy, że to jakaś pomyłka. Wspólnie z rodzicami zapakowaliśmy się do naszego forda i pojechaliśmy do dziadków, którzy wybiegli na podwórko, gdy tylko nas zobaczyli. Pewnie wyglądali przez okno, mając nadzieję, że zobaczą swojego syna wracającego do domu. Zapłakana babcia wyglądała okropnie. Żal mi było także dziadka, który wyglądał, jakby się postarzał o pięć lat.
— Nie mam pojęcia, co się stało — powiedział. — W środę jak zawsze pojechał na uczelnię. Uprzedził nas, że wróci później, ale nie pojawił się ani wieczorem, ani dziś.
— Przecież dałby nam znać, że planuje nocować u któregoś z przyjaciół — dodała babcia. — Nigdy nie pozwoliłby na to, żebyśmy się martwili.
— A czy dzwonili rodzice do Adasia? Może ma telefon przy sobie?
Dziadkowie spojrzeli po sobie i otworzyli szeroko oczy. Najwyraźniej nieobeznani z cudami techniki zapomnieli, że istnieje coś takiego jak komórka, i żaden młody człowiek nie rusza się bez niej z domu. Spróbowaliśmy z mojego aparatu. Wybrałem numer zapisany jako WUJ ADAM. To był taki nasz żart – pomimo niedużej różnicy wieku tytułowałem go z namaszczeniem wujkiem. Czasem mówiłem znajomym, że na imprezę lub pograć w kosza przyjdę wraz z moim wujkiem. Nie było im to za chyba na rękę, ale później mieli bardzo zdziwione miny, gdy zamiast starszego pana z wąsami pojawiał się ktoś, kto równie dobrze mógłby być po prostu moim starszym bratem.
       Zafrasowani rodzice oraz dziadkowie otoczyli mnie kręgiem, podczas gdy ja przyłożyłem telefon do ucha. Poczułem się, jakby ode mnie zależały losy świata.
— Jest sygnał! — zawołałem radośnie.
— Hmmm… chyba coś słyszę — mama odwróciła się w stronę domu. — To dzwonek telefonu!
— Masz rację! To telefon Adama! — zawołał tata i popędził do środka.
Nie czekając na to, aż ktoś odbierze, opuściłem dłoń z komórką. Rodzice mieli rację. Melodii, którą usłyszeliśmy, nie sposób pomylić – tylko wuj Adam mógł ustawić sobie jako dzwonek piosenkę „Crazy frog”. Spojrzałem na skonsternowanych dziadków.
— Dziadku, a sprawdziliście na strychu? — spytałem cicho, starając się nie roześmiać.
— Nie… Sprawdziliśmy tylko pokój Adasia — odpowiedział dziadek, rumieniąc się.
— Chodźmy do środka – zaproponowałem.

       To, co wydarzyło się potem, do dziś jest tematem naszych rodzinnych żartów. Na strychu, w pokoju zwanym szumnie „pracownią”, czyli w obszernej graciarni mieszczącej wszystkie zużyte meble, w tym starą kanapę i dwa nieużywane telewizory kineskopowe, Adam trzymał swoje sprzęty. Spędzał tam zawsze dużo czasu, gdyż lubił majsterkować oraz skręcać i rozkręcać rzeczy. Wujek w słuchawkach na głowie od rana pracował nad amatorskim teleskopem z filtrami, by być przygotowanym do obserwacji, jaka miała się odbyć za tydzień. Na pytania zaaferowanych rodziców odpowiedział zdziwiony, że kiedy wrócił wczoraj wieczorem do domu po maratonie na uczelni, dziadkowie już spali przed telewizorem podczas emisji serialu „M jak miłość”, a rano od razu poszedł na strych majsterkować. Okazało się, że dziadkowie sprawdzili tylko jego pokój, i nie zastawszy go tam, podnieśli alarm. Po wyjaśnieniu sobie całej sytuacji serdecznie się śmialiśmy, a następnie poszliśmy przyrządzić i zjeść wspólnie obiad. Dziadkowie od tego czasu starają się nie wywoływać niepotrzebnej paniki i używać telefonu komórkowego, zaś moi rodzice nadali Adamowi nowe przezwisko: „07 zgłoś się!”.​



Odpowiedź :

Odpowiedź:

— Nie mam pojęcia, co się stało — powiedział. — W środę jak zawsze pojechał na uczelnię. Uprzedził nas, że wróci później, ale nie pojawił się ani wieczorem, ani dziś.

— Przecież dałby nam znać, że planuje nocować u któregoś z przyjaciół — dodała babcia. — Nigdy nie pozwoliłby na to, żebyśmy się martwili.

— A czy dzwonili rodzice do Adasia? Może ma telefon przy sobie?

Nie czekając na to, aż ktoś odbierze, opuściłem dłoń z komórką. Rodzice mieli rację. Melodii, którą usłyszeliśmy, nie sposób pomylić – tylko wuj Adam mógł ustawić sobie jako dzwonek piosenkę „Crazy frog”. Spojrzałem na skonsternowanych dziadków.

— Dziadku, a sprawdziliście na strychu? — spytałem cicho, starając się nie roześmiać.

— Nie… Sprawdziliśmy tylko pokój Adasia — odpowiedział dziadek, rumieniąc się.

— Chodźmy do środka – zaproponowałem.