Odpowiedź :
-Mamo!-wykrzyczał zaspany chłopiec wbiegając do pokoju swojej matki. Miał on na oko 12 latek, a jego twarz nie wyrażała już szcześcia, wręcz przeciwnie, maluch był smutny i przerażony.
Charlie usiadł na brzegu łóżka łkając. Właśnie się dowiedział że jego rodzicielka jest w krytycznym stanie. Kobieta chorowała na raka, lecz jego rodzina nie była w stanie zapłacić za leczenie, które wynosi kilkanaście tysięcy. Jego matce nie zostało dużo czasu więc nawet jeśli uzbierali by cudem tak wielką kwotę, zapewne było by już za późno.
Matka Charlie'go podniosła się z trudem na łokciach i uśmiechnęła się do synka smutno jednak nawet ten usmiech nie poprawił chłopcu humoru, był nawet trochę zły na mamę gdy właśnie się do niego uśmiechała a los ma mu ją właśnie odebrać, widział to, widział jak się z nim żegna, widział to w jej oczach. Kobieta złapał chłopca dwoma dłońmi za policzki i rzekła ochrypłym i zmęczonym głosem:
-Przepraszam synku że tak musi się stać. Ale proszę nie zapominaj o mnie i obiecaj że codziennie bedziesz za mnie zamawiać paciorek. Jeśli nadzie już ten jakże okrutny czas, a los nas rozłączy, dbaj o babcie, dziadka, tatę jak i siebie kochanku mój drogi. Wiedz że cię kochałam i nawet po śmieeci będę Cię kochać i bronić nawet w niebie. Przepraszam że to następuję tak szybko, możesz jeszcze nie rozumieć dużo kwesti w życiu ale niestety tak musiało być, śmierć jest ślepa i głucha przez co trafia ona w przypadkowe osoby, nie musi być to nasza wina. Ona tak czy inaczej by po mnie przyszła, a nie przywiązując się do mnie tylko mocnej byś płakał.Przepraszam-powiedziała wycierając rękawem cieknące z oczu łzy i pociągając nosem.
-Mamo nie mów głupot. To nie twoja wina i mnie za to nie przepraszaj, a to że stanie się to szybko nie oznacza że zmniejszy to mój ból. Mimo że minęło dopiero 12 lat nie oznacza to że nie będę nad tobą rozpaczał. Ta cała śmierć to głupota, ale rozumiem, bo tak musi być i na każdego w końcu przyjdzie czas. Mamo to ja przepraszam że wolałem bawić się na podwórzu z kolegamy zamiast spędzać z tobą czas mimo iż wiedziałem że zostało mało czasu. Przepraszam-powiedział chłopiec łkając co chwilę. Przypomniał sobie on że miał w plecaku tabliczkę czekolady, która dostał dziś rano mijając fabrykę czekolady. Charlie zaczął grzebać w plecaku i znalazł to czego szukał i wręczył tabliczkę swojej rodzicielce.-Niestety nie mam przy sobie nic więcej.
-Nic nie szkodzi. Nawet jeśli byś mi nic nie dał, cieszyłabym się że jesteś przy mnie.-Powiedziała odwijając złotko i nadgryzając czekoladę.-Dziękuję synku.-Tym razem szczęśliwa przytuliła syna.
Chłopak zaniemówił a jego oczy rozszerzyły się i z przerażeniem wierciły w jego matce dziurę. To nie jest normalne! Przecież przed chwilą trudno był jej się podnieść a teraz zwinnym ruchem przytulił go mocno do siebie.
Nie tylko chłopakakowi odebrało mowę, ojciec i lekarz takrze stali w osłupieniu. Każdemu wydawało się wszystkim że mają omamy lub schizofreniię jednak ro była rzeczywistość. W końcu ktoś postanowił się w koncu odezwać.
-T-to by-ła m-magi-czna cze-czeko-lada-wyjąkał lekarz
(nie wiem chyba może być jak coś to popraw, możliwe że są błędy, jednak mam nadzieje że pomogłem i liczę na naj)