Odpowiedź :
Odpowiedź:Przemiany społeczne w XX wieku
Nasz wiek
Wiek XX zaczynał się dyskusjami nad umasowieniem społeczeństw. Kończy licznymi sporami, a także tłumnymi manifestacjami przeciw globalizacji. Dyskusje pierwszych dekad stulecia dotyczyły zasadniczo przemian dokonujących się w obrębie Europy oraz w mniejszym stopniu Ameryki. Reszta świata znajdowała się na marginesie zainteresowań socjologów i politologów. Odwiedzali ją i opisywali tylko podróżnicy, misjonarze, kolonialni urzędnicy, czasem antropologowie. Gorące debaty na temat globalizacji ukazują nową geografię świata. Nadal można mówić o centrach finansowych, kulturalnych, politycznych, ale nie sposób jasno powiedzieć, gdzie są peryferia naszego globu. Nie da się również rozstrzygnąć, czy światowa rywalizacja dotyczy tylko dawnych wielkich mocarstw, czy też, jak pisał S. Huntington, historycznie ugruntowanych cywilizacji (np. muzułmańskiej, europejskiej, amerykańskiej). Jedno zdaje się być pewne, Zachód (Ameryka, Europa i Australia), mimo swej przewagi militarnej i gospodarczej, stoi wobec rodzących się sił, z którymi wspólnie będzie musiał decydować o losach świata. W początkach wieku dominowała postawa europocentryczna uznająca za właściwe i postępowe tylko to, co powstawało w obrębie naszej kultury. U jego kresu orientacja jest globalna. Jesteśmy coraz bardziej świadomi współzależności rynków gospodarczych i międzynarodowej wymiany handlowej, jak i współzależności systemów ekologicznych. Wreszcie coraz intensywnej odczuwamy solidarność, nie tylko z obywatelami własnego kraju czy tego samego obszaru cywilizacyjnego, ale również z ludźmi mieszkającymi na odległych kontynentach. Tym samym słabną nasze rasowe uprzedzenia i przesądy. Nikt nie kwestionuje już potrzeby pomocy humanitarnej w wypadku klęski głodu czy katastrofy naturalnej, doceniamy również znaczenie różnego rodzaju misji pokojowych służących w miarę potrzeby zachowaniu ładu i stabilności politycznej.
Społeczeństwa masowe
Mówiąc o umasowieniu społeczeństw zachodnich (z czasem i społeczeństw azjatyckich czy latynoamerykańskich) zwracano uwagę na kilka współwystępujących faktów. J.O. y Gasset w swojej klasycznej pracy Bunt mas (1929) pisał o olbrzymich zmianach demograficznych. Stale wydłuża się przeciętna długość życia zarówno kobiet i mężczyzn, zmniejsza się śmiertelność niemowląt. Postęp medycyny pozwolił usunąć gnębiące nas dotąd epidemie na przykład cholery, czarnej ospy czy polio, choć pojawiła się nowa plaga, szczególnie groźna na kontynencie afrykańskim, AIDS. Wydłużeniu ludzkiego życia służy nie tylko medycyna, ale i rosnąca produkcja żywności, zmiana stylu życia, większa troska o higienę. następuje wzrost liczby ludności w krajach zachodnich, a jednocześnie mamy do czynienia z nowym całkowicie zjawiskiem, starzeniem się społeczeństw. W krajach zachodnich rośnie liczba osób w wieku emerytalnym, co powoduje zwiększenie kosztów różnego rodzaju świadczeń socjalnych, zaczyna też brakować wykwalifikowanych pracowników.
Tej demograficznej eksplozji niemal we wszystkich częściach świata towarzyszy dalszy proces urbanizacji. Nie tylko maleje liczba osób zatrudnionych w rolnictwie, ale kurczy się liczba mieszkających na wsi. Rośnie, i to niekiedy w zatrważającym tempie, ilość mieszkańców wielkich miast. W wielkich metropoliach takich jak: Meksyk, Bombaj, Dżakarta, Rio de Janeiro, São Paulo czy Kair mieszka po kilkadziesiąt milionów, ludzi z czego większa część w slumsach. Skutki zagęszczenia ludności są niepokojące: od wzrostu przestępczości po skażenia ekologiczne.
