Rozwiązane

PILNE daje naj 90pkt!!!!

Poszukiwanie sensu życia i osąd świata przez bohatera literackiego. Omów zagadnienie na podstawie Kordiana Juliusza Słowackiego. W swojej wypowiedzi uwzględnij również wybrany kontekst.



Odpowiedź :

Odpowiedź:

Czło­wiek jako zja­wi­sko może zo­stać po­rów­na­ny do pół­pro­stej. Ta geo­me­trycz­na prze­no­śnia do­brze od­da­je dwie rzą­dzą­ce nim za­sa­dy: ja­sno okre­ślo­ny po­czą­tek i roz­wój. Ro­zu­mieć to mo­że­my za­rów­no na płasz­czyź­nie fi­zycz­nej, jak rów­nież du­cho­wej i psy­chicz­nej. Czło­wiek po­szu­ku­je sen­su swo­je­go ży­cia tak samo, jak do­ra­sta czy po­dró­żu­je. Do­ko­nu­je rów­nież osą­du ota­cza­ją­cej go rze­czy­wi­sto­ści, wy­ra­bia so­bie wo­bec niej zda­nie. Wszyst­ko to wy­ni­ka z wcho­dze­nia w in­te­rak­cję, do­świad­cza­nia ko­lej­nych fe­no­me­nów ist­nie­ją­cych wo­kół nas. Do­sko­na­le uj­mu­ją to na ła­mach swo­ich dzieł li­te­ra­ci, bacz­ni ob­ser­wa­to­rzy pro­zy ży­cia. By do­kład­nie zo­bra­zo­wać po­szu­ki­wa­nie sen­su ist­nie­nia oraz osąd świa­ta jako zja­wi­sko po­le­ga­ją­ce na do­świad­cza­niu war­to więc przy­to­czyć przy­kła­dy z ro­dzi­mej li­te­ra­tu­ry. Będą to ko­lej­no Kordian Ju­liu­sza Sło­wac­kie­go oraz Przedwiośnie Ste­fa­na Żerom­skie­go.

Kordian jako po­stać wy­kre­owa­na przez Ju­liu­sza Sło­wac­kie­go sta­no­wi po­stać dy­na­micz­ną. Po­zna­je­my go bo­wiem w dwóch eta­pach ży­cia, któ­re do­dat­ko­wo au­tor po­dzie­lił na ko­lej­ne do­świad­cze­nia kon­fron­ta­cji prawd o świe­cie. Akt pierw­szy po­zwa­la nam po­znać pięt­na­sto­let­nie­go chło­pa­ka z ty­po­wy­mi ob­ja­wa­mi "cho­ro­by wie­ków" - po­zba­wio­ny sen­su ży­cia, czu­je za­ra­zem po­trze­bę i nie­moż­ność dzia­ła­nia. Jest to jed­nak mło­dzie­niec, oso­ba kom­plet­nie nie zna­ją­ca swo­je­go miej­sca w świe­cie. Sam przy­zna­je, że tar­ga­ją nim ty­sią­ce po­tęż­nych uczuć, naj­moc­niej­szym jest zaś nie­szczę­śli­wa mi­łość do Lau­ry. Czym jest zaś ta mi­łość? To wła­śnie do­zna­nie, bo­dziec któ­ry kie­ru­je Kor­dia­na na dal­sze tory. Od po­cząt­ku ma on w so­bie pe­wien po­ten­cjał, jest ty­po­wym ro­man­ty­kiem wer­te­rycz­nym. Nie­mniej cha­rak­te­ry­stycz­na dla tego typu po­sta­ci nie­szczę­śli­wa mi­łość i w efek­cie pró­ba sa­mo­bój­cza sta­no­wi swo­isty za­pal­nik dla dal­szych dzia­łań bo­ha­te­ra. Istot­na sta­je się tu­taj rów­nież roz­mo­wa ze sta­rym bo­na­par­ty­stą, Grze­go­rzem. Uka­zu­je ona bo­wiem mło­de­mu ro­man­ty­ko­wi, że duch musi mieć od­zwier­cie­dle­nie w dzia­ła­niu. Do mo­men­tu trzy­ma­nia Kor­dia­na na uwię­zi przez nie­speł­nio­ną mi­łość nie wi­dział on moż­li­wo­ści po­świę­ce­nia in­ne­mu ce­lo­wi, do­zna­nie tego uczu­cia po­zwo­li­ło mu jed­nak rzu­cić się w wir po­szu­ki­wań. Rzecz ja­sna nie miał tego na celu gdy ce­lo­wał do sie­bie z pi­sto­le­tu, samo do­świad­cze­nie śmier­ci było rów­nież ro­dza­jem przej­ścia, sym­bo­lem roz­po­czę­cia no­we­go eta­pu.

