Odpowiedź :
Uwielbiam książki podróżnicze Wojciecha Cejrowskiego. Na jego książkę pt. Gringo wśród dzikich plemion trafiłam przypadkowo. Nigdy bowiem nie lubiłam jej autora. Nie wiem dlaczego, ale budził we mnie irytację. Gdy tylko widziałam jego twarz w telewizji, szybko zmieniałam kanał. Być może dlatego, że drażnił mnie sposobem bycia i szybkością ferowania wyroków, zawsze szczodry w krytyce i oszczędny w pochwałach. Sam o sobie mówi, że jest gorący, ostry, wyrazisty i do szpiku kości bezkompromisowy - dla jednych to zaleta, dla innych największa wada. Po przeczytaniu książki “Gringo wśród dzikich plemion” mój stosunek do niego diametralnie się zmienił. Zobaczyłam Wojciecha Cejrowskiego w zupełnie innym świetle, wzbudził one we mnie szacunek. Przekonałam się, że to człowiek o dużym dystansie do siebie, nieustępliwy, wymagający, walczący zawsze do końca, do tego z ogromnym poczuciem humoru. Potrafi drwić nie tylko, jak mi się wydawało, z innych, ale również z siebie. W czasach komunistycznych, aby wejść do danego kraju trzeba było posiadać specjalną wizę ciężko było jednak ją zdobyć, tym bardziej, że Polska była wpisana na listę tzw. “wrogów” wielu państw. Dla autora jednak nie był to problem, wchodził do tych krajów najczęściej nielegalnie. Szczególnie rozbawił mnie fragment, w którym autor opisywał jak przekraczał granicę na książeczkę ubezpieczeniową. Celnik był mocno zdziwiony, gdyż na jego liście takiego państwa jak Ubezpieczalnia Państwowa” nie było, za drobną dopłatą
szybko jednak się znalazło, a wszystko po to, by móc zobaczyć upragniony Honduras, do którego zafascynowany podróżnik jeszcze wielokrotnie wraca nie zawsze zresztą legalnie. W rozmowach z celnikami i władzami państw ma ogromny tupet, zresztą sam mówi “W dalekiej podróży dobrze jest mieć przy sobie tupet jak taran i refleks
jak błyskawica” Książka ,,Gringo wśród dzikich plemion” to niesamowita opowieść nie tylko dla fascynatów podróży. Dzięki tej książce każdy z nas może wypłynąć ku dzikim zakątkom Ameryki Południowej i Środkowej. Bogate opisy spotkań z ostatnimi niecywilizowanymi Indianami, a przede
wszystkim zetknięcie człowieka z betonowej dżungli z prawdziwą dżunglą sprawiają, że książka naprawdę uczy. Po przeczytaniu tej książki wszelkie zasłyszane przeze mnie spotkania gringo ( ludzi białych) z dzikimi są bezwartościowe. Dopiero ta opowieść pokazuje prawdziwe oblicze ,,dzikich” do tego stopnia, że w pewnym momencie czytelnik zastanawia się, kto tak naprawdę w tej historii jest dziki Pokazuje również autora z zupełnie innej strony. Mimo iż niejedna sytuacja z życia i zwyczajów Indian go śmieszy,
powstrzymuje się, by nie pokazać cywilizacyjnej wyższości, wręcz przeciwnie ubiera się w stroje Indian, kąpie się z nimi w rzece, je z nimi mrówki i pełzające stworzenia i robi mnóstwo innych rzeczy, których człowiek cywilizowany by nie zrobił… Sam pisze ,, Obcowanie z Indianami jest jak gra w “Chińczyka” nie wolno się irytować. Trzeba zaakceptować. Takimi, jacy są z ich tajemniczą logiką “dzikich ludzi”. Oni to samo robią wobec nas akceptują niezrozumiałe. (I uśmiechają się wtedy jak psychiatrzy na widok ciężkich
przypadków.)” ten człowiek, który zawsze mówi to, co myśli, krytykuje, wyraża głośno swoje sądy, przy Indianach ukazuje swoje inne oblicze oblicze człowieka dojrzałego, pełnego tolerancji i refleksji. Gringo to pełna humoru, a jednocześnie mądra opowieść o życiu nie tylko Indian! Cejrowski w delikatny sposób pokazuje nam, że biali wprawdzie nie jedzą ludzi, ale… pożerają dżunglę. I czasami ,,dziki” okazuje się mądrzejszym człowiekiem od nas, kieruje się wartościami utrwalonymi w świadomości przez wieki. ,,Indianie dostosowują się, dostrajają do harmonii natury. Biali przestrajają otaczający świat tak, by grał w ich własnym rytmie ” Myślę, że ludzie ,,betonowej dżungli” powinni przeczytać tą książkę choćby po to, by się dowiedzieć, dlaczego nie powinniśmy mieszać się w zwyczaje i tradycje Indian To książka zarówno dla dzieci i młodzieży. Myślę, że niejeden rodzic powinien przeczytać ją swojemu dziecku. Z pewnością oboje się z niej dużo nauczą. I zwłaszcza teraz w
okresie wakacyjnych podróży poznają świat.
