Odpowiedź :
Odpowiedź:
Wyjaśnienie:
Pojawiali się na zmianę, złowieszczo, sowa w nocy, a kruk w dzień, przy oknie i mówili ludzkim głosem, albo przynajmniej tak się dziedzicowi zdawało.
-Nie wiem, czy zwariowałem, biada mi, czy to głos mojego sumienia? - rozmyślał dziedzic.
-W wigilijną noc przyszłam po mały skrawek schronienia do Ciebie, Panie,- mówiła sowa -ale litości nie okazałeś i wraz z dzieciątkiem zamarzłam.
-A ja byłem głodny, a za to mnie kara śmierci spotkała- wykraczył kruk.
-"Byłem głodny i nie nakarmiliście mnie...Byłem nagi i nie przyodzialiście Mnie. " Tak mówił Pan, rzekła sowa. Ale nasz dziedzic bezlitośnie nas wykończył.
-Zwariowałem w zupełności- wydusił z siebie bogacz- i zaczał błąkać się bez celu po własnym domu.
Mijały miesiące, a dziedzic stał się cieniem człowieka. I słyszał wciąż mroczne głosy kruka i sowy jako głos własnego sumienia.