Łąkowe cuda
Nastała wiosna. Świat począł budzić się do życia. Pierwsze kwiaty nieśmiało wychylały swoje główki do słońca, a ptaki uwijały się zbierając źdźbła i patyczki na gniazda.
Nagle czarny dym przesłonił słońce. To płonęła łąka. Czerwone języki ognia pożerały suchą trawę, pozostawiając tylko popiół. Małe żabki z trudem umknęły przed ogniem, inne zwierzęta nie miały tyle szczęścia. Drobne ważki i powolne ślimaki nie uszły z pożaru żywe. Łąka stała się cmentarzyskiem małych istnień. Niebo pociemniało i zapłakało obfitym deszczem. To matka natura opłakiwała swoje dzieci.
Wtem na wypaloną łąkę spadła gwiazdka, a tam, gdzie upadła wyrósł piękny czerwony muchomor. I zaraz cała łąka rozbłysnęła milionem gwiazd spadających w popiół, a wszystko się zazieleniło i odżyło. Wróciły ptaki i motyle – łąka znowu zaczęła żyć.