Odpowiedź :
Ten dzień od poczštku nie należał do najlepszych. Agata zaspała i nie zdšżyła zjeć niadania. Na domiar złego na kolei była jaka awaria, więc pocišg, którym normalnie dojeżdżała w dwadziecia minut, dowlókł się na miejsce dopiero po godzinie. W rezultacie dotarła do szkoły pod koniec drugiej godziny lekcyjnej, więc straciła chemię i angielski. Językiem obcym specjalnie się nie przejęła przecież w internecie posługiwała się nim na co dzień. Żałowała za to chemii. Nauczycielka miała robić bardzo ciekawe dowiadczenie. Zresztš w ogóle chemia była ulubionym przedmiotem Agaty.
Na trzeciej godzinie miał być sprawdzian z kombinacji, permutacji i innych cji. Na szczęcie matematyczka rozchorowała się i klasa miała zastępstwo z paniš bibliotekarkš, która nawet nie sprawdziła listy. Agata mogła więc zaszyć się w ostatnim rzędzie i odpisać pracę domowš z przysposobienia obronnego, które było na pištej godzinie, zaraz po polskim. I to włanie na polskim nastšpiła katastrofa.
Nie przeczuwajšc niczego, nasza bohaterka kupiła sobie w sklepiku dwie bułki z serem żółtym, sałatš i ogórkiem. Nie jadła nic od rana, więc zrobiła się okropnie głodna. Dobrze, że wzięła chociaż portfel, bo w przeciwnym razie nie mogłaby nawet kupić sobie drugiego niadania i na pewno umarłaby z głodu do końca lekcji. Nie będzie się przecież zniżać do pożyczania pieniędzy od koleżanek.
Polski zaczšł się standardowo od sprawdzenia listy i narzekań wychowawczyni na temat marnej frekwencji. Czyim pomysłem było uczynienie polonistki wychowawczyniš biol-chemu, nie wiadomo. Uczniom było właciwie wszystko jedno. Agata w głębi duszy chciałaby, aby jej klasš zajmowała się energiczna chemiczka, której lekcje zawsze były ciekawe.
Po sprawdzeniu listy wychowawczyni przypomniała, że już w tym roku zdajš maturę, więc powinni przypomnieć sobie wszystkie lektury, uczyć się sumiennie i przygotować bibliografię do matury ustnej. I oczywicie trzeba pamiętać o zawiadczeniach o dysleksji. Czyli właciwie nic nowego. Agata już wycišgnęła zeszycik z krzyżówkami panoramicznymi, gdy padło to feralne zdanie:
- A Szewców streci nam hm może Agata. Nauczycielka podniosła znudzony wzrok znad dziennika i wbiła go w ofiarę.
Ofiara natomiast w pierwszej chwili zesztywniała, bo pamięć nie podsuwała jej nawet jednego szczegółu. Po prostu czarna dziura. Po chwili oprzytomniała. Przecież czytała ten dramat. Absolutnie bez zrozumienia, ale czytała. Przecież nikt normalny by tego nie zrozumiał. A strecić to potrafiš tylko fachowcy od cišg i bryków.
- No więc byli szewcy oznajmiła cicho. I to były tytułowe postacie.
Nauczycielka uniosła brwi pytajšco. Chyba mylała, że uczennica powie co jeszcze. Agata tymczasem przeklinała swojš solidnoć gdyby zamiast utworu przeczytała opracowanie, wiedziałaby, o co w tym wszystkim chodziło. Przeklęty Witkacy, czy jak mu tam!
- Będę musiała postawić ci jedynkę powiedziała smutno nauczycielka.
- Ale proszę pani, ja naprawdę czytałam Szewców! zaprotestowała Agata. Tego się nie da strecić!
- Da się. Nauczycielka znów przeniosła wzrok na dziennik i wpisała tłustš jedynkę.
Potem spytała klasowego prymusa, który oczywicie szczegółowo opowiedział, o czym sš Szewcy, chociaż Agata szczerze wštpiła, czy sam autor to wiedział. Przecież podobno zażywał substancje, których nikt normalny by nawet nie dotknšł.
Prymus oczywicie dostał szóstkę i lekcja potoczyła się dalej. Nauczycielka mówiła co o facecie o nazwisku Scurvy, które to nazwisko wzbudzało w częci klasy napady miechu, bo kojarzyło się niezmiennie z damš o wštpliwej reputacji.
