Odpowiedź:
— Nie mam pojęcia, co się stało — powiedział. — W środę jak zawsze pojechał na uczelnię. Uprzedził nas, że wróci później, ale nie pojawił się ani wieczorem, ani dziś.
— Przecież dałby nam znać, że planuje nocować u któregoś z przyjaciół — dodała babcia. — Nigdy nie pozwoliłby na to, żebyśmy się martwili.
— A czy dzwonili rodzice do Adasia? Może ma telefon przy sobie?
Nie czekając na to, aż ktoś odbierze, opuściłem dłoń z komórką. Rodzice mieli rację. Melodii, którą usłyszeliśmy, nie sposób pomylić – tylko wuj Adam mógł ustawić sobie jako dzwonek piosenkę „Crazy frog”. Spojrzałem na skonsternowanych dziadków.
— Dziadku, a sprawdziliście na strychu? — spytałem cicho, starając się nie roześmiać.
— Nie… Sprawdziliśmy tylko pokój Adasia — odpowiedział dziadek, rumieniąc się.
— Chodźmy do środka – zaproponowałem.