Odpowiedź :
Odpowiedź:
O tym, jak wyglądał dzień rycerza, mogliby nam dużo opowiedzieć historycy i archeolodzy, którzy od lat badają stare manuskrypty i zamki. Ale chyba każdy z nas ma jakieś własne wyobrażenie o tym, jak rycerze spędzali czas – i ja oczywiście nie jestem wyjątkiem!
Podejrzewam, że rycerze budzili się dość wcześnie. W końcu nie było wówczas światła elektrycznego, a świece stanowiły kosztowny luksus –większość ludzi kładła się spać z zachodem słońca. Więc dzień był stosunkowo krótki i kto chciał cokolwiek „załatwić”, musiał zrywać się skoro świt, nawet jeśli był budzącym grozę wojownikiem.
Śniadanie rycerza z naszej perspektywy wydawać się może skromne, kilka podpłomyków i nieco piwa (herbaty wówczas nie znano, a picie nieprzegotowanej wody skutkować mogło chorobami). Potem trening umiejętności wojskowych – nawet jeśli wojny nie trwały nieustannie, to nie wolno było wychodzić z wprawy w jeździe konnej i walce mieczem.
Po męczących „zapasach” ze sługami, rycerz nie oddawał się leniuchowaniu. Wsiadał na konia i objeżdżał swoje włości, dowiadując się o los wieśniaków. Trzeba było wiedzieć, czy kogoś nie zaatakowały wilki albo czy złośliwy sąsiad nie uprowadził pięknej chłopki.
Wieczór zapadał, jak wspomniano, szybko. Przed snem pobożny rycerz wysłuchiwał mszy świętej, a potem ucztował. Kolacja była obfita – mięsa, zawiesiste sosy, być może wino sprowadzone z gorącego południa!
Na koniec dnia rycerz otulał się skórami upolowanych niegdyś zwierząt i zasypiał, zastanawiając się, co przyniesie kolejny świt.
Wyjaśnienie:
może być