Agacie przeszła cała ochota na rozwišzywanie krzyżówek. Pomylała, że mogłaby pójć do jakiego tabloidu i sprzedać historię o przeladowaniu uczniów utworami zwariowanego ćpuna. Wtedy dopiero oburzyłyby się te wszystkie dewotki! Może nawet udałoby się usunšć to paskudztwo z listy lektur
Rozważania te przerwał dzwonek na przerwę. Jako wyjštkowo szybko minęła ta lekcja. Agata przypomniała sobie, że tata zagroził jej obcięciem kieszonkowego, jeli przyniesie jeszcze jednš pałę. Westchnęła ciężko i powlokła się do biurka nauczycielki. Reszta klasy entuzjastycznie opuszczała salę, bo przerwa była obiadowa, czyli dwudziestominutowa, więc można spokojnie zaszyć się w toalecie i wypalić papierosa.
- Proszę pani, mogę jako poprawić tę jedynkę? spytała pokornie Agata, gdy już wszyscy wyszli.
- A odpowiesz z Szewców?
- A muszę? Ja naprawdę to przeczytałam!
- Agatko, posłuchaj. Lektury czyta się nie po to, żeby przeczytać i odłożyć na półkę. Lektury czyta się po to, by się czego dowiedzieć, pomyleć, zastanowić się nad treciš Wiem, że to trudne, ale nie możesz oczekiwać, że zawsze dostaniesz do ręki gotowe rozwišzanie. Polonistka spojrzała na niš poważnie.
- Tak, ale może mogłabym zrobić co o jakiej innej sztuce? Referat na przykład.
Nauczycielka zastanowiła się chwilę.
- Dobrze. Napiszesz mi wypracowanie. Minimum cztery strony A4. Na jutro. Jeli praca będzie porzšdna, pozwolę ci poprawiać tę jedynkę. A temat jest następujšcy: Miłoć silniejsza niż mierć. Porównaj wybrane literackie obrazy miłoci. Punktem wyjcia niech będzie Romeo i Julia.
Agata jęknęła i zapisała temat w zeszycie. To będzie ciężka noc.
Miłoć silniejsza niż mierć. Co to ma być? Jeli wpisać w wyszukiwarkę, pojawia się tylko jaki romans dostępny w internetowej księgarni. Przecież już chyba kto tym pisał, prawda? Pan od informatyki zawsze powtarza, że w internecie jest wszystko trzeba tylko dobrze poszukać. Czyżby naprawdę nikt nigdy nie zajmował się takim tematem?
Agata coraz bardziej podupadała na duchu. Przeglšdała strony z różnymi opracowaniami, Wikipedię; zajrzała nawet do podręcznika od polskiego, który kurzył się od miesišca na szafce w salonie. I nic! Zupełnie i absolutnie nic!
Spróbowała nawet szukać po angielsku. Znalazła poruszajšcš piosenkę zespołu Queen Too much love will kill you, której do tej pory nie znała. Zresztš i tak Death on two legs była fajniejsza. A tata słuchał przecież piosenki o mierci w kostiumie kšpielowym Ale to chyba nie miało większego zwišzku z tematem.
W końcu wyłšczyła komputer i zauważyła, że na półce stoi wielka, zielona ksišżka w twardej okładce. A na grzbiecie ma napisane Słownik motywów literackich. Agata przypomniała sobie mglicie, że mama kupiła go jako literaturę przedmiotu do matury ustnej z polskiego. Wzięła tomiszcze do ręki i zaczęła szukać. Niestety, parę minut poszukiwań nie dało oczekiwanego rezultatu motyw mierci był, motyw miłoci był, ale osobno. Razem nie występowały w ani jednym miejscu. Co za koszmarny pech? I to jeszcze teraz!
Kiedy indziej pewnie Agata nawet nie zwróciłaby uwagi na jednš więcej spiczastš ocenę w dzienniku, ale akurat teraz rodzice zaczęli się interesować. Dosłownie pół roku przed maturš nagle przypomnieli sobie, że nigdy nie interesowali się, jakie ich córeczka dostaje oceny. No i postanowili to nadrobić. To właciwie samo w sobie nie było takie złe. Najgorsze, że jeli przekroczyła okrelony przez tatę limit złych ocen, automatycznie traciła kieszonkowe. I to do czasu, aż się poprawi. Istny koszmar.
Agata zawsze zazdrociła starszej siostrze, Marucie, której rodzice nigdy w ten sposób nie kontrolowali. I w ogóle Maruka ma lepiej, bo nigdy nie musiała pisać jakiego durnego wypracowania o jakich durnych dzieciakach w wieku gimnazjalnym, które zakochały się tak kretyńsko, że musiały się zabić. Teraz pewnie wsadziliby Romea za molestowanie dziewczynki poniżej piętnastu lat i byłby spokój. I nie trzeba by pisać tego idiotycznego wypracowania
W korytarzu szczęknęła klamka otwieranych z impetem drzwi.
- Wróciłam! powiedziała Marusia.