Wi­dać więc, że do­świad­cze­nie to sed­no po­szu­ki­wa­nia sen­su i pod­sta­wa oce­ny rze­czy­wi­sto­ści. Na­stęp­ny akt Kordiana do­sko­na­le roz­wi­ja tę myśl, uka­zu­jąc jak do­bór ko­lej­nych kro­ków, po­wo­du­je sy­ner­gię pro­wa­dzą­cą do spój­ne­go okre­śle­nia świa­ta. Głów­ny bo­ha­ter po­sta­na­wia bo­wiem po­znać wszyst­kie wiel­kie idee świa­ta XIX wie­ku. Tak więc kon­fron­tu­je się z rzą­dzą, pie­nią­dza zro­dzo­ną z an­giel­skiej re­wo­lu­cji prze­my­sło­wej. Sta­je wo­bec praw­dy na te­mat ulot­no­ści po­ezji, sie­dząc na brze­gu Do­ver. Po­zna­je sprze­daj­ną mi­łość we Wło­szech i po­li­tycz­ną pa­zer­ność wo­kół pa­pie­skie­go tro­nu. Nie cho­dzi tu o samo po­zna­nie tych idei, mógł prze­cież do­świad­czyć set­ki in­nych pod­ło­ści świa­ta. Wi­dok Kor­dia­na na rze­czy­wi­stość zo­sta­je utrwa­lo­ny po­przez do­świad­cze­nie kon­kret­ne­go sta­nu, co po­zna­je to i uwa­ża za rze­czy­wi­ste. Pa­ra­dok­sal­nie oba­wę przed ta­kim sta­nem wy­ja­wia sar­ka­stycz­na wo­bec bo­ha­te­ra Lau­ra w Ak­cie pierw­szym. Tak więc wszyst­kie kro­ki są przy­czy­ną i skut­kiem wi­dze­nia na gó­rze Mont Blanc, a za­ra­zem Spisku koronacyjnego. Do­świad­cze­nie kształ­tu­je bo­wiem przy­szłe ro­zu­mie­nie rze­czy­wi­sto­ści. Wy­no­sząc się po­nad wszel­kie ludz­kie sła­bo­ści, Kor­dian mu­siał wszak ich do­świad­czyć. Gdy­by tego nie zro­bił, po­zo­stał­by gdzieś wo­bec swo­jej mi­ło­ści do Lau­ry. Je­że­li zaś do­znał­by wcze­śniej cze­goś szla­chet­niej­sze­go, być może ni­g­dy nie wi­dział­by po­wo­du do po­świę­ce­nia.

