Odpowiedź :
Odpowiedź:
Wczoraj rano udałem się wraz z moim najlepszym przyjacielem do pana Alfreda - zawsze wrednego i naburmuszonego mężczyzny, który prowadził kantor nieopodal rynku głównego w mieście. Dużo ludzi bało się tam zaglądać. Tym razem wraz z Michałem poszedłem tam, gdyż po mieście rozniosły się plotki, gdyż pan Alfred miał się zmienić i tryskać radością. Pierwsze co przyszło mi na myśl to opowieść wigilijna i jej główny bohater, który przeszedł tą jakże wspaniałą metamorfozę.
Rankiem wraz z Michałem wziąłem kilka monet, które zamierzałem zamienić na dolary. Był to słoneczny dzień, a ludzi w parku nie brakowało. Pierwsze na co zwróciłem uwagę po dotarciu na miejsce to szeroko otwarte drzwi i okna, które pierwszy raz od wieków nie były zasłonięte firanami. W środku nie panował tłok, ale było kilku ludzi, którzy wymieniali banknoty. Niepewnie weszliśmy do środku.
- Dzień dobry - powiedziałem. Moim oczom ukazał się starszy mężczyzna w berecie - Zdecydowanie pan Alfred. Tylko... jakiś inny. Nie miał czarnego garnituru jak zwykle, ani smutnej przygnębionej miny. On wręcz tryskał radością!
Przy wymienianiu pieniędzy udało mi się wymienić z tym człowiekiem kilka słów, z których dowiedziałem się, że pan Alfred zdał sobie sprawę, że jest w takim momencie swojego życia, że nie ma już nic do stracenia. Postanowił na nowo otworzyć się na świat! Nawet nie możecie sobie wyobrazić co wtedy czułem.
Wyjaśnienie:
Mam nadzieję, ze pomogłam <3