Odpowiedź :
SCENARIUSZ PRZEDSTAWIENIA ŚPIĄCA KRÓLEWNA WG TEKSTU JANINY GILLOWEJ
NARRATOR: Działo się to w kraju baśni,
gdzie się bardzo różnie dzieje,
a najczęściej jest tak właśnie,
jak naprawdę nigdy nie jest.
Wielkie stało tam zamczysko,
a w nim mieszkał król z królową.
Byli młodzi, mieli wszystko,
a więc wiodło się im bajkowo.
Lecz największa radość była,
gdy pewnego dnia o świcie
królewna się urodziła
aby im umilić życie.
HEROLD (trąbi na cztery strony świata i ogłasza wszystkim):
Z rozkazu króla ogłaszam wszędzie,
że jutro uczta wydana będzie,
a kto się króla radością cieszy
niech na tę ucztę do zamku spieszy.
NARRATOR: Po tej wieści ruch niemały
zapanował w zamku całym.
Wielkie stosy jadła pono
na tę ucztę zgromadzono.
W kuchni kucharz zaperzony
rzuca się na wszystkie strony:
krzyczy, wrzeszczy na kuchcika,
a ten na podwórko zmyka.
KUCHARZ (goni kuchcika śpiewając):
Stój! Wróć zaraz trutniu mały!
KUCHCIK: Po co? Żebym dostał pały?
KUCHARZ: Wracaj!
KUCHCIK: Nie chcę!
KUCHARZ: A niechże cię! Wałkiem zdzielę
cię po grzbiecie!
KUCHCIK: Hi, hi, ha ha, tyle krzyku,
złap mnie najpierw!
KUCHARZ: Ach, ty smyku!
Wybiegają ze sceny.
NARRATOR: A nazajutrz, w dzień wesela
wrota zamku otworzone.
Stół nakryty, gra kapela,
a chór śpiewa zgodnym tonem.
Wchodzą zaproszeni goście.
WSZYSCY (śpiewają):
Już gromada gości jedzie
złoconymi kolasami,
a wśród nich, na samym przedzie
jadą wróżki trzy z darami.
Wchodzą trzy dobre wróżki.
Podchodzą kolejno do małej królewny.
WRÓŻKA 1:
Przyjm, królewno dar dobroci,
która życie twe ozłoci.
WRÓŻKA 2: Ja obdarzam cię urodą,
byś szczęśliwą miała młodość.
WRÓŻKA 3: Na twą radość i wesele
ja ci dam zdolności wiele.
KRÓL ( wznosząc toast i zwracając się do gości):
Niech królewna żyje nam!
Moje panie i panowie,
pijcie córki mojej zdrowie.
WSZYSCY (wznoszą do góry kielichy):
Wiwat! Wiwat, niech żyje nam!
NARRATOR: A wtem grom zahuczał nagle,
niebo się pokryło chmurą
story się wzdęły jak żagle
i wiatr zaczął wiać ponuro.
Wchodzi zła wróżka.
Wtem w drzwiach się pojawiła
Czarna, brzydka wróżka złości.
Królewna się przestraszyła
zadrżał król i wszyscy goście.
A ta rzekła groźnym tonem:
ZŁA WRÓŻKA: Los dziecka przesądzony.
Gdy szesnaście lat upłynie
to ukłuje się wrzecionem
i upadnie martwa-zginie!
Śmieje się złowieszczo.
KRÓL ( z rozpaczą chwyta królową za ręce):
Biada, biada! Ta zła jędza
spokój z serca nam wypędza.
KRÓLOWA: Ledwie przyszło to maleństwo
już dotyka je przekleństwo.
To jest zemsta, bowiem ona
nie była tu zaproszona.
KRÓL: Straszne, straszne te pogróżki!
KRÓLOWA: Co tu robić? Radźcie wróżki.
WRÓŻKA 1 ( ze smutkiem):
Nie wystarczą nasze chęci
by odwrócić złe zaklęcie
WRÓŻKA 2: Jedna tylko rzecz jest pewna,
że nie umrze nam królewna
tylko będzie mocno spać.
