Książkę pt. "Zmierzch" poznałam przez przypadek. Koleżanka na obozie czytała ją bez opamiętania, nie rozstawała się z nią nawet na chwilę. Spodobała mi się okładka, dłonie na czarnym tła trzymające, piękne czerwone jabłko. Widząc moje zainteresowanie pożyczyła mi ją chwile po przeczytaniu ostatniego rozdziału. Gdy wreszcie dostałam ją w ręce - wpadłam. I to na dobre. Na nic zdały się jęki i nieudolne próby odciągnięcia mnie od niej przez współlokatorki. Po prostu nie da się odejść od tej książki. Skończyłam czytać "Zmierzch" o godzinie 3 nad ranem następnego dnia. Książka ta opowiada o zakazanej miłości. Buduje napięcie które trwa od początku do ostatniej strony. Główną bohaterką mogłaby być tak naprawdę każda dziewczyna. A Każda dziewczyna, chciałaby przeżyć to co Bella Swan. I jeszcze coś, od tej 3 nad ranem pokochałam deszczową pogodę i wampiry. Bo to właśnie o nich jest to Arcydzieło Stephanie Meyer.
Mam nadzieje że pomogłam
Maddie:)