Oświata i racjonalność
Kolejnym istotnym zjawiskiem społecznym XX wieku jest (zapoczątkowany już w poprzednim stuleciu wprowadzeniem powszechnego obowiązku szkolnego) rozwój oświaty na skalę masową. Jako pierwsze, takie prawo wprowadziły Prusy, z czasem rozpowszechniło się ono w całym świecie zachodnim i objęło nie tylko nauczanie początkowe, ale również w niektórych krajach szkolnictwo średnie. Dostęp do szkół stawał się tym łatwiejszy im bardziej obniżano lub znoszono czesne, a państwo przejęło na siebie obowiązek utrzymywania i kontrolowania publicznej edukacji. Jednocześnie stale zwiększała się liczba szkół wyższych, rosła liczba studentów. Obecnie w krajach zachodnich studiuje już średnio ponad 20% młodzieży, przy czym od początku wieku dostęp do edukacji został otwarty formalnie dla wszystkich — w tym dla osób z klas niższych, dla dziewcząt, jak i osób wywodzących się z mniejszości religijnych czy etnicznych. Edukacja stała się jedną z najważniejszych dróg awansu społecznego. Pozycja w strukturze społecznej nie jest dziedziczna, w większym stopniu zależy dzisiaj od indywidualnej inicjatywy, w tym wiedzy, kwalifikacji, wykształcenia. Wielu socjologów zwraca uwagę, że miejsce na drabinie społecznej (czyli pozycja majątkowa oraz prestiż) zależy od kompetencji, co oznacza, że struktura społeczna nabiera charakteru merytokratycznego.
Potrzeba wykształcenia łączyła się po pierwsze z potrzebami polityczno-militarnymi. Masowy pobór do wojska wymagał od żołnierzy służby zasadniczej minimum wykształcenia niezbędnego do obsługi technologicznie zaawansowanej broni. Edukacja była również traktowana jako narzędzie politycznego wychowania w szacunku dla ojczyzny i władzy. Wzrost poziomu wykształcenia sprzyjał przy tym rozwojowi gospodarki. Konkurencyjność i wydajność poszczególnych gałęzi przemysłu zależy zarówno od nowych odkryć naukowych i technicznych, jak też od poziomu wykształcenia zatrudnionych pracowników.
Zwiększenie znaczenia oświaty i nauki jest istotną oznaką wzrostu racjonalności. Racjonalność, obecna zarówno w nauce, jak i w życiu ekonomicznym, społecznym, obyczajach, kulturze politycznej zakorzenionej w legalno-racjonalnych prawach i procedurach, rozwoju biurokracji, sprawia, że z jednej strony świat zdaje się być bardziej uporządkowany i godny zaufania, ale równocześnie traci swój dotąd wpisany weń sens. Stopniowo zanika znaczenie religii, tradycji, rytuałów (te często bywają nazywane czymś irracjonalnym), a we wszystkich naszych zachowaniach kładzie się coraz większy nacisk na racjonalne formy rozumienia rzeczywistości i jej kontroli. Za Maxem Weberem, niemieckim socjologiem żyjącym na przełomie XIX i XX w., możemy mówić o „odczarowywaniu” świata czy sekularyzacji, jako istotnych zjawiskach naszego wieku. Wszelako racjonalizacja naszych postaw i wymagań pozostawia znaczny obszar dla romantycznego ducha idei samorealizacji i ekspresji. Współczesne społeczeństwa zdają się być romantyczne w wymiarze życia prywatnego, wyobraźni, a nastawione utylitarnie i racjonalnie w sferze życia publicznego z naciskiem na jego efektywność. Te dwie sfery doświadczania świata współegzystują ze sobą. Czasem owe postromantyczne tęsknoty znajdują wyraz we władczych zbiorowych emocjach (np. w nacjonalizmie, kulcie wodzów, zbiorowym uwielbieniu dla charyzmatycznych postaci takich, jak politycy, aktorzy, wielcy sportowcy), częściej jednak romantyczny obraz samospełnienia świetnie służy rozwojowi przemysłu turystyki, rozrywki czy generalnie — masowej konsumpcji, co doskonałe uwidacznia się we współczesnej reklamie i popularnych hasłach typu „bądź sobą”, „wybierz siebie” itd.