WRÓŻKA 3: A sen póty będzie trwać,
aż odważny rycerz młody
zwalczy trudy i przeszkody
i odnajdzie sposób pewny
by się dostać do królewny.
WRÓŻKA 1: Jego słowo i dotknięcie
zdejmie wtedy z niej zaklęcie
i królewna się obudzi
ku radości wszystkich ludzi.
Wróżki wychodzą.
NARRATOR: Szybko upływały lata
a królewna dorastała.
Król nie widział za nią świata
królowa ja rozpieszczała.
KRÓLOWA ( śpiewa kołysząc małą córeczkę do snu):
Śpij, dziecino mała,
luli, luli, luli.
Twoja kotka biała
mruczy ci do snu.
Za okienkiem ptaszek śpiewa,
brzęczą muszki, szumią drzewa
abyś słodko spała,
luli, luli, luli.
NARRATOR: Gdy skończyła szesnaście lat
królewna piękna była jak kwiat.
Zdolna, wesoła, dobra i mila
dla swych rodziców pociechą była.
Królowa wielką troską dręczona
kazała spalić wszystkie wrzeciona,
bo się lękała mateczka czuła,
aby dziewczynka się nie ukłuła.
Na scenie pojawia się staruszka z kołowrotkiem.
Lecz raz na wieżę weszła królewna
a wiodło na nią sto dziesięć schodków.
Tam w malej izbie staruszka pewna,
przędła nic gładko na kołowrotku.
KRÓLEWNA ( zauważa staruszkę):
Co ty tu robisz?
STARUSZKA: Przędę, dziecino. Przy pracy
szybko godziny płyną.
To kołowrotek jest, moja rybko!
KRÓLEWNA: A co się tutaj kręci tak szybko?
NARRATOR: I tu królewna zaciekawiona
lekko dotknęła rączką wrzeciona,
krzyknęła, padła i w tym momencie
zasnęła, tak jak chciało zaklęcie.
I wtedy wszystko co tylko żyło
razem z królewną też się uśpiło.
Ludzie, owady, ptaki, zwierzęta
w głazy zmieniła siła zaklęta.
Przez sto lat spała królewna miła
i ani razu się nie zbudziła.
Raz pewien książę piękny i młody
chciał swej dzielności złoży dowody.
KSIĄŻĘ: Dotrzeć do zamku chciałbym niezmiernie,
lecz wszędzie ostre kolce i ciernie.
Nawet miecz drogi mi nie otworzy.
Przyjdzie w ofierze swe życie złożyć.
I na cóż zda się moja odwaga?
Hej? Dobre wróżki o pomoc błagam!
Pragnę obudzić śpiącą królewnę.
Usłyszcie moje błaganie rzewne!
Śpiewa
Gdzie jesteś, piękna królewno?
Tak trudno odnaleźć cię.
Mój śpiew cię obudzi na pewno
Królewno, czy słyszysz mnie?
Sto komnat ma to zamczysko,
więc w której szukać mam?
Czy jesteś daleko, czy blisko?
Królewno, ja nie wiem sam.
Rozgląda się ze zdziwieniem.
Wszystko śpi tutaj, warty i straże,
z zaprzęgu konie, na koźle karzeł,
kucharz goniący z wałkiem kuchcika
i kuchcik, który przed nim umyka.
Śpią i gołębie na garścią ziarna
i kot na trawie i wrona czarna.
I taka tutaj panuje głusza,
że nawet wietrzyk drzew nie porusza.
NARRATOR: Trzy dni szukał nadaremnie
bez jedzenia i bez wody.
Wreszcie w jakiejś niszy ciemnej
ujrzał tajemnicze schody.
Wybiegł po nich aż na wieżę
i tam znalazł swą królewnę
więc się uradował szczerze
i wzruszenie odczuł rzewne.
KSIĄŻĘ (klęka przy śpiącej królewnie):
Jesteś kwiecie mój uroczy,
a więc zbudź się, zbudź się śmiało.
Otwórz swe najmilsze oczy,
daj dłoń, zbudź się!
KRÓLEWNA ( bardzo zdziwiona przeciera oczy):
Co się stało?
Kto ty jesteś, miły panie?
