Odpowiedź :
Mężczyzna jest z pochodzenia Żydem, liczy sobie sześćdziesiąt siedem lat. Z zawodu – introligator, pracujący od dwudziestu
siedmiu lat w tym samym warsztacie, w skromnym mieszkanku przy cichej warszawskiej uliczce na Starym Mieście.
Staruszek już mocno posiwiał a brodę miał zupełnie białą. Charakterystyczny orli nos, wąskie i wysokie czoło dopełnia jego wizerunek. Chodzi zgarbiony, w pikowanym kaftanie, często pali fajeczkę. Do pracy zakłada skórzany fartuch. Natomiast w dzień szabasu wkłada czarny żupan przepasany szerokim pasem, buty z długimi cholewami, a włosy nakrywa jarmułką, okrągłą czapką bez daszka używaną przez prawosławnych Żydów.
W myślach Mendla, w jego świadomości na pierwszy plan wysuwa się związek z rodzinnym miastem, z Warszawą, gdzie przeżył całe swoje życie, wychował dzieci, pracował, gdzie znajdują się groby jego rodziców. Stary Żyd kocha swoje miasto, jest ono jego ojczyzną, której czuje się cząstką. Szanuje ludzi tu mieszkających, bo razem z nimi przeżywał złe i dobre losy, powstanie styczniowe i represje popowstaniowe, wspólne troski i cierpienia. Z tego powodu Mendel nie może się zgodzić z twierdzeniem zegarmistrza, że „Żydzi są obcy." Twierdzenie to podważa najważniejszą w życiu starego Żyda wiarę w to, że "wszyscy ludzie, dzieci są od jednego Ojca i wszyscy ludzie kochać się mają jak te bracia..." W tej wierze wychowuje swojego wnuka, Kubusia, dowodząc dziecku, że bez poczucia własnej godności nie można dobrze służyć swemu miastu. Stary Mendel wierzy w w godne współżycie ludzi różnego pochodzenia i wyznań jako prawowitych mieszkańców miasta i w ich pracę dla wspólnego dobra.
Swojej miłości do rodzinnego miasta, swojej ufności w dobroć i mądrości ludzi Mendel broni w rozpaczliwym uporem w dyskusji z zegarmistrzem. Równie nieustępliwą postawę przyjmuje stary Żyd wobec bezmyślnego, okrutnego motłochu, niosącego pogrom żydowskim mieszkańcom miasta. I chociaż dzięki studentowi Mendel i mały Kubuś nie stali się ofiarami terroru, to jednak stary Żyd przeżywa tragedię – jego przekonania, stanowiące o sensie jego życia, poniosły druzgocącą klęskę.
siedmiu lat w tym samym warsztacie, w skromnym mieszkanku przy cichej warszawskiej uliczce na Starym Mieście.
Staruszek już mocno posiwiał a brodę miał zupełnie białą. Charakterystyczny orli nos, wąskie i wysokie czoło dopełnia jego wizerunek. Chodzi zgarbiony, w pikowanym kaftanie, często pali fajeczkę. Do pracy zakłada skórzany fartuch. Natomiast w dzień szabasu wkłada czarny żupan przepasany szerokim pasem, buty z długimi cholewami, a włosy nakrywa jarmułką, okrągłą czapką bez daszka używaną przez prawosławnych Żydów.
W myślach Mendla, w jego świadomości na pierwszy plan wysuwa się związek z rodzinnym miastem, z Warszawą, gdzie przeżył całe swoje życie, wychował dzieci, pracował, gdzie znajdują się groby jego rodziców. Stary Żyd kocha swoje miasto, jest ono jego ojczyzną, której czuje się cząstką. Szanuje ludzi tu mieszkających, bo razem z nimi przeżywał złe i dobre losy, powstanie styczniowe i represje popowstaniowe, wspólne troski i cierpienia. Z tego powodu Mendel nie może się zgodzić z twierdzeniem zegarmistrza, że „Żydzi są obcy." Twierdzenie to podważa najważniejszą w życiu starego Żyda wiarę w to, że "wszyscy ludzie, dzieci są od jednego Ojca i wszyscy ludzie kochać się mają jak te bracia..." W tej wierze wychowuje swojego wnuka, Kubusia, dowodząc dziecku, że bez poczucia własnej godności nie można dobrze służyć swemu miastu. Stary Mendel wierzy w w godne współżycie ludzi różnego pochodzenia i wyznań jako prawowitych mieszkańców miasta i w ich pracę dla wspólnego dobra.
Swojej miłości do rodzinnego miasta, swojej ufności w dobroć i mądrości ludzi Mendel broni w rozpaczliwym uporem w dyskusji z zegarmistrzem. Równie nieustępliwą postawę przyjmuje stary Żyd wobec bezmyślnego, okrutnego motłochu, niosącego pogrom żydowskim mieszkańcom miasta. I chociaż dzięki studentowi Mendel i mały Kubuś nie stali się ofiarami terroru, to jednak stary Żyd przeżywa tragedię – jego przekonania, stanowiące o sensie jego życia, poniosły druzgocącą klęskę.