Awans postaw racjonalistycznych znajduje wyraz w rosnącym znaczeniu profesjonalnej i mniej lub bardziej niezależnej od polityków biurokracji, zarówno publicznej, jak też prywatnej, wielkich korporacji, prawników uważanych za kapłanów współczesnych państw (coraz częściej, jak w wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych w 2000 centrum władzy przenosi się do sądów) oraz w kluczowej już pozycji, jaką zaczynają zajmować w naszym życiu eksperci, naukowcy oraz intelektualiści. Ważniejsze decyzje polityczne zapadają w kręgach eksperckich. Ich opinie, a przede wszystkim zaskakujące odkrycia technologiczne, decydują w zasadniczej mierze o kształcie naszego codziennego życia. Podział świata zaczyna wyznaczać już nie tylko poziom produkcji przemysłowej, ale przede wszystkim tempo innowacyjności, poszukiwań badawczych i ilość środków przeznaczanych na tworzenie nowych technologii i obszarów badawczych.
Demokratyzacja, nacjonalizm, masy
Znakiem współczesności, w opinii wielu myślicieli, jest stałe rozszerzanie praw cywilnych, obywatelskich i socjalnych na coraz większą liczbę osób. Demokratyzacja sprawia, że podmiotem prawa cywilnego może być każdy bez względu na płeć, wykształcenie, religię czy wysokość płaconych podatków. W pierwszych dekadach wieku XX czynne i bierne prawa obywatelskie formalnie przyznano wszystkim obywatelom państw narodowych. Po II wojnie światowej niemal wszędzie zostało rozszerzone na kobiety. Język demokracji i język praw człowieka stał się obecnie swoistego rodzaju moralnym esperanto całego świata. Politycy wszystkich orientacji — niezależnie od tego, jak często i jak chętnie łamią prawa swoich poddanych — zaczynają coraz chętniej powoływać się na swoje demokratyczne uprawnienia do rządzenia oraz demokratyczne cele swoich działań.
Coraz mocniejsze określenie obywatelstwa wymagało również zdefiniowania wewnętrznych i zewnętrznych jego granic. Wewnętrzne granice najczęściej były wyznaczane przez pojęcie narodowej tożsamości. Przynależność do danej wspólnoty politycznej wiązała się z przyjęciem politycznej, a niekiedy etnicznej czy wręcz rasowej koncepcji narodu. Dopiero na przełomie XIX i XX wieku możemy mówić o niemal pełnej „nacjonalizacji” europejskich społeczeństw. Z tym wiązało się wprowadzenie restrykcji imigracyjnych, obowiązek posiadania paszportów i różnego rodzaju dowodów tożsamości, związanie społecznych i zawodowych możliwości awansu z obywatelstwem lub narodowym pochodzeniem (np. niektóre zawody były faktycznie lub formalnie zastrzeżone tylko dla jednej, dominującej grupy narodowej). „Nacjonalizacja” społeczeństw wyrażała się także przez podkreślanie znaczenia narodowych atrybutów w różnego rodzaju rywalizacjach (np. sportowych) lub konfliktach.
