Odpowiedź :
Tolkien, Meyer, Rowling - dzieła wspomnianych autorów przez ostatnią dekadę zdominowany kino spod znaku fantasy przynosząc wytwórniom grube miliony dolarów. Dynamicznie rozwijający się rynek filmowy jest jednak na tyle pojemny, że kolejne tytuły już czekały w kolejce na celuloidową wersję. Czy „Igrzyska śmierci” Suzanne Collins okażą się przebojem na miarę sławniejszych poprzedników?Akcja obrazu została osadzona w świecie przyszłości, gdzie nie ma już Stanów Zjednoczonych. Miejsce mocarstwa zajęło Panem - twór składający się ze stolicy i podległych jej dwunastu dystryktów. Co roku w Kapitolu odbywają się Głodowe Igrzyska, stanowiące rodzaj kary za bunt społeczeństwa przeciwko despotycznej władzy. Po tym konflikcie trzynasty dystrykt został zmieciony z powierzchni ziemi, a pozostałe, aby zawsze pamiętać o niechlubnym wydarzeniu, muszą co roku wystawić do walki na śmierć i życie dwójkę trybutów - kobietę i mężczyznę w wieku od dwunastu do osiemnastu lat (traktat o zdradzie). Wybrańcy dostąpią zaszczytu reprezentowania danego dystryktu. Nieuchronnie zbliżają się siedemdziesiąte czwarte Głodowe Igrzyska. Wygrać może tylko jeden (prawie jak w „Nieśmiertelnym”).W dwunastym dystrykcie poznajemy Katniss Everdeen, szesnastolatkę, która po śmierci ojca przejęła rolę głowy rodziny. Wraz ze swoim przyjacielem Galem zapuszcza się do okolicznych lasów, aby polować na dziką zwierzynę. Dzięki zdobyczom jest w stanie nie tylko przetrwać w osadzie, gdzie ludzie żyją na skraju ubóstwa, lecz również pozostawić sobie nieco towaru na handel. Kiedy podczas corocznych dożynek pada nazwisko Prim Everdeen, Katniss bez namysłu zajmuje miejsce siostry, stając się pierwszą ochotniczką w historii swojego dystryktu. Drugim trybutem reprezentującym barwy dwunastki zostaje Peeta Mellark, syn piekarza. Los tych dwojga zostaje złożony na ręce Haymitcha, moczymordy i niegdysiejszego zwycięzcy igrzysk, który musi wpoić im twarde zasady przetrwania na arenie, a także przygotować na trudną i nieuczciwą walkę z pozostałymi trybutami.Obraz Gary'ego Rossa ukazuje dystopijny świat w żelaznym uścisku tyranii Kapitolu. Upadek cywilizacji i odrodzenie się jej na gruzach dawnego ładu doprowadziło do zezwierzęcenia obyczajów oraz wyparcia ludzkich odruchów jak empatia, troska czy wrażliwość. Najcenniejszą walutą obok pieniędzy jest medialna popularność, umożliwiająca dowolną manipulację widzem. Telewizja oraz aparat władzy totalitarnej, opartej na zastraszaniu stanowią jeden z mechanizmów rządzących (kłania się „Uciekinier”). Społeczeństwo bombardowane przez interaktywne widowiska bez jakichkolwiek wyrzutów sumienia wyczekuje krwawych i niemoralnych rozrywek, nie przejmując się tym, że na arenie giną dzieci. To, co dla matki trybuta będzie niepowetowaną stratą oraz ogromnym cierpieniem, dla reszty jawi się jako sadystyczna zabawa mająca dostarczyć niezapomnianej dawki wrażeń w świecie, gdzie rozwarstwienie między bogatą stolicą, a ubogą prowincją jest nader wyraźne. Głodowe Igrzyska przypominają walki gladiatorów – tu nie ma miejsca na niezdecydowanie czy moralne rozterki. Tymczasowe sojusze przeradzają się w spiski, a los uczestników zależy nie tylko od ich sprawności fizycznej, ale też „żyjącej” areny.Pozostała część obsady, mimo że trafnie dobrana, ginie pod naporem kreacji Lawrence. Zarówno Josh Hutcherson jak i Liam Hemsworth przebywają krótko na ekranie, aby silniej zaakcentować swój udział. Podobny zarzut można wysnuć wobec Woody'ego Harrelsona, którego postać została zbyt wygładzona i nie przypomina nałogowego alkoholika tarzającego się w swoich wymiocinach. Słynący z żywiołowych kreacji aktor, w „Igrzyskach śmierci” nie miał możliwości zademonstrowania wszechstronnych umiejętności, ograniczonych ze względu na konstrukcję jego bohatera. Pozytywnie należy ocenić epizod Lenny’ego Kravitza jako stylisty Katniss. Pojawienie się stoickiego Cinny rozluźnia gęstą atmosferę zbliżającego się fatum. Oczywiście nie można pominąć fenomenalnego Stanleya Tucci. Mistrz drugiego planu nie zawodzi, popisując się kreacją ekstrawaganckiego i bezwzględnego prezentera telewizyjnego, który pod nieskazitelnym makijażem skrywa swoje oblicze Igrzyska śmierci" nie zawiodły moich oczekiwań, ale też nie rzuciły na kolana. To dopiero pierwszy akt trylogii Suzanne Collins, wprowadzający do niegościnnej przyszłości, która, miejmy nadzieję, nigdy nie znajdzie swojego odbicia w rzeczywistości. Dla rewelacyjnego występu Jennifer Lawrence warto poświęcić dwie i pół godziny czasu. Czekam z niecierpliwością na kontynuację i większą rolę Donalda Sutherlanda. Polecam!