Agata zerwała się na równe nogi, bo włanie przyszedł jej do głowy plan genialny w swej prostocie. Wyszła z pokoju, gdy jej starsza siostra zdejmowała ciężkie, zimowe buty i otrzepywała je ze niegu.
- Czeć. Może napijesz się herbaty? spytała przymilnie Agata.
- Czeć. Mogę się napić. Czego ode mnie chcesz, że już od progu jeste taka miła? Marusia odstawiła buty pod kaloryfer i wyprostowała się, zerkajšc wesoło na siostrę. Rodzice sš?
- Mama poszła na aerobik, a tata doszedł do wniosku, że w domu nie ma nic do jedzenia, więc pojechał do hipermarketu zreferowała Agata. A ja piszę wypracowanie na polski.
- I jak ci idzie? Maruka wsunęła stopy w ciepłe kapcie i ruszyła do swojego pokoju.
- Jak zwykle, tylko gorzej. To wstawię wodę na tę twojš herbatę.
Po chwili obydwie siedziały już w opanowanym przez twórczy chaos pokoju starszej siostry i piły herbatę. Marusia przełożyła górę ksišżek z fotela na biurko, więc Agata mogła wygodnie usišć i spokojnie opowiedzieć o swoich problemach. Jeli kto miał jej pomóc, to tylko Maruka, która zawsze miała pištki z polskiego, a teraz studiuje dziennikarstwo.
- Czyli punktem wyjcia sš Romeo i Julia? spytała przyszła pani redaktor, sadowišc się wygodniej na swoim plastikowym krzele biurowym. Masz już jakie pomysły?
Agata zaprzeczyła ruchem głowy.
- Dobrze. To zacznijmy od tego, co już mamy. Co możesz powiedzieć o miłoci Romea i Julii?
- Wcale nie była mocniejsza niż mierć. A najgorsze jest to, że zabili się tak naprawdę przez przypadek. Gdyby się lepiej umówili, mogliby spokojnie żyć długo i szczęliwie. A przez głupiego pecha zginęli zupełnie bez sensu. Agata wyrzucała z siebie słowa z głębokš niechęciš. Problemy opisywane przez pana Szekspira uważała za sztuczne i wydumane.
- No to możesz to napisać. W końcu chodzi o twojš opinię, a nie przepisywanie podręczników, prawda? Mylała może o innych utworach, które możesz przytoczyć?
- Omawialimy w zeszłym roku taki wiersz, chyba to był sonet, W Weronie Norwida. Poza tym podobna historia jest w Tristanie i Izoldzie. Oni też umarli przez głupiego pecha. Wzruszyła ramionami, demonstrujšc, jak bardzo ciekawi jš ta tematyka.
- I więcej nic?
- Nic.
- W takim razie pomylmy. Marusia w zamyleniu popatrzyła na zapełnione najrozmaitszymi ksišżkami półki. Powiedzmy, że masz do dyspozycji wszystkie możliwe media: komputer, telewizję itp. Co pierwsze kojarzy ci się ze sformułowaniem Miłoć silniejsza niż mierć?
- Szczerze?
- Szczerze.
- No to kojarzy mi się gra The Sims 2. Tam Sim może błagać mierć o darowanie życia ukochanej osobie. I to działa, jeli te dwa Simy naprawdę się kochajš.
Maruka skinęła głowš ze zrozumieniem.
- Dobrze, a z telewizji?
- Z telewizji? Był kiedy taki film, że facet i dzieci zginęli, a jego żona przeżyła, ale popełniła samobójstwo z rozpaczy i trafiła do piekła. I ten jej mšż wyruszył z nieba, żeby jš zabrać. To jest dopiero miłoć silniejsza niż mierć oznajmiła Agata, dumna z tak dobrego przykładu.
- A znasz film Uwierz w ducha? Marusia umiechnęła się. Rodzice swego czasu strasznie go uwielbiali. Jest o tym, że mšż ginie i nie odchodzi do nieba, tylko zostaje i ratuje swojš żonę, której grozi miertelne niebezpieczeństwo ze strony ludzi, którzy go zabili. Ogólnie bardzo romantyczne i miejscami naprawdę chwyta za serce. Mogłaby kiedy obejrzeć.
- Mogę obejrzeć. Ale po co mi to do tego wypracowania? Przecież miałam pisać o lekturach, a nie filmach.
- Masz rację przyznała starsza siostra. Moja klasa w liceum zawsze musiała się powoływać na testy kultury, czyli praktycznie cokolwiek, co ma jakš treć: film, piosenkę, wiersz, ksišżkę
- Ale my nie możemy tak przypomniała jej Agata.