Paradoksalnie, przyjęcie w początkach wieku prawa do samookreślenia zaostrzyło tylko proces narzucania zasad narodowych na jednostki (nacjonalizm) odbierając tym samym to prawo innym grupom ludzi. W praktyce oznaczało to, że pewne kulturowo-językowe wspólnoty uzyskały możliwość samookreślenia (np. Czesi, Polacy, Węgrzy po upadku monarchii austro-węgierskiej) natomiast wiele innych zamieniono w „mniejszości” zamieszkujące „państwa narodowe”. Społeczne i ludzkie koszty takiego rozwiązania były ogromne. Państwa usiłowały asymilować owe mniejszości odbierając im prawo do zachowania i rozwoju własnej kultury. Dokonywano też, nie zawsze w sposób pokojowy, korekt granic, albo starano się fizycznie wyeliminować owe mniejszości. Idea świata podzielonego na etnicznie homogeniczne narodowe wspólnoty oznacza też pojawienie się nowego rodzaju ludzi, tak zwanych bezpaństwowców, którzy nie mogą liczyć na jakąkolwiek ochronę prawną czy materialne wsparcie. Np. Żydzi w latach trzydziestych, wygnani najpierw z Niemiec, potem z Austrii, zapowiadali pojawienie się nowego rodzaju obcych. Na skutek wojen, politycznych represji, gospodarczych katastrof narasta liczba wygnańców poszukujących nowych ojczyzn i nowego, spokojniejszego miejsca zamieszkania.
Stworzenie tak mocnych granic zewnętrznych pozwoliło politycznym zbiorowościom na to, by mogły się wspólnie zajmować istotnymi dla siebie sprawami, gdyż inaczej nie dałoby się ani wytworzyć wspólnoty komunikacyjnej, ani nie mógłby powstać consensus dotyczący reguł pospólnego działania. Zarazem jednak narodowe zamykanie się wspólnot prowadziło do niszczenia różnorodności i pluralizmu w obrębie granic państwa, a tym samym wzmacniało tendencje homogenizacyjne. Wszyscy stawali się do siebie podobnie umieszczeni w obrębie tej samej kulturowej wyobraźni.
Jedna z zasadniczych i gorących współczesnych dyskusji dotyczy właśnie miejsca i znaczenia wielokulturowości czyli prawa i obecności w granicach jednego państwa wielu równorzędnych kultur. Wobec napływu olbrzymich rzesz nowych imigrantów coraz trudniej jest mówić o jednej dominującej kulturze (np. o kulturze białych, anglosaksońskich protestantów w Stanach Zjednoczonych), państwa tworzone są z wielu tradycji i religii, z których każda w imię demokratycznej zasady równości domaga się uznania i politycznej obecności. W ten sposób otoczenie społeczne staje się coraz bardziej heterogeniczne, zróżnicowane i słabnie tendencja ku ujednolicaniu, czy jak inni sądzą, narzucaniu jednego wzorca kulturowego wszystkim obywatelom niezależnie od tradycji, do której się przyznają i z którą się utożsamiają. Problem ten jest żywo dyskutowany nie tylko w krajach zbudowanych zasadniczo przez imigrantów (np. Kanada, USA, Australia), ale również w zachodnieuropejskich państwach narodowych ze znaczącą liczbą imigrantów (np. Wielka Brytania, Francja).
Wkroczenie wielkich mas ludzi do polityki dotąd zastrzeżonej niemal wyłącznie do tradycyjnych elit (arystokracja, intelektualiści, wielki kapitał) skomplikowały obraz sceny publicznej. Coraz większego znaczenia (które obecnie słabnie) nabierały masowe partie, najczęściej tworzone na podstawie klasowej. Do życia publicznego wszedł nowy rodzaj polityków, których często nazywano również demagogami. Za pomocą środków masowego przekazu zwracali się do olbrzymich rzesz ludzkich posługując się prostymi, a możliwie szeroko zrozumiałymi hasłami, apelując często nie tyle do rozsądku, wiedzy, co do emocji, w tym lęków, poczucia zagrożenia, konstruując w miarę łatwy, czarno-biały obraz rzeczywistości. Prostocie czy wręcz prymitywizmowi programów i przedstawień świata towarzyszyły często równie proste, acz nieobliczalne w skutkach, propozycje działań. Szczególne nasilenie demagogii politycznej obserwowaliśmy w Europie międzywojennej. Lekarstwem na kryzys władzy czy napięcia społeczne miały być rządy dyktatorskie lub totalitarne, wywłaszczanie czy wręcz zabijanie współobywateli oraz wojny. Dwudziestowieczna polityka uległa z pewnością znacznemu zideologizowaniu oraz zbrutalizowaniu.
Wyjaśnienie: