Odpowiedź :
Odpowiedź:
Odyseusz był przekonany, że najdalej za dwa tygodnie, licząc konieczne postoje i nieoczekiwane przeszkody, dobije do brzegów Itaki. W jakiejś przypadkowej przystani znalazło się schronienie, gdzie naprawiono uszkodzone okręty. Przepłynęli całe Morze Egejskie, gdy nagle zerwał się wicher i zaniósł statki Odyseusza ku nieznanym wybrzeżom. Kilku towarzyszy Odyseusza zjadło parę lotosów i musiano ich gwałtem zabrać na pokład, bo wydzierali się i krzyczeli, że zostaną.
Po tygodniu dopłynęli do jakiejś wygodnej przystani, gdzie Odyseusz uwiązał statki, a sam wdrapał się na szczyt najbliższego wiszaru. Odyseusz nie zdążył przysposobić okrętów do drogi, gdy na wybrzeżu zaroiło się od dzikich Lajstrygonów. Ocalał tylko statek Odyseusza, jedenaście innych, wraz z całą zdobyczą trojańską, pochłonęło morze. Okręt Odyseusza wymagał naprawy, ludzie potrzebowali wytchnienia i posiłku.
Odyseusz z połową załogi został na statku, a reszta, dobrze uzbrojona, poszła w głąb lądu. Był to głos pani tej ziemi, córki Słońca, uroczej czarodziejki Kirke. Jeden z nich zdołał uciec w postaci ludzkiej i przybiegłszy do okrętu, opowiedział przygodę, Odyseusz wziął miecz i sam poszedł do pałacu. Kirke nakarmiła i napoiła syna Laertesa, a widząc, że mu nie szkodzi posiłek przyrządzony na ziołach czarodziejskich, chciała go dotknąć swą różdżką.
Lecz on skoczył ku niej z mieczem. Wróciła jego towarzyszom kształt ludzki, a była taka łagodna i kochająca, że Odyseusz rok przesiedział w jej gościnnym odtąd pałacu. A kiedy odjeżdżał, Kirke objawiła mu, że z woli bogów musi udać się na najdalsze krańce zachodu, gdzie jest wejście do podziemia, wywołać duszę wróżbity Tejrezjasza i wziąć od niego rady na dalsze życie. Wracał tą samą drogą, którą odbył w tamtą stronę, jadąc do podziemi z wyspy, gdzie mieszkała Kirke.
Raz jeszcze odwiedził swą przyjaciółkę, otrzymał od niej zapasy w jadle i napoju i cenne rady, jak wymijać niebezpieczeństwa dalszej podróży. Odyseusza do wyspy syren. Aby towarzysze nie ulegli czarowi syreniego śpiewu, zalepił im Odyseusz uszy woskiem. Syreny wabiły żeglarzy najpiękniejszym śpiewem, ale załoga okrętu ich nie słyszała.
W jednej, stromej igładkiej jak szklana góra, była pieczara, a w niej mieszkała Skylla. Potwór za zbliżeniem się okrętu porywał z pokładu ludzi. W drugiej zaś skale, nad którą rosło drzewo figowe, mieszkała Charybda, poc razy na dzień wciąga morze w swą gardziel bezdenną i trzy razy wypluwa połkniętą wodę. Gdy statek Odyseusza podpłynął do tego miejsca, właśnie Charybda chłonęła w sie- bie spienione wody, z ogromnym, żarłocznym bulgotem.
Odys kazał wziąć się do wioseł i podpłynąć pod drugą skałę, pod pieczarę Skylli. Była to strata konieczna, aby ocalić okręt i resztę załogi.