Odpowiedź :
Tego dnia w kamienicy przy ulicy Rakos panowała wyjątkowa cisza. Mieszkańcy kamienicy chodzili na palcach obok mieszkania Nemeczka. Pytali między sobą o zdrowie chłopca, martwiąc się o niego i współczując rodzicom choroby syna. Tymczasem chłopiec leżał w domu bardzo słaby, blady i wychudzony. W pewnym momencie do domu państwa Nemeczków przyszedł Boka odwiedzić kolegę. Chory chłopiec ucieszył się, gdy zobaczył go i nawet uśmiechnął się. W trakcie rozmowy chłopców zadzwonił dzwonek do drzwi. Doktor wszedł z mamą chłopca do pokoju chorego. Następnie zbadał Nemeczka bardzo dokładnie. Był bardzo zaniepokojony i smutny. Lekarz zaprosił ojca chłopca do kuchni, prosząc o zamknięcie drzwi. Po czym poinformował krawca, ze chłopiec nie dożyje dzisiejszego wieczoru i o wysokich kosztach pogrzebu. Tymczasem Boka powiedział Nemeczkowi, że został wpisany do czarnej księgi małymi literami. Chłopiec zaczął smucić się, że nie może iść na plac, o który walczył. Boka próbował pocieszyć go, że pójdzie za tydzień. Tylko musi wyzdrowieć. Zmuszony Boka, żeby sprawić odrobine radości choremu koledze musiał naśladować ruchy Nemeczka. Stan chłopca pogarszał się. Ciężko było z nim wytrzymać. Odwiedzili go wszyscy koledzy z Placu Broni, lecz chory chłopiec nie rozpoznawał już swoich kolegów ani rodziców. W pewnej chwili nowo wybrany przewodniczący Weiss przeprosił Nemeczka za wpisanie go do czarnej księgi małymi literami. Następnie wręczył list Nemeczkowi z przeprosinami, lecz chłopiec nie dawał znaków życia. W tym momencie mama chorego chłopca rozsunęła kolegów syna na boki i powiedziała, że syn nie żyje...
Oczywiście podpiszcie się swoim imieniem i nazwiskiem oraz klasą. Mam nadzieję, że praca była pomocna. Proszę o kliknięcie „dziękuję” oraz napisania komentarza.
Oczywiście podpiszcie się swoim imieniem i nazwiskiem oraz klasą. Mam nadzieję, że praca była pomocna. Proszę o kliknięcie „dziękuję” oraz napisania komentarza.