” Indianin żyje chwilą. I jak nikt inny potrafi smakować teraźniejszość.”
szybko jednak się znalazło, a wszystko po to, by móc zobaczyć upragniony Honduras, do którego zafascynowany podróżnik jeszcze wielokrotnie wraca nie zawsze zresztą legalnie. W rozmowach z celnikami i władzami państw ma ogromny tupet, zresztą sam mówi “W dalekiej podróży dobrze jest mieć przy sobie tupet jak taran i refleks
jak błyskawica” Książka ,,Gringo wśród dzikich plemion” to niesamowita opowieść nie tylko dla fascynatów podróży. Dzięki tej książce każdy z nas może wypłynąć ku dzikim zakątkom Ameryki Południowej i Środkowej. Bogate opisy spotkań z ostatnimi niecywilizowanymi Indianami, a przede
wszystkim zetknięcie człowieka z betonowej dżungli z prawdziwą dżunglą sprawiają, że książka naprawdę uczy. Po przeczytaniu tej książki wszelkie zasłyszane przeze mnie spotkania gringo ( ludzi białych) z dzikimi są bezwartościowe. Dopiero ta opowieść pokazuje prawdziwe oblicze ,,dzikich” do tego stopnia, że w pewnym momencie czytelnik zastanawia się, kto tak naprawdę w tej historii jest dziki Pokazuje również autora z zupełnie innej strony. Mimo iż niejedna sytuacja z życia i zwyczajów Indian go śmieszy,
powstrzymuje się, by nie pokazać cywilizacyjnej wyższości, wręcz przeciwnie ubiera się w stroje Indian, kąpie się z nimi w rzece, je z nimi mrówki i pełzające stworzenia i robi mnóstwo innych rzeczy, których człowiek cywilizowany by nie zrobił… Sam pisze ,, Obcowanie z Indianami jest jak gra w “Chińczyka” nie wolno się irytować. Trzeba zaakceptować. Takimi, jacy są z ich tajemniczą logiką “dzikich ludzi”. Oni to samo robią wobec nas akceptują niezrozumiałe. (I uśmiechają się wtedy jak psychiatrzy na widok ciężkich
przypadków.)” ten człowiek, który zawsze mówi to, co myśli, krytykuje, wyraża głośno swoje sądy, przy Indianach ukazuje swoje inne oblicze oblicze człowieka dojrzałego, pełnego tolerancji i refleksji. Gringo to pełna humoru, a jednocześnie mądra opowieść o życiu nie tylko Indian! Cejrowski w delikatny sposób pokazuje nam, że biali wprawdzie nie jedzą ludzi, ale… pożerają dżunglę. I czasami ,,dziki” okazuje się mądrzejszym człowiekiem od nas, kieruje się wartościami utrwalonymi w świadomości przez wieki. ,,Indianie dostosowują się, dostrajają do harmonii natury. Biali przestrajają otaczający świat tak, by grał w ich własnym rytmie ” Myślę, że ludzie ,,betonowej dżungli” powinni przeczytać tą książkę choćby po to, by się dowiedzieć, dlaczego nie powinniśmy mieszać się w zwyczaje i tradycje Indian To książka zarówno dla dzieci i młodzieży. Myślę, że niejeden rodzic powinien przeczytać ją swojemu dziecku. Z pewnością oboje się z niej dużo nauczą. I zwłaszcza teraz w
okresie wakacyjnych podróży poznają świat.
” Indianin żyje chwilą. I jak nikt inny potrafi smakować teraźniejszość.”