Kochani bracia !
Skończyło się moje życie na ziemi. Nie osiągnąłem szczęścia, na które zasługują ubodzy. Miałem zatwardziałe serce wobec tego biedaka, którego nie potraktowałem jak człowieka. To ja sam przez moje grzeszne i rozpustne życie strąciłem siebie na zatracenie i już nic nie mogę zrobić. A zatem proszę was bracia najmilsi, nie zatwardzajcie serc waszych lecz słuchajcie głosu Pana, który do was przemawia przez proroków. Niech Bóg nie dopuści, abyście znaleźli się tam, gdzie ja jestem i gdzie jest płacz i zgrzytanie zębów.
Wasz brat