Odpowiedź :
30.05.2022, Kraków
Moje narodziny były jedynie planowanym posiłkiem. Każdy z nas to wie, a w szczególności ta postać, która zaczęła mnie spożywać. Nie mając większości zmysłów, używam tylko ten, który informuje mnie o nadchodzącym końcu. Dotyk. Mimo braku kończyn czy nerwów, ból jest dla mnie wyczuwalny, co dziwne i przykre zarazem. Moje wnętrzności też są jedynie mieszaniną proszku kupionego w biedronce za 2,99 zł (przecena z 3,99 zł) i mlekiem, ledwo przypalonym. Czując lekki, ciepły podmuch powietrza poczułem, że zbliża się punkt kulminacyjny mojego i tak krótkiego żywota. Część mnie została odczepiona od reszty, przeszywający ból torturował moje ciało. Każdy kęs był jak nowe cierpienie, nowy strach i nowa nadzieja na szybką ulgę, na śmierć, na spoczynek. Wtem wszystko to ustało. To nie mógł być koniec, przecież to były dopiero trzy kęsy. Ale po chwili wiedziałem, co się stało. Nie smakowałem. Od istnego piekła i konsumpcji, istniała gorsza kara. Wieczny brak ukojenia. Ale może ktoś będzie jeszcze chciał mnie pożreć żywcem? Może nie będę musiał czekać aż nadejdzie Armagedon i pochłonie moją duszę? Poczułem zimne powietrze, które okalało całą moją galaretowatość. To lodówka. Teraz wystarczy czekać.
Hej! Przez chwilę myślałam, żeby Ci tego nie wysyłać, bo zechciało mi się nagle napisać nowelę sensacyjno-depresyjną o żywocie budyniu, ale masz szczęście, wysyłam. Mam nadzieję, że się podoba, bo pisałam długo i długo też uruchamiałam swoje szare komórki. Klasie powinno się spodobać.
Jeśli masz pytania, to pisz :)