Wydawało mi się, że będzie to długi i jesienny spacer.
Wybrałam się z kumpelą, mimo, że padał deszcz, było ponuro, prześladował ją pech. Na chodniku, gdy szła poślizneła się złapała się mnie i takim sposobem przewróciliśmy się razem. Za rogiem zobczyliśmy kolegów, śmiali się z nas, nie dziwie się.
Nagle, przestali się śm,iać, wreście raczyli nam pomuc.