Odpowiedź :
Pod koniec I połowy XIX wieku podjęto w różnych krajach próby skonstruowania żarówki elektrycznej, czyli urządzenia, którego włókno żarowe (tzw. żarnik) rozżarza się pod wpływem przepływającego przezeń prądu elektrycznego i świeci.
Pionierzy żarówki mieli do przezwyciężenia duże trudności np musieli dobrać właściwe materiały.
Pierwszym odnotowanym włóknem była platyna której użył Francuz de Moleyns, jednak pod wpływem dużej temperatury topiła się.
Znacznie lepsza była żarówka wyposażona we włókienko węglowe, którą wynalazł w 1854 roku niemiecki emigrant Henry Goebel, jednak nie przyjęła się.
Trzecim wynalazcą żarówki był rosyjski fizyk Aleksander Łodygin. Żarówka Łodygina wynaleziona w 1873 roku dawała silne światło, osiągnęła też dość długi, jak na ówczesne czasy, okres świecenia - pół godziny. Była to szklana kula z kawałkiem węgla w środku, rozżarzonym przez prąd elektryczny.
Praktyczną, w pełni użyteczną żarówkę wynalazł zespół badawczy w laboratorium w Menlo Park (USA) pod kierownictwem T.A. Edisona. Jego pierwsza żarówka paliła się tylko 8 minut, ale po kilkumiesięcznych udało się im w roku 1879 skonstruować żarówkę z włóknem węglowym świecącą przez kilkadziesiąt godzin, a później przedłużyć czas jej świecenia do ponad 100 godzin. Przy następnych próbach wybrano pewien gatunek japońskiego bambusa, którego zwęglone włókna okazały się najtrwalsze. Umieszczone w szklanej banieczce, z której wypompowano powietrze paliły się przez kilkaset godzin jasnym żółtym światłem.
W XX wieku zaczęto używać w żarówkach drucików z wolframu (1907) i wypełniać je rozrzedzonym gazem obojętnym (najpierw argonem, a następnie kryptonem). Nowoczesną żarówkę skonstruował w 1913 roku Irving Langmuir.
Do dzisiejszego dnia żarówki do zastosowania domowego. Posiadają trzonek gwintowy (Edisona - E27), zaś np. samochodowe - trzonek bagnetowy (Swana). Trwałość typowych żarówek wynosi około 1000 godzin, choć firma Philips wymyśliła żarówkę, której trwałość wynosi 60 tysięcy godzin. Ich żarówka używa indukcji magnetycznej.
Wszystko zaczęło się pewnego gorącego popołudnia, 18 lipca 1936 roku pod Bagdadem. Podczas zasypywania jednego ze stawów, który był wylęgarnią przenoszących choroby zakaźne komarów, natrafiono na ruiny zasypanego piaskiem pustyni miasta Partów. Wezwana natychmiast ekipa archeologów pod kierunkiem Niemca, Wilhelma Koeniga, zabezpieczyła przed zniszczeniem miejsce znaleziska i przy poparciu bagdadzkich władz rozpoczęła regularne prace archeologiczne.
Pośród różnego rodzaju zabytków natrafiono na gliniane naczynie ze skorodowanym miedzianym prętem w środku i wypełnione zaschłą cieczą - sfermentowanym sokiem z winogron. Jeden z tubylców, oglądając znalezisko, wzruszył ramionami i orzekł, że to nic wielkiego; że to tylko... bateria! Dorzucił jedynie, że pewnie służyła do elektrycznego pozłacania przedmiotów.
Po wlaniu do wazy pięcioprocentowego octu winnego urządzenie to zaczęło wytwarzać prąd o napięciu 0,5 V!
Dwaj austriaccy badacze natknęli się na nie w podziemiach starożytnej świątyni bogini Hathor w mieście Dendera (środkowy Egipt). Na ścianach jednej z komór znaleźli zadziwiające płaskorzeźby. Na wszystkich jest widoczny ten sam motyw: przedmioty przypominające gruszkowato wydłużone balony, które spoczywają w ukośnym położeniu na czterech podpórkach. Na dole przedmioty te zwężają się i są jak gdyby połączone z czymś, co przypomina kwiat o pięciu płatkach. Jego łodyga prowadzi do prostokątnego pojemnika. W każdej "gruszce" widoczny jest osobliwy wąż wyłaniający się ze środka "kwiatu" i wijący się w górę.
