Odpowiedź :
Odpowiedź:
Petroniusz jako arbiter elegantiarum był lubiony przez tłumy.
Kiedy wściekły tłum napierał podczas powrotu Nerona do Rzymu, Petroniusz sam zaofiarował się, że wyjdzie do ludu.
Neron upajał się widokiem pożaru - dla niego było to widowisko, dzięki któremu mógł tworzyć nowe pieśni, szukał natchnienia. Gdy wraz ze świtą wrócił do Rzymu, ludzie nie mieli wątpliwości, że to on nakazał podpalenie miasta. Watyniusz nalegał, by pretorianie uderzyli na ludzi. Tygellin z kolei obiecywał Neronowi , że może liczyć na wierność żołnierzy.
Ale Petroniusz widział, że ich liczba jest zbyt mała, dlatego powiedział: "Na ich wierność, lecz nie na ich liczbę".
Neron chciał się przebrać w ciemny płaszcz z kapturem, ale Tygellin proponował, żeby władca przemówił do tłumu:
"- Panie - odpowiedział niepewnym głosem Tygellin - ja zrobiłem wszystko, co mogłem, ale niebezpieczeństwo jest groźne... Przemów, Panie, do ludu i poczyń mu obietnice."
Neron, urażony odrzekł:
"- Cezar miałby przemawiać do tłuszczy? Niech to uczyni inny w moim imieniu. Kto się podejmie?
- Ja! - odrzekł spokojnie Petroniusz."
Petroniusz był spokojny i opanowany. Dzięki temu kolejny raz zaskarbił sobie wdzięczność Cezara:
"- Idź, mój przyjacielu! Tyś mi najwierniejszy w każdej potrzebie... Idź i nie szczędź obietnic."
I Petroniusz z grupą senatorów zszedł do arkad, każąc podać sobie białego konia, bezbronny, by przemówić do tłumów.
Cytat:
I przejechawszy tuż, wparł konia w tłumy. Naokół przy świetle pożogi, widać było wzniesione ręce zbrojne we wszelkiego rodzaju broń, rozpalone oczy, spotniałe twarze i ryczące, zapienione wargi. Rozszalała fala wnet otoczyła jego i orszak, za nią widać było istotnie jakby morze głów, ruchome, kotłujące się, straszne.
Wrzaski wzmogły sie jeszcze i zamieniły w nieludzki ryk: drągi, widły, a nawet i miecze chwiały się nad głową Petroniusza, drapieżne ręce wysuwały się ku cuglom jego konia i ku niemu, lecz on wjeżdżał coraz głębiej, zimny, obojętny, pogardliwy. Chwilami uderzał laską po głowach najzuchwalszych, tak jakby torował sobie drogę w zwykłym ścisku, i ta jego pewność, ten spokój zdumiewały jednakże rozhukaną tłuszczę."
Wyjaśnienie:
Rozdział XLVII (47)