Czy już pora na śniadanie?
KSIĄŻĘ: Ach, królewno, dosyć już tego!
Sto lat spałaś, czas już wstawać
KRÓLEWNA ( ziewając):
Sto lat spałam?
Więc dlaczego wciąż mi jeszcze
chce się spać?
KSIĄŻĘ: Daj mi rękę, zejdźmy z wieży.
Do rodziców iść należy.
Wszyscy budzą się, ziewają ,przeciągają się.
NARRATOR: A tymczasem wraz z królewną
i dwór cały się obudził.
Król już krzyczy z miną gniewną
i o córkę pyta ludzi.
KRÓL: Gdzie królewna? Hej dworzanie!
Szukajcie mi jej co żywo!
KRÓLOWA: Hej, biegnijcie, moje panie!
Wieść przynieście mi szczęśliwą
NARRATOR: Wtem królewna się pojawia
więc radują się rodzice
ona księcia im przedstawia
i szczęściem jej płoną lice.
KRÓLEWNA ( z wielką radością):
Tatku, mamo, oto książę.
Z nim mnie przeznaczenie wiąże.
Bowiem dziś, po tatach stu
on obudził mnie ze snu.
KRÓLOWA: Ja i król jesteśmy oto
dłużnikami wobec księcia.
KRÓL: Gdy chcesz książę, to z ochotą,
przyjmujemy cię na zięcia.
KSIĄŻĘ: Szczęściem dla mnie ta nagroda .
WSZYSCY (radośnie krzyczą):
Niechaj żyje para młoda !!!.
NARRATOR: Król, królowa i dwór cały
wpadli w humor doskonały
więc kapela gra z zacięciem,
a królewna tańczy z księciem.
Rozlega się muzyka. Wszyscy tańczą.
KRÓLEWNA ( śpiewa):
Dosyć smutku, sto lat spałam,
teraz będę tańcowała.
KSIĄŻĘ: Nic już dziś nie straszy nas,
więc zatańczmy jeszcze raz.
KRÓLEWNA: Jak to pięknie, jak miło,
wszystko dobrze się skończyło.
RAZEM: Już minęły chwile złe,
więc i my radujmy się !!!
NARRATOR: Działo się to w kraju baśni,
gdzie się bardzo różnie dzieje,
a najczęściej jest tak właśnie,
jak naprawdę nigdy nie jest.
Wielkie stało tam zamczysko,
a w nim mieszkał król z królową.
Byli młodzi, mieli wszystko,
a więc wiodło się im bajkowo.
Lecz największa radość była,
gdy pewnego dnia o świcie
królewna się urodziła
aby im umilić życie.
HEROLD (trąbi na cztery strony świata i ogłasza wszystkim):
Z rozkazu króla ogłaszam wszędzie,
że jutro uczta wydana będzie,
a kto się króla radością cieszy
niech na tę ucztę do zamku spieszy.
NARRATOR: Po tej wieści ruch niemały
zapanował w zamku całym.
Wielkie stosy jadła pono
na tę ucztę zgromadzono.
W kuchni kucharz zaperzony
rzuca się na wszystkie strony:
krzyczy, wrzeszczy na kuchcika,
a ten na podwórko zmyka.
KUCHARZ (goni kuchcika śpiewając):
Stój! Wróć zaraz trutniu mały!
KUCHCIK: Po co? Żebym dostał pały?
KUCHARZ: Wracaj!
KUCHCIK: Nie chcę!
KUCHARZ: A niechże cię! Wałkiem zdzielę
cię po grzbiecie!
KUCHCIK: Hi, hi, ha ha, tyle krzyku,
złap mnie najpierw!
KUCHARZ: Ach, ty smyku!
Wybiegają ze sceny.
NARRATOR: A nazajutrz, w dzień wesela
wrota zamku otworzone.
Stół nakryty, gra kapela,
a chór śpiewa zgodnym tonem.
Wchodzą zaproszeni goście.
WSZYSCY (śpiewają):
Już gromada gości jedzie
złoconymi kolasami,
a wśród nich, na samym przedzie
jadą wróżki trzy z darami.
Wchodzą trzy dobre wróżki.
