Wysłuchawszy wspaniałej gry na rogu, las niósł ją echem, między drzewami: bukami, dębami. Wojski zadął znów w róg, a w dźwiękach, jakby ze stu rogów słychać odgłosy szczucia psów, krzyki, strach strzelców, psów i zwierząt.
Wojski przerwał grę, podniósł róg do góry, ale wszystkim nadal się zdawało, że jeszcze gra lecz to echo niosło muzykę, między drzewa. Zdawało się, że każde z nich jest rogiem, grającym muzykę, która stawała się coraz dalsza, cichsza, aż znikła gdzieś daleko, na horyzoncie.
Wojski puścił róg, który zawisł na rzemiennym pasie i kołysał się. Rozkrzyżował ręce. Z twarzą nabrzmiałą, rozpromienioną, z oczami wzniesionymi do góry, stał jak natchniony, nasłuchując ostatnich znikających w lesie dźwięków.