Oto, jak zinterpretował je austriacki inżynier Walter Garn. Gruszkowate bańki to nic innego, jak olbrzymie żarówki. Wijące się w ich wnętrzu węże to obraz wyładowań elektrycznych, a kwiaty lotosu wraz z łodygami to oprawki z przewodem prowadzącym do prostokątnej "baterii bagdadzkiej". Całość uzupełniają tajemnicze podpory, zwane filarami "dżed" (symbol mocy), które, zdaniem Garna, nie są niczym innym, jak do dziś stosowanymi izolatorami w trakcjach wysokiego napięcia. Całość zaś narysowana jest z dużym znawstwem praw rządzących elektrycznością.
Nie bez znaczenia jest też widniejąca przy każdym z rysunków postać boga nauki Thota, który, według egipskich podań, miał niegdyś spłynąć z nieba i przynieść ludziom światło.
Walter Garn postanowił odtworzyć całe urządzenie, korzystając z "rysunków technicznych" na ścianach świątyni w Denderze. Po roku prac zbudował lampę długości około 40 cm i szerokości 12 cm, a następnie podłączył ją za pomocą miedzianego drutu izolowanego drewnem do "baterii z Bagdadu".
Jeden z obserwatorów eksperymentu tak to opisał: "Nagle przestrzeń wypełniła się przypominającym błyskawice światłem, które wśród niesamowitych trzasków, niczym ognie św. Elma, układało się w powyginane gałęzie. Następnie między obydwoma końcami dużej szklanej kolby zaczął wić się znienacka wąski ognik, wydając jednocześnie syczący dźwięk, przypominający odgłos jadowitego węża. Pomieszczenie zostało zalane jasnym blaskiem..."
Pionierzy żarówki mieli do przezwyciężenia duże trudności np musieli dobrać właściwe materiały.
Pierwszym odnotowanym włóknem była platyna której użył Francuz de Moleyns, jednak pod wpływem dużej temperatury topiła się.
Znacznie lepsza była żarówka wyposażona we włókienko węglowe, którą wynalazł w 1854 roku niemiecki emigrant Henry Goebel, jednak nie przyjęła się.
Trzecim wynalazcą żarówki był rosyjski fizyk Aleksander Łodygin. Żarówka Łodygina wynaleziona w 1873 roku dawała silne światło, osiągnęła też dość długi, jak na ówczesne czasy, okres świecenia - pół godziny. Była to szklana kula z kawałkiem węgla w środku, rozżarzonym przez prąd elektryczny.
Praktyczną, w pełni użyteczną żarówkę wynalazł zespół badawczy w laboratorium w Menlo Park (USA) pod kierownictwem T.A. Edisona. Jego pierwsza żarówka paliła się tylko 8 minut, ale po kilkumiesięcznych udało się im w roku 1879 skonstruować żarówkę z włóknem węglowym świecącą przez kilkadziesiąt godzin, a później przedłużyć czas jej świecenia do ponad 100 godzin. Przy następnych próbach wybrano pewien gatunek japońskiego bambusa, którego zwęglone włókna okazały się najtrwalsze. Umieszczone w szklanej banieczce, z której wypompowano powietrze paliły się przez kilkaset godzin jasnym żółtym światłem.
W XX wieku zaczęto używać w żarówkach drucików z wolframu (1907) i wypełniać je rozrzedzonym gazem obojętnym (najpierw argonem, a następnie kryptonem). Nowoczesną żarówkę skonstruował w 1913 roku Irving Langmuir.
Do dzisiejszego dnia żarówki do zastosowania domowego. Posiadają trzonek gwintowy (Edisona - E27), zaś np. samochodowe - trzonek bagnetowy (Swana). Trwałość typowych żarówek wynosi około 1000 godzin, choć firma Philips wymyśliła żarówkę, której trwałość wynosi 60 tysięcy godzin. Ich żarówka używa indukcji magnetycznej.