Podchodzą kolejno do małej królewny.
WRÓŻKA 1:
Przyjm, królewno dar dobroci,
która życie twe ozłoci.
WRÓŻKA 2: Ja obdarzam cię urodą,
byś szczęśliwą miała młodość.
WRÓŻKA 3: Na twą radość i wesele
ja ci dam zdolności wiele.
KRÓL ( wznosząc toast i zwracając się do gości):
Niech królewna żyje nam!
Moje panie i panowie,
pijcie córki mojej zdrowie.
WSZYSCY (wznoszą do góry kielichy):
Wiwat! Wiwat, niech żyje nam!
NARRATOR: A wtem grom zahuczał nagle,
niebo się pokryło chmurą
story się wzdęły jak żagle
i wiatr zaczął wiać ponuro.
Wchodzi zła wróżka.
Wtem w drzwiach się pojawiła
Czarna, brzydka wróżka złości.
Królewna się przestraszyła
zadrżał król i wszyscy goście.
A ta rzekła groźnym tonem:
ZŁA WRÓŻKA: Los dziecka przesądzony.
Gdy szesnaście lat upłynie
to ukłuje się wrzecionem
i upadnie martwa-zginie!
Śmieje się złowieszczo.
KRÓL ( z rozpaczą chwyta królową za ręce):
Biada, biada! Ta zła jędza
spokój z serca nam wypędza.
KRÓLOWA: Ledwie przyszło to maleństwo
już dotyka je przekleństwo.
To jest zemsta, bowiem ona
nie była tu zaproszona.
KRÓL: Straszne, straszne te pogróżki!
KRÓLOWA: Co tu robić? Radźcie wróżki.
WRÓŻKA 1 ( ze smutkiem):
Nie wystarczą nasze chęci
by odwrócić złe zaklęcie
WRÓŻKA 2: Jedna tylko rzecz jest pewna,
że nie umrze nam królewna
tylko będzie mocno spać.
WRÓŻKA 3: A sen póty będzie trwać,
aż odważny rycerz młody
zwalczy trudy i przeszkody
i odnajdzie sposób pewny
by się dostać do królewny.
WRÓŻKA 1: Jego słowo i dotknięcie
zdejmie wtedy z niej zaklęcie
i królewna się obudzi
ku radości wszystkich ludzi.
Wróżki wychodzą.
NARRATOR: Szybko upływały lata
a królewna dorastała.
Król nie widział za nią świata
królowa ja rozpieszczała.
KRÓLOWA ( śpiewa kołysząc małą córeczkę do snu):
Śpij, dziecino mała,
luli, luli, luli.
Twoja kotka biała
mruczy ci do snu.
Za okienkiem ptaszek śpiewa,
brzęczą muszki, szumią drzewa
abyś słodko spała,
luli, luli, luli.
NARRATOR: Gdy skończyła szesnaście lat
królewna piękna była jak kwiat.
Zdolna, wesoła, dobra i mila
dla swych rodziców pociechą była.
Królowa wielką troską dręczona
kazała spalić wszystkie wrzeciona,
bo się lękała mateczka czuła,
aby dziewczynka się nie ukłuła.
Na scenie pojawia się staruszka z kołowrotkiem.
Lecz raz na wieżę weszła królewna
a wiodło na nią sto dziesięć schodków.
Tam w malej izbie staruszka pewna,
przędła nic gładko na kołowrotku.
KRÓLEWNA ( zauważa staruszkę):
Co ty tu robisz?
STARUSZKA: Przędę, dziecino. Przy pracy
szybko godziny płyną.
To kołowrotek jest, moja rybko!
KRÓLEWNA: A co się tutaj kręci tak szybko?
NARRATOR: I tu królewna zaciekawiona
lekko dotknęła rączką wrzeciona,
krzyknęła, padła i w tym momencie
zasnęła, tak jak chciało zaklęcie.
I wtedy wszystko co tylko żyło
razem z królewną też się uśpiło.
Ludzie, owady, ptaki, zwierzęta
w głazy zmieniła siła zaklęta.
Przez sto lat spała królewna miła
i ani razu się nie zbudziła.
