Odpowiedź :
Dnia dziewiątego lipca wybrałam się do Soplicowa, dworku, który znajduję się na Litwie. Zmuszona byłam odwiedzić Sędzię i przekazać mu pozdrowienia od moich rodziców, z którymi dawno się nie widział. Dwór Sopliców to wspaniała, szlachetna siedziba otoczona dookoła pięknym, potężnym lasem, położona na niewielkiej polanie. Niedaleko płynie strumyk, rozsiewając dookoła błyszczące krople wody, nadając tym samym okolicy dozę spokoju i arkadii. Chciałam osobiście zobaczyć ten cud natury, dlatego do Soplicowa wybrałam się konno. Niedużym kłusem mijałam zielone łąki, pagórki, pola ze zbożem. Gdy właśnie mijałam brzozowy gaj, na niewielkim pagórku stał dumnie szlachecki dwór, z drzewa, lecz podmurowany. Dwór był bardzo zadbany, niewielki, pomalowany na biało. Obok stała stodoła i trzy stoki zebranego zboża. Brama była otwarta, czemu bardzo się zdziwiłam mimo, iż rodzice wspominali mi, że to objaw soplicowskiej gościnności. Wjeżdżając, zauważyłam dwukonną brykę, która stała przed otwartą bramą. Słyszałam pogłoski, że to Tadeusz, siostrzeniec sędziego wrócił ze szkoły z Wilna, w której się uczył. Niedługo po tym mieszkańcy Soplicowa wrócili do dworu na obiad, który ogłosił dzwoniący, wielki dzwon. Sędzia był bardzo zaskoczony moim przybyciem, jednakże bardzo się ucieszył. Nie spodziewałam się przyjęcia z takim entuzjazmem, dlatego byłam mile zaskoczona. Przyjaciel rodziców oznajmił, że obiad zjemy w bardzo starym i potężnym zamku. Kiedyś obiło mi się o uszy, że ten zamek ma za sobą straszną przeszłość, jednak nadal nie wiem, o co tak dokładnie chodzi. Atmosfera podczas obiadu była bardzo ciepła i przyjazna. Widać było wyraźne zaloty Telimeny kierowane w stronę młodszego od niej Tadeusza. Sędzia często dopytywał się, co słuchać u moich rodziców. Ostatni raz widział się z nimi kilka lat temu, więc nie dziwię się, że tak bardzo był zainteresowany ich życiem i tym, jak im się wiedzie. Sędzia bardzo skrupulatnie pilnował dawnych obyczajów, co mnie wcale nie zaskoczyło. Był on człowiekiem, który szczególnie dba o historię i obyczaje. Mogę szczerze powiedzieć, że to był bardzo udany obiad.
Spotkanie z Sędzią było bardzo miłym wydarzeniem. Obiad przebiegł w wspaniałej atmosferze, a towarzystwo było naprawdę wyśmienite. Jeszcze nie spotkałam się z szlachtą, która miałaby w sobie tak dużo dobrych manier. Mogłoby się wydawać, że uprzejmość, gościnność i wszelkie pozytywne emocje są w Soplicowie na porządku dziennym. To była naprawdę wspaniała wycieczka.
Spotkanie z Sędzią było bardzo miłym wydarzeniem. Obiad przebiegł w wspaniałej atmosferze, a towarzystwo było naprawdę wyśmienite. Jeszcze nie spotkałam się z szlachtą, która miałaby w sobie tak dużo dobrych manier. Mogłoby się wydawać, że uprzejmość, gościnność i wszelkie pozytywne emocje są w Soplicowie na porządku dziennym. To była naprawdę wspaniała wycieczka.