Wszystko zaczęło się pewnego gorącego popołudnia, 18 lipca 1936 roku pod Bagdadem. Podczas zasypywania jednego ze stawów, który był wylęgarnią przenoszących choroby zakaźne komarów, natrafiono na ruiny zasypanego piaskiem pustyni miasta Partów. Wezwana natychmiast ekipa archeologów pod kierunkiem Niemca, Wilhelma Koeniga, zabezpieczyła przed zniszczeniem miejsce znaleziska i przy poparciu bagdadzkich władz rozpoczęła regularne prace archeologiczne.
Pośród różnego rodzaju zabytków natrafiono na gliniane naczynie ze skorodowanym miedzianym prętem w środku i wypełnione zaschłą cieczą - sfermentowanym sokiem z winogron. Jeden z tubylców, oglądając znalezisko, wzruszył ramionami i orzekł, że to nic wielkiego; że to tylko... bateria! Dorzucił jedynie, że pewnie służyła do elektrycznego pozłacania przedmiotów.
Po wlaniu do wazy pięcioprocentowego octu winnego urządzenie to zaczęło wytwarzać prąd o napięciu 0,5 V!
Dwaj austriaccy badacze natknęli się na nie w podziemiach starożytnej świątyni bogini Hathor w mieście Dendera (środkowy Egipt). Na ścianach jednej z komór znaleźli zadziwiające płaskorzeźby. Na wszystkich jest widoczny ten sam motyw: przedmioty przypominające gruszkowato wydłużone balony, które spoczywają w ukośnym położeniu na czterech podpórkach. Na dole przedmioty te zwężają się i są jak gdyby połączone z czymś, co przypomina kwiat o pięciu płatkach. Jego łodyga prowadzi do prostokątnego pojemnika. W każdej "gruszce" widoczny jest osobliwy wąż wyłaniający się ze środka "kwiatu" i wijący się w górę.
Oto, jak zinterpretował je austriacki inżynier Walter Garn. Gruszkowate bańki to nic innego, jak olbrzymie żarówki. Wijące się w ich wnętrzu węże to obraz wyładowań elektrycznych, a kwiaty lotosu wraz z łodygami to oprawki z przewodem prowadzącym do prostokątnej "baterii bagdadzkiej". Całość uzupełniają tajemnicze podpory, zwane filarami "dżed" (symbol mocy), które, zdaniem Garna, nie są niczym innym, jak do dziś stosowanymi izolatorami w trakcjach wysokiego napięcia. Całość zaś narysowana jest z dużym znawstwem praw rządzących elektrycznością.
Nie bez znaczenia jest też widniejąca przy każdym z rysunków postać boga nauki Thota, który, według egipskich podań, miał niegdyś spłynąć z nieba i przynieść ludziom światło.
Walter Garn postanowił odtworzyć całe urządzenie, korzystając z "rysunków technicznych" na ścianach świątyni w Denderze. Po roku prac zbudował lampę długości około 40 cm i szerokości 12 cm, a następnie podłączył ją za pomocą miedzianego drutu izolowanego drewnem do "baterii z Bagdadu".
Jeden z obserwatorów eksperymentu tak to opisał: "Nagle przestrzeń wypełniła się przypominającym błyskawice światłem, które wśród niesamowitych trzasków, niczym ognie św. Elma, układało się w powyginane gałęzie. Następnie między obydwoma końcami dużej szklanej kolby zaczął wić się znienacka wąski ognik, wydając jednocześnie syczący dźwięk, przypominający odgłos jadowitego węża. Pomieszczenie zostało zalane jasnym blaskiem..."
Pod koniec I połowy XIX wieku podjęto w różnych krajach próby skonstruowania żarówki elektrycznej, czyli urządzenia, którego włókno żarowe (tzw. żarnik) rozżarza się pod wpływem przepływającego przezeń prądu elektrycznego i świeci.
Na przełomie wielu lat do skonstruowania żarówki próbowano wykorzystać różngo rodzaju włokien: platyny czy węgla, żadna jednak nie dawała zadawalających efektów.
Praktyczną, w pełni użyteczną żarówkę wynalazł zespół badawczy w laboratorium w Menlo Park (USA) pod kierownictwem T.A. Edisona. Jego pierwsza żarówka paliła się tylko 8 minut, ale po kilkumiesięcznych żmudnych pracach udało się im przedłużyć czas jej świecenia do ponad 100 godzin.