Raz pewien książę piękny i młody
chciał swej dzielności złoży dowody.
KSIĄŻĘ: Dotrzeć do zamku chciałbym niezmiernie,
lecz wszędzie ostre kolce i ciernie.
Nawet miecz drogi mi nie otworzy.
Przyjdzie w ofierze swe życie złożyć.
I na cóż zda się moja odwaga?
Hej? Dobre wróżki o pomoc błagam!
Pragnę obudzić śpiącą królewnę.
Usłyszcie moje błaganie rzewne!
Śpiewa
Gdzie jesteś, piękna królewno?
Tak trudno odnaleźć cię.
Mój śpiew cię obudzi na pewno
Królewno, czy słyszysz mnie?
Sto komnat ma to zamczysko,
więc w której szukać mam?
Czy jesteś daleko, czy blisko?
Królewno, ja nie wiem sam.
Rozgląda się ze zdziwieniem.
Wszystko śpi tutaj, warty i straże,
z zaprzęgu konie, na koźle karzeł,
kucharz goniący z wałkiem kuchcika
i kuchcik, który przed nim umyka.
Śpią i gołębie na garścią ziarna
i kot na trawie i wrona czarna.
I taka tutaj panuje głusza,
że nawet wietrzyk drzew nie porusza.
NARRATOR: Trzy dni szukał nadaremnie
bez jedzenia i bez wody.
Wreszcie w jakiejś niszy ciemnej
ujrzał tajemnicze schody.
Wybiegł po nich aż na wieżę
i tam znalazł swą królewnę
więc się uradował szczerze
i wzruszenie odczuł rzewne.
KSIĄŻĘ (klęka przy śpiącej królewnie):
Jesteś kwiecie mój uroczy,
a więc zbudź się, zbudź się śmiało.
Otwórz swe najmilsze oczy,
daj dłoń, zbudź się!
KRÓLEWNA ( bardzo zdziwiona przeciera oczy):
Co się stało?
Kto ty jesteś, miły panie?
Czy już pora na śniadanie?
KSIĄŻĘ: Ach, królewno, dosyć już tego!
Sto lat spałaś, czas już wstawać
KRÓLEWNA ( ziewając):
Sto lat spałam?
Więc dlaczego wciąż mi jeszcze
chce się spać?
KSIĄŻĘ: Daj mi rękę, zejdźmy z wieży.
Do rodziców iść należy.
Wszyscy budzą się, ziewają ,przeciągają się.
NARRATOR: A tymczasem wraz z królewną
i dwór cały się obudził.
Król już krzyczy z miną gniewną
i o córkę pyta ludzi.
KRÓL: Gdzie królewna? Hej dworzanie!
Szukajcie mi jej co żywo!
KRÓLOWA: Hej, biegnijcie, moje panie!
Wieść przynieście mi szczęśliwą
NARRATOR: Wtem królewna się pojawia
więc radują się rodzice
ona księcia im przedstawia
i szczęściem jej płoną lice.
KRÓLEWNA ( z wielką radością):
Tatku, mamo, oto książę.
Z nim mnie przeznaczenie wiąże.
Bowiem dziś, po tatach stu
on obudził mnie ze snu.
KRÓLOWA: Ja i król jesteśmy oto
dłużnikami wobec księcia.
KRÓL: Gdy chcesz książę, to z ochotą,
przyjmujemy cię na zięcia.
KSIĄŻĘ: Szczęściem dla mnie ta nagroda .
WSZYSCY (radośnie krzyczą):
Niechaj żyje para młoda !!!.
NARRATOR: Król, królowa i dwór cały
wpadli w humor doskonały
więc kapela gra z zacięciem,
a królewna tańczy z księciem.
Rozlega się muzyka. Wszyscy tańczą.
KRÓLEWNA ( śpiewa):
Dosyć smutku, sto lat spałam,
teraz będę tańcowała.
KSIĄŻĘ: Nic już dziś nie straszy nas,
więc zatańczmy jeszcze raz.
KRÓLEWNA: Jak to pięknie, jak miło,
wszystko dobrze się skończyło.
RAZEM: Już minęły chwile złe,
więc i my radujmy się !!!