Zamieni mi to ktoś na język współczesny
PAPKIN
Czyż nie wierzyć, wielkie nieba!
Że się kocha piękną Klarę?
Czyliż na to przysiąg trzeba?
KLARA
Że się kocha — nie potrzeba;
A że zawsze równie będzie
I przysięga nic nie znaczy.
PAPKIN
Ach, na serca mego grzędzie
Niech twe ziarnko bujać raczy:
A zadatek ten twój mały
Puści korzeń wiecznotrwały.
KLARA
W dawnych czasach rycerz prawy,
Lubo zdobion wieńcem sławy,
Lubo staczał krwawe boje,
Nim oświadczył miłość swoję —
Ku czci drogiej swej kochanki
W turniejowe wjeżdżał szranki,
Tam na kopią dzielnie gonił,
Po dziesięciu zsadzał z koni,
I dopiero gdy się skłonił
Wziąć nagrodę z lubej dłoni,
Błagał, aby sercu miła
Kochać mu się pozwoliła —
By mu wolno pod jej barwą
Kruszyć kopie, miecze ścierać,
Dla niej tylko żyć, umierać!
PAPKIN
Z tego stroju i z tej broni
Marsowego znać piastuna,
Co w rycerskiej zbiegł pogoni
Od bieguna do bieguna.
Oby moja Artemiza,
Światu groźne to żelazo,
Krwią jak gąbka napęczniałe,
Przemówiło choć tą razą
Wam na wiarę, mnie na chwałę —
z coraz większym zapałem
Gdzie na skale gród kamienny,
Gdzie działami mur brzemienny,
Gdzie bagnetów ostre wały,
Gdzie sklepienie z dzid i szabli —
Tam był Papkin — lew zuchwały!
Strzelec boski! — rębacz diabli!
Jęk, szczęk, krzyk, ryk, śmierć dokoła —
Tu bezbronny pardon woła,
Tu dziewica ręce łamie,
Matka płacze, dziecię kwili,
Ale spada moje ramię:
Ci, co żywi, już nie żyli.
K l a r a parska śmiechem.
Przebacz zapał zgrozo-krwawy
Rycerskiego uniesienia,
Ale widzisz: dość mam sławy,
Brak mi tylko pozwolenia,
Bym w fortunnych stanął rzędzie,
Których celem Klara będzie.
KLARA
Więc zezwalam.
PAPKIN
klękając
Przyjmij śluby…
KLARA
Hola! teraz lata próby,
W nich dowody posłuszeństwa,
Wytrwałości i śmiałości.
PAPKIN
O królowo wszechpiękności!
Ornamencie człowieczeństwa!
Powiedz: „W ogień skocz, Papkinie” —
A twój Papkin w ogniu zginie.
Wstaje.
KLARA
Nie tak srogie me żądanie:
Klejnot rycerskiego stanu
Pastwą ognia nie zostanie.
Lecz powtarzam waszmość panu:
Posłuszeństwa, wytrwałości
I śmiałości żądam próby.
PAPKIN
W każdej znajdę powód chluby.
KLARA
Posłuszeństwa chcąc dać miarę
Milczeć trzeba sześć miesięcy.
PAPKIN
Nic nie gadać?
KLARA
Tak — nic więcej.
Wytrwałości zaś dam wiarę,
Gdy o chlebie i o wodzie…
PAPKIN
Tylko, przebóg, niezbyt długo.
KLARA
Rok i dni sześć.
PAPKIN
boleśnie
Jestem w grobie…
z ukłonem
Ale zawsze twoim sługą.
KLARA
Zaś śmiałości — w tym sposobie
Da mi dowód, kto dać zechce:
W oddalonej stąd krainie
Jadowity potwór słynie,
Najmężniejszym trwogą bywa,
Krokodylem się nazywa.
Niech go schwyci i przystawi,
Moje oko nim zabawi;
Bom ciekawa jest nad miarę
Widzieć żywą tę poczwarę.
To jest wolą niewzruszoną —
A kto spełni, co ja każę,
Ten powiedzie przed ołtarze,
Tego tylko będę żoną.
Ukłoniwszy się, odchodzi w drzwi prawe.
PAPKIN
Czyż nie wierzyć, wielkie nieba!
Że się kocha piękną Klarę?
Czyliż na to przysiąg trzeba?
KLARA
Że się kocha — nie potrzeba;
A że zawsze równie będzie
I przysięga nic nie znaczy.
PAPKIN
Ach, na serca mego grzędzie
Niech twe ziarnko bujać raczy:
A zadatek ten twój mały
Puści korzeń wiecznotrwały.
KLARA
W dawnych czasach rycerz prawy,
Lubo zdobion wieńcem sławy,
Lubo staczał krwawe boje,
Nim oświadczył miłość swoję —
Ku czci drogiej swej kochanki
W turniejowe wjeżdżał szranki,
Tam na kopią dzielnie gonił,
Po dziesięciu zsadzał z koni,
I dopiero gdy się skłonił
Wziąć nagrodę z lubej dłoni,
Błagał, aby sercu miła
Kochać mu się pozwoliła —
By mu wolno pod jej barwą
Kruszyć kopie, miecze ścierać,
Dla niej tylko żyć, umierać!
PAPKIN
Z tego stroju i z tej broni
Marsowego znać piastuna,
Co w rycerskiej zbiegł pogoni
Od bieguna do bieguna.
Oby moja Artemiza,
Światu groźne to żelazo,
Krwią jak gąbka napęczniałe,
Przemówiło choć tą razą
Wam na wiarę, mnie na chwałę —
z coraz większym zapałem
Gdzie na skale gród kamienny,
Gdzie działami mur brzemienny,
Gdzie bagnetów ostre wały,
Gdzie sklepienie z dzid i szabli —
Tam był Papkin — lew zuchwały!
Strzelec boski! — rębacz diabli!
Jęk, szczęk, krzyk, ryk, śmierć dokoła —
Tu bezbronny pardon woła,
Tu dziewica ręce łamie,
Matka płacze, dziecię kwili,
Ale spada moje ramię:
Ci, co żywi, już nie żyli.
K l a r a parska śmiechem.
Przebacz zapał zgrozo-krwawy
Rycerskiego uniesienia,
Ale widzisz: dość mam sławy,
Brak mi tylko pozwolenia,
Bym w fortunnych stanął rzędzie,
Których celem Klara będzie.
KLARA
Więc zezwalam.
PAPKIN
klękając
Przyjmij śluby…
KLARA
Hola! teraz lata próby,
W nich dowody posłuszeństwa,
Wytrwałości i śmiałości.
PAPKIN
O królowo wszechpiękności!
Ornamencie człowieczeństwa!
Powiedz: „W ogień skocz, Papkinie” —
A twój Papkin w ogniu zginie.
Wstaje.
KLARA
Nie tak srogie me żądanie:
Klejnot rycerskiego stanu
Pastwą ognia nie zostanie.
Lecz powtarzam waszmość panu:
Posłuszeństwa, wytrwałości
I śmiałości żądam próby.
PAPKIN
W każdej znajdę powód chluby.
KLARA
Posłuszeństwa chcąc dać miarę
Milczeć trzeba sześć miesięcy.
PAPKIN
Nic nie gadać?
KLARA
Tak — nic więcej.
Wytrwałości zaś dam wiarę,
Gdy o chlebie i o wodzie…
PAPKIN
Tylko, przebóg, niezbyt długo.
KLARA
Rok i dni sześć.
PAPKIN
boleśnie
Jestem w grobie…
z ukłonem
Ale zawsze twoim sługą.
KLARA
Zaś śmiałości — w tym sposobie
Da mi dowód, kto dać zechce:
W oddalonej stąd krainie
Jadowity potwór słynie,
Najmężniejszym trwogą bywa,
Krokodylem się nazywa.
Niech go schwyci i przystawi,
Moje oko nim zabawi;
Bom ciekawa jest nad miarę
Widzieć żywą tę poczwarę.
To jest wolą niewzruszoną —
A kto spełni, co ja każę,
Ten powiedzie przed ołtarze,
Tego tylko będę żoną.
Ukłoniwszy się, odchodzi w drzwi prawe.



