ROZPRAWKA Temat: Starość – godne zwieńczenie życia człowieka czy upokarzający czas?
Rozważ kwestię, odwołując się do przytoczonego fragmentu „Chłopów” Władysława
Stanisława Reymonta, I tomu powieści i innego wybranego tekstu kultury.
Ksiądz spojrzał bezwiednie w tę dal i rychło przywarł oczy, bo nad zachodem wisiało
oślepiające słońce; a potem spytał ciszej, lękliwiej jakby…
Wypędzili was Kłębowie, co? A może to ino niezgoda?… może…
Nie zaraz odrzekła, wyprostowała się nieco, powlekła ciężko starymi, wypełzłymi
oczami po polach ojesieniałych, pustych i po dachach wsi zanurzonej w sadach.
— I… nie wypędzali… jakżeby… dobre są ludzie — krewniaki. Niezgody też nijakiej być nie
było. Samam ino zmiarkowała, że trza mi w świat. Z cudzego woza to złaź choć i w pół
morza.
Trza było… roboty już la mnie nie miały… na zimę idzie, to jakże — darmo mi to dadzą
warzę abo i ten kąt do spania?…
A że rychtyk i ciołka odsadzili od maci… a i gąski, bo to już zimne nocki, trza zagnać pod
strzechę, tom i zrobiła miejsce… jakże, bydlątek szkoda, Boże stworzenie też… A ludzie
dobre, bo mię choć latem przytulą, kąta ani tej łyżki strawy nie żałują, że se człowiek kiej
jaka gospodyni paraduje…
A na zimę we świat, po proszonym.
Niewiela mi potrza, to se u dobrych ludzi uproszę i do zwiesny z Panajezusową łaską
przechyrlam, a jeszcze się coś niecoś grosza uścibi — to rychtyk la nich na przednówek…
krewniaki przeciech…
A już ta Jezusiczek przenajsłodszy biedoty opuścić nie opuści.
— Nie opuści, nie — zawołał gorąco i wstydliwie wsadził jej w garść złotówkę.
— Dobrodzieju nasz serdeczny, dobrodzieju!
Przypadła mu do kolan roztrzęsioną głową, a łzy jak groch posypały się po jej twarzy szarej
i zradlonej jak te jesienne podorówki.
— Idźcie z Bogiem, idźcie — szeptał zakłopotany podnosząc ją z ziemi.