W powieści Stefana Zeromskiego Ludzie bezdomni glówny bohater. Tomasz Judym podziwia w Luwrze posąg bogini Przeczytaj fragment powieści, a następnie zaproponuj, jak wyglądały by refleksje bohatera na widok bogini z protezami. Weż pod uwagę jego punkt widzenia jako lekarza i turysty ..........
Tekst ::::
W zakątku tworzącym jakby niewielką izbę, oświetloną jednym oknem, stoi na niewysokim piedestale tors bialej Afrodyty Sznur owinięty czerwonym pluszem nikomu do niej przystępu nie daje. Judym widział już był ten cenny posąg, ale nie zwracał nań uwagi, jak na wszelkie w ogole dzieła sztuki. Teraz zdobywszy w cieniu pod ścianą wygodną ławeczkę, jął dla zabicia czasu patrzeć w oblicze marmurowej piękności. Glowa jej zwrócona była w jego stronę i martwe oczy zdawały się patrzeć Schylone czoło wynurzało się z mroku 1, jakby dla obaczenia czegoś, brwi się zsunęły Judym przyglądał się jej nawzajem i wtedy dopiero ujrzal malą, niewidoczną falde między brwiami, która sprawia, że ta głowa, ze ta bryła kamienna w istocie-mysli. Z przenikliwą siłą spogląda w mrok dokola leżący rozdziera go jasnymi oczyma. Zatopila je w skrytości życia i do czegoś w nim uśmiech swój obraca.
Wytężywszy rozum nieograniczony czysty, posiadła wiadomość o wszystkim, zobaczyła wieczne dnie i prace na ziemi, noce łzy, które w ich mroku płyną. Jeszcze z białego czoła bogini nie zdążyła odejść mądra o tym zaduma, a juz wielka radość dziewicza pachnie z jej ust rozmarzonych. W uśmiechu ich zamyka się wyraz uwielbienia. Dla miłości szczęśliwej Dla uczestnictwa wolnego ducha wolnego ciała w życiu bezgrzesznej przyrody Dla ostrej potęgi zachwytu zmysłów, którego nie stępiły jeszcze ani praca, ani zgryzota, siostry rodzone, siostry nieszczęsne. Uśmiech bogini pozdrawia nadchodzącego z daleka. Oto zakochała się w pięknym śmiertelniku Adonisie... Cudne marzenia pierwszej miłości rozkwitly w lonie jej jako kwiat siedmioramienny amarylisa. Barki jej wąskie, wysmukle, okrągle dźwignęły się do góry. Dziewicze lono drzy od westchnienia... Dlugi szereg wieków, który odtrącił jej ręce, który zrabował jej ciało od piersi i zorał prześliczne ramiona szczerbami, nie zdołał go zniweczyć. Stała tak w półmroku wynurzająca się", Anadiomene, niebiańska, która roznieca milość Obnazone jej włosy związane były w piękny węzel, krobylos. Podłużna, smagła twarz tchnęła nieopisanym urokiem. Gdy Judym wpatrywał się coraz uważniej w to czoło zamyślone, dopiero zrozumiał, ze ma przed sobą wizerunek bogini. Była to Afrodite, ona sama, która się była poczęła z piany morskiej.