Je­den wy­raź­ny przy­kład to jed­nak zbyt mało dla udo­wod­nie­nia tezy. Dla­te­go wato przy­to­czyć też po­stać Cezarego Baryki - głów­ne­go bo­ha­te­ra Przedwiośnia. Mło­dzie­niec żył w okre­sie re­wo­lu­cji bol­sze­wic­kiej, do­świad­cza­jąc jej oso­bi­ście w mie­ście Baku. Wy­ra­żał się wo­bec jej po­stu­la­tów nie­zwy­kle przy­chyl­nie, po­zo­stał taki wpraw­dzie przez cały okres przed­sta­wio­ny w po­wie­ści. Na­sta­je jed­nak py­ta­nie, czy był­by taki, gdy­by nie "za­in­fe­ko­wa­nie" ide­ami re­wo­lu­cyj­ny­mi jesz­cze w okre­sie mło­dzień­czym? Wy­da­je się bo­wiem, że skraj­ne do­świad­cze­nie dru­giej de­ka­dy XX wie­ku ukształ­to­wa­ło za­ra­zem prze­zna­cze­nie, jak i ro­zu­mie­nie świa­ta Ce­za­re­go. Kie­dy pod­czas swo­je­go ży­cia po­zna­je sze­rzej świat, szcze­gól­nie zaś II Rzecz­po­spo­li­tą, wi­dać jak po­wo­li kon­te­stu­je swo­je za­ło­że­nia. Do­świad­cze­nie Chłod­ka czy też wal­ki pod­czas woj­ny pol­sko-bol­sze­wic­kiej sta­wia kształ­tu­je tu­taj czło­wie­ka, któ­ry pod ko­niec po­wie­ści wyj­dzie z tłu­mu pro­te­stu­ją­cych ro­bot­ni­ków. Po­rów­naj­my więc Ce­za­re­go do jego ko­le­giów - An­to­nie­go Lul­ka i Hi­po­li­ta Wie­lo­sław­skie­go. Sta­je on po­nad oboj­giem mło­dych męż­czyzn ze wzglę­du na od­mien­ne do­świad­cze­nia, któ­re ukształ­to­wa­ły jego ro­zu­mie­nie świa­ta i mi­sję. Gdy­by nie wy­da­rze­nia z Baku był­by bo­wiem bar­dziej Lul­kiem, zaś gdy­by nie Chło­dek za­pew­ne przy­po­mi­nał­by Hi­po­li­ta.

Sta­ro­żyt­ni chiń­scy fi­lo­zo­fo­wie opra­co­wa­li kie­dyś myśl, pod­łóg któ­rej praw­dzi­we po­zna­nie rze­czy ma miej­sce je­dy­nie po­przez sta­nie się obiek­tem swo­je­go ba­da­nia. Uprasz­cza­jąc nie­co ten tok ro­zu­mo­wa­nia, moż­na wnio­sko­wać, że je­dy­nym spo­so­bem na po­zna­nie wszyst­kich aspek­tów ży­cia, jest prze­by­cie swo­jej dro­gi na tym świe­cie. Re­li­gia a za nią li­te­ra­tu­ra, lu­bu­je się w przed­sta­wia­niu tego pro­ce­su jako dro­gi. Czło­wiek zmie­nia swo­je po­ło­że­nie w cza­sie i prze­strze­ni, co wy­wo­łu­je zmia­nę jego sa­me­go. Do­ko­na­nie au­to­re­flek­sji nad wła­snym by­tem to spo­sób na od­na­le­zie­nie sen­su ist­nie­nia. Z ko­lei do­świad­cza­nie aspek­tów rze­czy­wi­sto­ści po­zwa­la na wy­ro­bie­nie so­bie po­glą­du wo­bec niej. Istot­nie, po­dróż naj­le­piej od­da­je ten ele­ment kre­owa­nia opi­nii, po­nie­waż wę­dro­wiec ma naj­szer­sze ho­ry­zon­ty po­znaw­cze. Na wy­żej wy­mie­nio­nych przy­kła­dach bo­ha­te­rów li­te­rac­kich mo­że­my je­dy­nie za­sta­na­wiać się, jaki jest zwią­zek mię­dzy two­rze­niem wła­snej wi­zji świa­ta, a do­świad­cze­nia­mi któ­re są na­szym udzia­łem. Czy Ce­za­ry Ba­ry­ka zo­stał­by re­wo­lu­cjo­ni­stą, gdy­by żył sto lat póź­niej gdzieś w oko­li­cy No­we­go Jor­ku? Ile Win­kel­rie­da miał­by w so­bie Kor­dian po­zna­ją­cy pa­pie­ża Jana Paw­ła II, nie zaś Piu­sem IX? Za­pew­ne ich my­śle­nie o sen­sie ży­cie i wy­glą­dzie świa­ta był­by zu­peł­nie inne, tego jed­nak nie mo­że­my być cał­ko­wi­cie pew­ni. Mu­sie­li­by­śmy bo­wiem prze­żyć za nich dru­gi raz inne ży­cie, co wy­da­je się cał­ko­wi­cie nie­moż­li­we.