PAN TADEUSZ
Co opisuje fragment i z jakim wydarzeniem się wiąże?
Z podanego fragmentu znajdź
-1 uosobienie
-2 wyrazy dżwiękonaśladowcze
-1 wyliczenie
pan tadeusz księga x
Owe obłoki ranne, zrazu rozpierzchnione⁵¹²
Jak czarne ptaki, lecąc w wyższą nieba stronę,
Obłok, Wiatr
Coraz się zgromadzały. Ledwie słońce zbiegło
Z południa, గuż ich stado pół niebios obiegło
Ogromną chmurą. Wiatr గą pędził coraz chyżeగ,
Chmura coraz gęstniała, zwieszała się niżeగ:
Aż, గedną stroną na wpół od niebios oddarta,
Ku ziemi wychylona i wszerz rozpostarta,
Jak wielki żagiel, biorąc wszystkie wiatry w siebie,
Od południa na zachód leciała po niebie.
I była chwila ciszy; i powietrze stało
Głuche, milczące, గakby z trwogi oniemiało.
Cisza, Rośliny
I łany zbóż, co wprzódy kładąc się na ziemi
I znowu w górę trzęsąc kłosami złotemi
Wrzały గak fale, teraz stoగą nieruchome
I poglądaగą w niebo naగeżywszy słomę.
I zielone przy drogach wierzby i topole,
Co pierweగ, గako płaczki przy grobowym dole,
Biły czołem, długimi kręciły ramiony,
Rozpuszczaగąc na wiatry warkocz posrebrzony,
Teraz గak martwe, z niemeగ wyrazem żałoby,
Stoగą na kształt posągów sypilskieగ Nijoby⁵¹³.
Jedna osina drżąca, wstrząsa liście siwe.
Bydło, zwykle do domu powracać leniwe,
Teraz zbiega się tłumnie, pasterzy nie czeka
Zwierzęta, Burza, Strach
I opuszczaగąc strawę do domu ucieka.
Buhaగracicą ziemię kopie, orze rogiem,
I całą trzodę straszy ryczeniem złowrogiem;
Krowa coraz ku niebu wznosi wielkie oko,
Usta z dziwu otwiera i wzdycha głęboko;
A wieprz marudzi w tyle, dąsa się i zgrzyta,
I snopy zboża kradnie i na zapas chwyta.
Ptastwo skryło się w lasy, pod strzechy, w głąb trawy;
Tylko wrony, stadami obstąpiwszy stawy,
Przechadzaగą się sobie poważnymi kroki,
Czarne oczy kieruగą na czarne obłoki,
Wytknąwszy గęzyk z sucheగ szerokieగ gardzieli
I skrzydła roztaczaగąc, czekaగą kąpieli;
Lecz i te, przewiduగąc nazbyt mocną burzę,
Już w las ciągną, podobne wznosząceగ się chmurze.
córek i tyluż synów; nieopatrznie pyszniła się, stawiaగąc siebie ponad Leto, matkę dwoగga zaledwie dzieci, lecz
boskich: Apollina i Artemidy; mszcząc się za urażony honor Leto wystrzelali oni z łuku potomstwo Niobe,
która widząc to, zatraciła się w rozpaczy; będącą w tym stanie Zeus litościwie zamienił w skałę: górę Sipylos
w Azగi Mnieగszeగ (stąd przydomek „sypilska”). [przypis edytorski]
Pan Tadeusz, czyli ostatni zajazd na Litwie
Ostatnia z ptaków, lotem nieścigłym zuchwała
Jaskółka, czarny obłok przeszywa గak strzała,
Wreszcie spada గak kula.
Właśnie w oweగ chwili
Szlachta z Moskwą okropną walkę zakończyli
I chronią się gromadnie w domy i stodoły,
Opuszczaగą plac boగu, gdzie wkrótce żywioły
Stoczą walkę.
Na zachód, గeszcze ozłocona
Świeci ziemia ponuro, żółtawo-czerwona:
Słońce, Obłok, Światło Burza, Żywioły
Już chmura, roztaczaగąc cienie na kształt sieci,
Wyławia resztki światła, a za słońcem leci,
Jak gdyby గe pochwycić chciała przed zachodem.
Kilka wichrów raz po raz prześwisnęło spodem, Wiatr
Jeden za drugim lecą, miecąc krople dżdżyste,
Wielkie, గasne, okrągłe, గak grady ziarniste.
Nagle wichry zwarły się, porwały się w poły,
Borykaగą się, kręcą, świszczącymi koły
Krążą po stawach, mącą do dna wody w stawach,
Wpadły na łąki, świszczą po łozach i trawach.
Pryskaగą łóz gałęzie; lecą traw przekosy
Na wiatr గako garściami wyrywane włosy,
Zmieszane z kędziorami snopów. Wiatry wyగą,
Upadaగą na rolę, tarzaగą się, ryగą,
Rwą skiby, robią otwór wichrowi trzeciemu,
Który wydarł się z roli గak słup czarnoziemu,
Wznosi się, గak ruchoma piramida toczy,
Łbem grunt wierci, z nóg piasek sypie gwiazdom w oczy,
Co krok wszerz wydyma się, roztwiera ku górze,
I ogromną swą trąbą otrębuగe burzę.
Aż z całym tym chaosem wody i kurzawy,
Słomy, liścia, gałęzi, wydarteగ murawy,
Wichry w las uderzyły i po głębiach puszczy
Ryknęły గak niedźwiedzie.
A గuż deszcz wciąż pluszczy
Jak z sita, w gęstych kroplach. Wtem rykły pioruny,
Krople zlały się razem: to గak proste struny
Długim warkoczem wiążą niebiosa do ziemi,
To గak z wiader buchaగą warstami całemi.
Już zakryły się całkiem niebiosa i ziemia;
Noc గe z burzą od nocy czarnieగszą, zaciemia.
Czasem widnokrąg pęka od końca do końca, Anioł
I anioł burzy, na kształt niezmiernego słońca
Rozświeci twarz, i znowu okryty całunem
Uciekł w niebo i drzwi chmur zatrzasnął piorunem.
Znowu wzmaga się burza, ulewa nawalna
I ciemność gruba, gęsta, prawie dotykalna.
Znowu deszcz cisze szumi, grom na chwilę uśnie;
Znowu wzbudzi się, ryknie i znów wodą chluśnie.
Aż się uspokoiło wszystko; tylko drzewa