- No dobrze. W takim razie przejdmy do lektur. Miłoć silniejsza niż mierć. Jakie powinno być pierwsze skojarzenie człowieka wychowanego w naszej kulturze?
- A co ma do tego kultura?
- Bardzo dużo. Kto tak kochał, że dał się zabić, a potem miłoć go ożywiła? Maruka spojrzała wyczekujšco na siostrę, a w jej oczach zapaliły się figlarne ogniki.
- To co starożytnego, prawda?
- Ciepło.
- Ozyrys i Izyda? Orfeusz i Eurydyka?
- Nie o to mi chodziło, ale też możesz o tym napisać. Tylko zapisuj to, co teraz mówisz, bo potem zapomnisz i znów będziesz narzekać, że nie masz pomysłu.
Agata z niechęciš podniosła się z wygodnego fotela i poszła do swojego pokoju po co do pisania. Wróciła po paru minutach, niosšc piórnik i gruby, wywiechtany zeszyt, w którym prowadziła notatki na wszystkie tematy pozalekcyjne. Od czasu do czasu pisała też w nim prototypy wypracowań. Gdy weszła, Maruka przeglšdała co w swoim laptopie.
- W Weronie, Orfeusz i Eurydyka, Izyda i Ozyrys - Agata zaczęła notować tytuły, które dotychczas przyszły jej do głowy.
- Nie zapomnij o Tristanie i Izoldzie powiedziała starsza siostra.
- Dobra, pamiętam. No to o co ci chodziło przed chwilš?
- Jezus, siostrzyczko. Miłoć silniejsza niż mierć. I nie krzyw się. Możesz sobie być ateistkš, ale Biblię znajš wszyscy i można się na niš bez problemu powołać. Zresztš Bóg jest miłociš, więc tutaj nie miłoć jako zjawisko jest silniejsza niż mierć, tylko Bóg. Pamiętaj, że pojęcia miłoć i mierć można różnie interpretować. Na przykład ludzie często czujš się jak nowo narodzeni. A przynajmniej tak mówiš. W tym kontekcie każda zmiana to mierć i narodziny jednoczenie. Więc każda zmiana w wiecie dokonana przez miłoć może podpadać pod ten temat. Tak jak w filmie Podaj dalej - Marusia zauważyła brak aprobaty w oczach młodszej siostry. No tak, ale ty przecież nie możesz pisać o filmach.
- Włanie.
- Hm To może idmy epokami. Pamiętasz jeszcze jakš opowieć ze starożytnoci?
- Był jeszcze taki mit Bogini zakochała się w miertelniku i wybłagała od Zeusa, żeby ten miertelnik mógł pić napój niemiertelnoci. Ale zapomniała poprosić o napój zapewniajšcy młodoć, więc miertelnik żył wiecznie, ale starzał się aż skurczył się i stał się wierszczem opowiedziała Agata.
- I jaki z tego morał? Maruka umiechnęła się nieco drwišco.
- Nie zakochuj się w bogini, bo zostaniesz niemiertelnym wierszczem. Agata parsknęła miechem. Dobra, może to nie był zbyt dobry przykład.
- Masz jeszcze jakie pomysły czy możemy przejć do redniowiecza?
- Ale w redniowieczu nic ciekawego się nie działo
- Fakt. W redniowieczu pisali raczej o mierci, mniej o miłoci. I tu pasowałby wštek Jezusa. Ale nie musisz o nim pisać. W końcu to twoje wypracowanie. Marusia wzruszyła ramionami. W renesansie raczej się takimi rzeczami nie przejmowali. Teraz barok. Jan Andrzej Morsztyn
- Do trupa! O, to jest nawet niezły wierszyk. Biorę! Agata nagryzmoliła co w swoim notesie. Chyba mało ludzi wpadło na to, żeby porównać miłoć i mierć.
- Ale czy to dowodzi, że miłoć jest silniejsza niż mierć?
- Skoro miłoć jest taka podobna do mierci, to na pewno nie jest słabsza odpaliła Agata, wpadajšc w coraz lepszy nastrój. To co teraz? Owiecenie? Romantyzm?
- Raczej romantyzm. W owieceniu pisali wiersze o postępie technicznym.
- No to ten Norwid Mickiewicz raczej nie bo gdzie w Panu Tadeuszu co o mierci? Zresztš w Dziadach to już praktycznie sama mierć. Czyli odpada. Słowacki? Balladyna to jego, prawda? Ale tam przecież piorun jš trafił, a wszyscy, którzy kochali, zginęli. Tylko mi tu nie wyjeżdżaj z teoriš, że to kara boża, a bóg jest miłociš, więc miłoć jest mocniejsza niż mierć! Agata spojrzała gronie na siostrę.
Ta tylko się umiechnęła i nic nie powiedziała.
