Odpowiedź :
Idea powszechnego nauczania pojawiła się już w XVIII wieku. Wraz z kształtowaniem się koncepcji narodu jako wspólnoty opartej na języku, kulturze i historii coraz więcej zwolenników zdobywało przekonanie, że powszechna edukacja jest niezbędna do budowy nowoczesnego społeczeństwa. Idee takie spotkać można chociażby w pisarstwie Hugona Kołłątaja czy Stanisława Staszica.
Przed upadkiem Rzeczypospolitej żaden program powszechnego nauczania jednak nie powstał. Funkcjonowało ono w formie luźnej idei, w której zawierało się objęcie nauczaniem mieszkańców wsi. Jeśli realizowano tę koncepcję, to z inicjatywy właścicieli ziemskich w ich własnych dobrach. Szanse na rozwój szkolnictwa powszechnego definitywnie przekreślił upadek państwowości.
widok gmachu szkoły z cegły
Po rozbiorach systemy edukacyjne w poszczególnych zaborach znacznie się od siebie różniły. W Prusach i Austrii istniał obowiązek szkolny, w Rosji natomiast już nie. Najściślej o powszechność nauczania dbano na ziemiach włączonych do Prus, gdzie na przełomie XIX i XX wieku do szkół uczęszczało niemal 100% dzieci. Nieco gorzej było w zaborze austriackim, gdzie edukację podjęło około 85% najmłodszych. Najgorsze wyniki odnotowywano w Rosji i Królestwie Polskim – tam stopień skolaryzacji ledwie przekraczał 20%.
Przekładało się to na analfabetyzm. Szacuje się, że na ziemiach zaboru rosyjskiego blisko 60% mieszkańców nie potrafiło czytać ani pisać. Nieco lepiej było w Galicji, gdzie liczba niepiśmiennych wynosiła 40%. Analfabetyzm był marginalnym problemem jedynie w zaborze pruskim, gdzie nie przekraczał 5%. Miało to przełożenie na skalę problemu po odzyskaniu niepodległości – według spisu powszechnego z 1921 roku analfabeci stanowili 33% mieszkańców ziem odrodzonej Rzeczypospolitej; największy ich odsetek zamieszkiwał Kresy Wschodnie.
Warto także zaznaczyć, że w zaborze pruskim wymóg powszechności edukacji wiązał się także z polityką germanizacyjną. Podobną rolę miała edukacja szkolna w zaborze rosyjskim. W Królestwie Polskim dopiero po rewolucji 1905 roku pozwolono na tworzenie prywatnych gimnazjów z polskim językiem nauczania. Absolwenci tych szkół stanowili potem trzon Legionów Polskich i Polskiej Organizacji Wojskowej. Największą swobodę miało szkolnictwo w Galicji, gdzie – choć skupiano się na podkreślaniu autorytetu cesarza i państwa – szkoła była w pełni spolszczona.
Uczniowie pracujący w ogrodzie szkolnym. Na dalszym planie widoczny budynek szkoły powszechnej nr 5 w Białej-Lipniku koło Krakowa, 1936, fot. NAC
Żadna ustawa o obowiązku szkolnym nie weszła w życie przed zakończeniem działań wojennych. Uczestnicy debaty publicznej zgadzali się jednak co do tego, że w odrodzonej Polsce musi funkcjonować szkolnictwo powszechne, przynajmniej na poziomie elementarnym.
Pierwszą zapowiedź realizacji tych postulatów odnaleźć można w odezwie rządu lubelskiego Ignacego Daszyńskiego, w której informowano, że jedną z pierwszych reform, jakie rząd planuje zrealizować, jest wprowadzenie „powszechnego, obowiązkowego i bezpłatnego świeckiego nauczania szkolnego”.
Postulat powszechności nauczania zgłosił także na pierwszym posiedzeniu rządu Jędrzej Moraczewski, premier powołany przez Józefa Piłsudskiego po przekazaniu władzy przyszłemu Marszałkowi przez Radę Regencyjną. W swoim inauguracyjnym przemówieniu stwierdził, iż szkoła odrodzonej Rzeczypospolitej powinna opierać się na zasadach powszechności, bezpłatności, dostępności dla najuboższych oraz świeckości. Miała wychowywać odpowiedzialnych obywateli oraz wydobywać talenty.