W XX wieku zaczęto używać w żarówkach drucików z wolframu (1907) i wypełniać je rozrzedzonym gazem obojętnym (najpierw argonem, a następnie kryptonem). Nowoczesną żarówkę skonstruował w 1913 roku Irving Langmuir.
Do dzisiejszego dnia żarówki do zastosowania domowego posiadają trzonek gwintowy .Trwałość typowych żarówek wynosi około 1000 godzin, choć firma Philips wymyśliła żarówkę, której trwałość wynosi 60 tysięcy godzin. Ich żarówka używa indukcji magnetycznej.
Jednak ciekawostką jest to, że pierwsze ślady na istnienie żarówki odnotowano w starożytności.
Wszystko zaczęło się pewnego gorącego popołudnia, w 1936 roku pod Bagdadem. Podczas zasypywania jednego ze stawów, który był wylęgarnią przenoszących choroby zakaźne komarów, natrafiono na ruiny zasypanego piaskiem pustyni miasta Partów. Wezwana natychmiast ekipa archeologów pod kierunkiem Wilhelma Koeniga, zabezpieczyła przed zniszczeniem miejsce znaleziska i przy poparciu bagdadzkich władz rozpoczęła regularne prace archeologiczne.
Pośród różnego rodzaju zabytków natrafiono na gliniane naczynie ze skorodowanym miedzianym prętem w środku i wypełnione zaschłą cieczą - sfermentowanym sokiem z winogron. Jeden z tubylców, oglądając znalezisko, wzruszył ramionami i orzekł, że to nic wielkiego; że to tylko... bateria.
Po wlaniu do wazy pięcioprocentowego octu winnego urządzenie to zaczęło wytwarzać prąd o napięciu 0,5 V!
Ja bym to tak zostawiła ;) Powycinałam nieistniejące fakty i trochę pozmieniałam ;) Mam nadzieję, że pomogłam..
Na przełomie wielu lat do skonstruowania żarówki próbowano wykorzystać różngo rodzaju włokien: platyny czy węgla, żadna jednak nie dawała zadawalających efektów.
Praktyczną, w pełni użyteczną żarówkę wynalazł zespół badawczy w laboratorium w Menlo Park (USA) pod kierownictwem T.A. Edisona. Jego pierwsza żarówka paliła się tylko 8 minut, ale po kilkumiesięcznych żmudnych pracach udało się im przedłużyć czas jej świecenia do ponad 100 godzin.
W XX wieku zaczęto używać w żarówkach drucików z wolframu (1907) i wypełniać je rozrzedzonym gazem obojętnym (najpierw argonem, a następnie kryptonem). Nowoczesną żarówkę skonstruował w 1913 roku Irving Langmuir.
Do dzisiejszego dnia żarówki do zastosowania domowego posiadają trzonek gwintowy .Trwałość typowych żarówek wynosi około 1000 godzin, choć firma Philips wymyśliła żarówkę, której trwałość wynosi 60 tysięcy godzin. Ich żarówka używa indukcji magnetycznej.
Jednak ciekawostką jest to, że pierwsze ślady na istnienie żarówki odnotowano w starożytności.
Wszystko zaczęło się pewnego gorącego popołudnia, w 1936 roku pod Bagdadem. Podczas zasypywania jednego ze stawów, który był wylęgarnią przenoszących choroby zakaźne komarów, natrafiono na ruiny zasypanego piaskiem pustyni miasta Partów. Wezwana natychmiast ekipa archeologów pod kierunkiem Wilhelma Koeniga, zabezpieczyła przed zniszczeniem miejsce znaleziska i przy poparciu bagdadzkich władz rozpoczęła regularne prace archeologiczne.
Pośród różnego rodzaju zabytków natrafiono na gliniane naczynie ze skorodowanym miedzianym prętem w środku i wypełnione zaschłą cieczą - sfermentowanym sokiem z winogron. Jeden z tubylców, oglądając znalezisko, wzruszył ramionami i orzekł, że to nic wielkiego; że to tylko... bateria.
Po wlaniu do wazy pięcioprocentowego octu winnego urządzenie to zaczęło wytwarzać prąd o napięciu 0,5 V!
Ja bym to tak zostawiła ;) Powycinałam nieistniejące fakty i trochę pozmieniałam ;) Mam nadzieję, że pomogłam..