- Młodopolscy też nic chyba nie napisali na ten temat A z obecnych Mogę powołać się na Harryego Pottera?
- Czemu nie? Jeli potrafisz to dobrze uzasadnić.
- W takim razie Harry Potter. Agata zapisała ten tytuł w brudnopisie. Jego mama oddała za niego życie i to sprawiło, że Pottera chroniło specjalne zaklęcie. Czyli tak jakby jej miłoć przetrwała jej mierć. O. To mi się podoba!
- Idšc tym tropem, mogłaby powołać się na bajkę o pišcej Królewnie. Albo lepiej na nieżkę. W końcu została otruta i umarła. Dopiero zakochany ksišżę jš ożywił.
- Zakochał się w martwej królewnie? Jak byłam mała, wcale mnie to nie dziwiło, ale teraz Ta historia wyglšda podejrzanie. A może ona była zombie?
- Agata, nie wydziwiaj. Sapkowski pewnie by napisał, że księciu nie chodziło o królewnę, tylko o dziedziczenie tronu, bo w swoim królestwie był dopiero dwudziesty w kolejce. Ale to nie powieć, tylko praca domowa. Jeli podejdziesz do tego idealistycznie, na pewno będzie dobrze.
- A nie masz jakich innych pomysłów? Agata skrzywiła się na samš myl o księciu całujšcym sine wargi martwej nieżki.
- Jest taki wiersz Zbigniewa Herberta nazywa się Dwie krople. Jest bardzo piękny i krótki, więc możesz przeczytać go sama. Znajdziesz go w zbiorze poezji w biblioteczce mamy.
Agata zanotowała tę sugestię.
- Pomylmy jeszcze, jaka to ma być miłoć. Nie tylko taka romantyczna czy rodzinna. Może być też miłoć do ojczyzny. Pamiętasz taki wiersz: zaczynał się od Kiedy się wypełniły dni i przyszło zginšć latem. Mówił o żołnierzach z Westerplatte, którzy zginęli we wrzeniu 1939 roku.
- Tak, pamiętam. Tym żołnierzom było fajnie w niebie i maszerowali sobie po chmurach. Chyba nie mieli nic innego do roboty.
- Oj, ale ty jeste Oni po prostu musieli być zawsze w pełnej gotowoci, bo na koniec wiersza obiecali: gdy wiatr zimny będzie dšł i smutek kršżył wiatem, w rodek Warszawy spłyniemy w dół, żołnierze z Westerplatte. Czyli tak kochajš Polskę, że nawet zrezygnujš z nieba, żeby jej bronić.
- Ta Ale kochajš Polskę przedwojennš, z Wilnem i Lwowem, ale bez Szczecina i Gdańska. A może oni byli z Ukrainy albo Białorusi, albo Litwy
- Czepiasz się szczegółów. Marusia machnęła rękš. A tak w ogóle to co ty się tak dobrze orientujesz? Miała jakš klasówkę z historii?
- No. I nawet pištkę dostałam. Nie pamiętasz? To było ze dwa miesišce temu, w padzierniku.
- A, rzeczywicie. Ale wróćmy do miłoci. Może Pratchett co o tym pisał? U niego da się chyba co znaleć na każdy tematMiłoć Hm
- Może ta historia, że bogowie zlitowali się nad nieszczęsnymi kochankami i zamienili jedno z nich w słupek, a drugie w deskę do prasowania? przypomniała sobie Agata.
- To chyba nie jest najlepszy pomysł. Pratchett raczej pisze o mierci jako o osobie, więc trudno byłoby takš osobę pokonać miłociš. No chyba że wemiemy pod uwagę historię Morta i Ysabell w Morcie. Czytała? Nie? To ci opowiem. mierć wzišł sobie czeladnika, chłopaka o imieniu Mort. Mort spotkał dzięki temu przybranš córkę mierci. Na poczštku raczej się nie lubili, ale oczywicie w końcu musieli się zakochać. mierć się zdenerwował, ale ostatecznie im darował. No, mniej-więcej tak to było. Od biedy można to uznać za zwycięstwo miłoci nad mierciš.
- Hm może to napiszę. Agata ponownie nabazgrała co w swoim zeszycie.
Nagle Maruka umiechnęła się promiennie i uderzyła się otwartš dłoniš w czoło.
- My tu kombinujemy, a jest jeszcze co w lekturach. Mistrz i Małgorzata! Przecież tam bohaterowie mogš być razem dopiero po mierci! To jest wietny motyw!
- Ale ja tego nie czytałam. Nie omawialimy tego na polskim.
- Masz ci los! Musisz to koniecznie przeczytać! Szewców omawiacie, a Bułhakowa nie?! Nie wierzę!
