Odpowiedź :
Napiszę opowiadanie z dialogiem bo do drugiego nie mam głowy mimo to mam nadzieję że pomogłem :)
To był zwykły dzień... gdzieś za jabłecznym zagajnikiem i trzema pagórkami pośród dziewiczych pul głęboko w ziemię wrósł stary jak świat dom. Wyraźnie przedwojenny i majestatyczny, usypany z czarnej jak noc cegły o wysokim dachu ze strzelistą wieżyczką, której żelazny kogut rozcinał swym grzebieniem błękitne połacie nieba. Zza posępnych drzwi wystruganych z ciemnego orzecha przedzierały się okrzyki radości, szkraby z uśmiechami na ustach przeskakiwały nad skrzypiącymi deskami mknąć od pokoju do pokoju. Mała dziewczynka w granatowych szelkach i blond warkoczem ściskała swojego pluszowego stworka z rozprutym oczkiem, za nią biegł roześmiany chłopiec identycznie ubrany z czerwonym samolotem w wysoko wyciągniętej ręce. Dzieci były do sobie bliźniaczo podobne, po chwili swoboda zabaw zaniosła ich na piętro starego domu, wbiegli po spróchniałych schodach wyłożonych burgundowym dywanem. Wbiegli w towarzystwie śmiechu i chichotu do pochłoniętego mrokiem pokoju na końcu korytarza, ponure pomieszczenie w swej głębi kryło jedynie wielką, wiekową szafę. Była zdobiona, czarna z wizerunkiem kruka i srebrną klamką, chłopcu w oku zalśnił drogocenny metal i beztrosko przekręcił klamkę i uchylił drzwi. Wysokie wrota szafy wydały przeraźliwy odgłos porównywalny do jedynie do krzyków umęczonych dusz jaki da się słyszeć w nowiu pośród marmurowych tablic zdobiących cmentarne ziemie.
- Krzysiu nie!
Chłopiec spojrzał na dziewczynkę pustym wzrokiem.
- Zostaw go!
Krzyś uśmiechnął ponuro naciągając kąciki ust od ucha do ucha.
- Krzysiu!!!
Do pokoju wpadła przerażona matka i pochwyciła chłopca zatrzaskując drzwi.
- Mamo ja mu mówiłam... - wykrzyczała dziewczynka zanosząc się nma płacz
- Już dobrze córeczka, Krzysiu nic ci nie jest?
- Chyba nie...
- Dobrze się czujesz?
- Tak, wszystko dobrze
- Boże chłopcze nawet nie wiesz jak się bałam!!!
Matka mocno go uściskała i tak pogrążona w uścisku nie dostrzegła... Krzyś spojrzał się na ocierającą łzy dziewczynkę i powtórzył mrożący krew uśmiech.
Chłopca tam z nimi już nie było, on tonął w bezkresnej otchłani mrocznej krainy jaką kryła szafa, słyszał wokół odgłosy kroków i skrzeki kruków. Świat wirował wokół niego a on pogrążał się w rozpaczy, bał się otworzyć oczy tak długo jak rozbrzmiewał mu w uszach utrapiony śmiech jakiegoś nieszczęśnika. Aż nagle cisza... chłopiec otworzył oczy, leżał na ziemi w przedziwnym miejscu otoczony purpurowym głuszem wielobarwnego lasu, nie pozostało mu nic innego jak ruszyć w nieznane aby zmierzyć się ze swoimi koszmarami.