Odpowiedź :

4528

Papkin:

Czy potrzeba przysięgi na to że kocha się Klarę?

Klara:

Na to przysięgi nie są potrzebne, potrzebne są by zachować równość w związku.

Papkin:

Niech nasiono mojego serca w twej duszy się zasieje i zaowocuje.

Klara:

W dawnych czasach było lepiej! Rycerz do turnieju stawał by udowodnić swą miłość i o rękę damy błagał!

Papkin:

Ja lwy pokonywałem! Jestem dzielny i silny a ma sława jest wielka, zezwól mi na powiedzenie mojej prośby.

Klara:

Zezwalam.

Papkin(klęka):

Przyjmij me zaręczyny.

Klara:

Nie od razu! Najpierw 3 lata próby by twe męstwo udowodnić!

Papkin:

Na twe słowo w ogień wskoczę!

Klara:

Nie aż tak straszne me żądanie, nie będziesz ofiarą ognia. Twą wytrwałość, posłuszeństwo i śmiałość chcę sprawdzić.

Papkin:

Każdej się podejmę.

Klara:

Żeby sprawdzić posłuszeństwo twe masz nie mówić nic przez 6 miesięcy.

Papkin:

Nic nie mówić?

Klara:

Tak, wytrwałość twą natomiast sprawdzę gdy będziesz żył tylko jedząc chleb i wodę.

Papkin:

Byle nie długo.

Klara:

Będziesz tylko to jadł rok i sześć dni.

Papkin:

Będzie to bolesne, ale zawsze jestem twym sługą, nawet w grobie.

Klara:

Twą śmiałość dowiedziesz natomiast dając mi żywą, jadowitą bestię- krokodyla. Chciała bym takiego zobaczyć. A gdy wszystko to już spełnisz, przed ołtarz z tobą pójdę, żoną twą zostanę.