Agata spojrzała sceptycznie na więte oburzenie siostry.
- No to uwierz. Wymyl mi lepiej jaki przykład z ksišżek, które przeczytałam.
Maruka zastanowiła się chwilę, lustrujšc wzrokiem regał z ksišżkami.
- Jonathan Strange i pan Norrell może być?
- Może. Ale gdzie tam jest miłoć?
- Oj, Agata, jaka ty nieromantyczna jeste. Nie pamiętasz, jak Strange kochał swojš żonę? Przecież gdy teoretycznie umarła, on powięcił wszystkie dostępne rodki, nawet własnš równowagę umysłowš, by jš odnaleć i udowodnić, że Arabella Strange naprawdę żyje.
- No dobra. Co jeszcze?
- Opowiadanie Fredericka Forsytha Szepczšcy wiatr. Jest absolutnie dziwne, ale tak to jest, jak autor powieci sensacyjnych bierze się za fantastykę i romantycznš miłoć. Co takiego dobrze napisałby może Słowacki, ale to Autor sugeruje, że chłopak przeniósł się w czasie o cały wiek tylko po to, by kolejne wcielenie jego ukochanej mogło zajć z nim w cišżę. I potem on umiera. I tyle. Gdyby opisać to w odpowiednio romantyczny sposób, pasowałoby do twojego tematu.
- E tam. Już chyba mi wystarczy. Jak będę pisać dużymi literami, to powinnam zapisać te obowišzkowe cztery strony. Zresztš mogę przecišgnšć podsumowanie. Dzięki, siostra.
- Nie ma za co. Polecam się na przyszłoć. Marusia umiechnęła się do wychodzšcej siostry i napiła się zimnej już herbaty.
Agata bazgrała pracowicie w swoim brudnopisie już drugš godzinę. Nieubłaganie zbliżała się pora dobranocki, a o 20.00 miał przecież przyjć po niš Karol. A Karol to nie byle kto, tylko prawdziwy student! Agacie udało się poznać w go autobusie. ZTM znowu zmienił trasę i właciwie sami nie wiedzieli, dokšd ta linia może ich zawieć. Zaczęli rozmawiać; właciwie to on odezwał się pierwszy. I jako tak miło im się rozmawiało, że umówili się na tę imprezę. Prawdziwš studenckš imprezę!
Agata bywała do tej pory tylko na drętwych szkolnych dyskotekach, więc perspektywy na wieczór wydawały jej się wyjštkowo wietlane. Przepisała na czysto swojš pracę, poprawiajšc interpunkcję i zmieniajšc niektóre sformułowania na bardziej pasujšce. Gdy w radiu oznajmili, że minęła siódma, do pokoju Agaty zajrzała mama. Zobaczyła córkę przy biurku, pochłoniętš bez reszty pisaniem czego, więc wyszła po cichu.
Gdy wypracowanie było gotowe, Agata przystšpiła do przygotowań. Miała bardzo mało czasu, więc szybko przebrała się w przygotowany wczeniej strój. Umalowała się elegancko i uczesała włosy. Teraz z lustra patrzyła na niš liczna, szczupła blondynka.
Karol zadzwonił do furtki równo o ósmej, gdy rodzice oglšdali Pogodę, a Maruki nie było w domu, bo udzielała akurat korepetycji jakiemu gimnazjalicie. Agata wyszła z domu cała w skowronkach. Dostała od Karola bukiecik stokrotek (wolałaby róże, ale przecież wiadomo, że studenci sš biedni, więc nie można od nich zbyt wiele wymagać), który zdšżyła jeszcze położyć przy zlewie w kuchni. Miała nadzieję, że kto z domowników wpadnie na to, by wstawić je do wody.
Chłopak przyjechał po niš samochodem, więc usiadła dumnie na przednim siedzeniu i odjechali.
Dwięk budzika nieprzyjemnie wwiercał się w uszy Agaty, informujšc, że już 6.00 i trzeba wstać, bo inaczej pocišg do szkoły odjedzie bez niej. Czuła się tak paskudnie, że nawet nie miała ochoty klšć. Zacisnęła zęby i zwlokła się z łóżka. Wyłšczyła bezlitosny budzik i ruszyła do łazienki, wytężajšc całš swojš siłę woli, bo bez tego położyłaby się z powrotem spać i chrapałaby do południa. To była ciężka noc.
Impreza zapowiadała się całkiem przyjemnie. Który z kolegów Karola urzšdził jš u siebie w domu. Było sporo ludzi, piwo, przekšski i dobra muzyka. Przez trzy godziny Agata bawiła się wietnie, aż tu nagle błysnęło olepiajšce wiatło i kto zaczšł krzyczeć. Póniej okazało się, że to policja robiła nalot na handlarzy narkotyków. Aresztowali wszystkich obecnych, w tym Agatę. Przesiedziała w celi trzy godziny, zanim przyjechał ojciec. Nawet nie był specjalnie zły. Poprosił tylko, żeby uważała na przyszłoć i nie pakowała się w kłopoty w miarę możliwoci. Ostatecznie Agata poszła spać o czwartej nad ranem.
Dwie niepełne godziny snu może wystarczyłyby Napoleonowi, ale Agata zazwyczaj sypiała minimum szeć godzin. Dlatego też po takiej nocnej przygodzie była półprzytomna. Ocknęła się dopiero w szkole na pištej lekcji, czyli matematyce. Tym razem na zastępstwo przyszedł młody matematyk najwyraniej zakochany w rachunku prawdopodobieństwa. Demonstrował rzuty monetš i kostkami, a póniej sprawdzał, czy prawdopodobieństwo wyliczone ze wzoru jest równe wynikom dowiadczeń.
A potem nastšpił język polski. Agata usiadła na ławce przed salš i zaczęła zastanawiać się, jakš minę zrobi polonistka, gdy zobaczy to wypracowanie. Pewnie nie spodziewa się go w ogóle
Obudziło jš uporczywe poszturchiwanie w ramię.
- Aga, wchodzimy do sali. Żyjesz? pytał jaki spanikowany głos.
- Żyję mruknęła. Wstała z ławki i weszła do sali.
Lekcja przebiegła wyjštkowo spokojnie, ale nie było to zasługš polonistki, tylko pani z biblioteki, która przyszła wytłumaczyć, jak poprawnie napisać bibliografię. Bibliotekarka przygotowała prezentację w PowerPoincie, więc zgaszono wszystkie wiatła, aby lepiej było widać slajdy wywietlane na ekranie powieszonym na specjalnym stojaku.
Większoć kolegów i koleżanek notowała pracowicie, częć pisała SMSy, a niektórzy zwyczajnie się nudzili. Agata oparła łokcie na ławce i opuciła głowę. Słyszała spokojny głos bibliotekarki, a potem nagle przyszedł Karol i zaczšł się z niej miać, że jest smarkula i że niepotrzebnie brał jš na tę imprezę. Zdenerwował jš tym okropnie, bo przez niego spędziła pół nocy na komisariacie, nie wyspała się i ogólnie czuła się le. A najbardziej wkurzajšce było to, że Karol wyglšdał na absolutnie wyspanego i wieżego jak szczypiorek.
Zaraz obrzuciła go licznš wišzankš epitetów. Kto dgnšł jš w żebra łokciem i wtedy Karol przekształcił się w Marusię, która zaczęła opowiadać co o jakim diable, który pojawił się w teatrze i rzucał pieniędzmi w widownię.
- Aga, obud się! Przerażony szept połšczony był z ponownym szturchnięciem w żebra.
Agata otworzyła oczy i podniosła głowę. Polonistka patrzyła prosto na niš.
- Słucham? spytała, starajšc się nie sprawiać wrażenia zdezorientowanej.
- Dobrze się czujesz? Może powinna pójć do pielęgniarki? Spojrzenie nauczycielki było doć zagadkowe.
- Nie trzeba. Wszystko w porzšdku. Jestem trochę zmęczona, bo do póna odrabiałam lekcje skłamała gładko. Przecież nie będzie opowiadać całej historii.
- O ósmej była u mnie twoja siostra. Przyniosła twojš pracę i powiedziała, że le się czujesz, więc nie przyjdziesz dzi do szkoły oznajmiła polonistka.
Agata zamrugała ze zdziwienia.
- Chyba jednak ci się poprawiło, skoro była na wszystkich lekcjach.
- Ja Maru To znaczy: moja siostra miała moje wypracowanie? Przecież ja je mam ze sobš - Otworzyła ćwiczenia do PO, za okładkę których schowała poprzedniego dnia swojš pracę. Nie było jej tam. O.
- O twojej pracy porozmawiamy po lekcji oznajmiła polonistka. Teraz możemy wrócić do omawiania waszych bibliografii.
Lekcja dalej biegła spokojnie, bo to głównie nauczycielka mówiła. Uczniowie musieli tylko uważnie słuchać i notować.
Polski był ich ostatniš lekcjš, więc zaraz po dzwonku cała klasa rzuciła się do szatni. Agata stanęła przy biurku wychowawczyni. Oczekiwała najgorszego. Plecak trzymała w dłoniach, aby zamaskować ich drżenie.
- Muszę przyznać, że bardzo zaskoczyła mnie ta praca. Polonistka uważnie przyjrzała się twarzy uczennicy, ale chyba nie wyczytała z niej nic oprócz zdenerwowania i zmęczenia. Bardzo ciekawie podeszła do tematu. Jeli tak napiszesz maturę, to mylę, że nawet miałaby szansę dostać się na polonistykę.
Agata popatrzyła na nauczycielkę, jakby widziała jš po raz pierwszy w życiu.
- Ja? Na polonistykę? Ale ja nie umiem pisać wypracowań!
- A co to według ciebie jest? Polonistka machnęła jej przed nosem arkuszem, który Agata poprzedniego dnia starannie zapełniała przykładami wystšpienia wštku miłoci i mierci w literaturze.
- Karna praca domowa wypaliła, trochę dziwišc się swojej miałoci. Zresztš sama tego wszystkiego nie wymyliłam. Siostra mi pomogła.
- Ale siostra przecież tego nie napisała, prawda?
- No nie.
- I bardzo dobrze. Tę jedynkę ci skrelam. Zamiast odpowiadać z Szewców przygotujesz na poniedziałek referat o autorze, Stanisławie Ignacym Witkiewiczu.
- Dobrze, proszę pani. Do widzenia.
Idšc do szatni po swojš kurtkę i buty, Agata pomylała, że naprawdę kocha swojš siostrę. A potem rozemiała się, bo jej niewyspany umysł dodał: miłociš silniejszš niż mierć.
Na trzeciej godzinie miał być sprawdzian z kombinacji, permutacji i innych cji. Na szczęcie matematyczka rozchorowała się i klasa miała zastępstwo z paniš bibliotekarkš, która nawet nie sprawdziła listy. Agata mogła więc zaszyć się w ostatnim rzędzie i odpisać pracę domowš z przysposobienia obronnego, które było na pištej godzinie, zaraz po polskim. I to włanie na polskim nastšpiła katastrofa.
Nie przeczuwajšc niczego, nasza bohaterka kupiła sobie w sklepiku dwie bułki z serem żółtym, sałatš i ogórkiem. Nie jadła nic od rana, więc zrobiła się okropnie głodna. Dobrze, że wzięła chociaż portfel, bo w przeciwnym razie nie mogłaby nawet kupić sobie drugiego niadania i na pewno umarłaby z głodu do końca lekcji. Nie będzie się przecież zniżać do pożyczania pieniędzy od koleżanek.
Polski zaczšł się standardowo od sprawdzenia listy i narzekań wychowawczyni na temat marnej frekwencji. Czyim pomysłem było uczynienie polonistki wychowawczyniš biol-chemu, nie wiadomo. Uczniom było właciwie wszystko jedno. Agata w głębi duszy chciałaby, aby jej klasš zajmowała się energiczna chemiczka, której lekcje zawsze były ciekawe.
Po sprawdzeniu listy wychowawczyni przypomniała, że już w tym roku zdajš maturę, więc powinni przypomnieć sobie wszystkie lektury, uczyć się sumiennie i przygotować bibliografię do matury ustnej. I oczywicie trzeba pamiętać o zawiadczeniach o dysleksji. Czyli właciwie nic nowego. Agata już wycišgnęła zeszycik z krzyżówkami panoramicznymi, gdy padło to feralne zdanie:
- A Szewców streci nam hm może Agata. Nauczycielka podniosła znudzony wzrok znad dziennika i wbiła go w ofiarę.
Ofiara natomiast w pierwszej chwili zesztywniała, bo pamięć nie podsuwała jej nawet jednego szczegółu. Po prostu czarna dziura. Po chwili oprzytomniała. Przecież czytała ten dramat. Absolutnie bez zrozumienia, ale czytała. Przecież nikt normalny by tego nie zrozumiał. A strecić to potrafiš tylko fachowcy od cišg i bryków.
- No więc byli szewcy oznajmiła cicho. I to były tytułowe postacie.
Nauczycielka uniosła brwi pytajšco. Chyba mylała, że uczennica powie co jeszcze. Agata tymczasem przeklinała swojš solidnoć gdyby zamiast utworu przeczytała opracowanie, wiedziałaby, o co w tym wszystkim chodziło. Przeklęty Witkacy, czy jak mu tam!
- Będę musiała postawić ci jedynkę powiedziała smutno nauczycielka.
- Ale proszę pani, ja naprawdę czytałam Szewców! zaprotestowała Agata. Tego się nie da strecić!
- Da się. Nauczycielka znów przeniosła wzrok na dziennik i wpisała tłustš jedynkę.
Potem spytała klasowego prymusa, który oczywicie szczegółowo opowiedział, o czym sš Szewcy, chociaż Agata szczerze wštpiła, czy sam autor to wiedział. Przecież podobno zażywał substancje, których nikt normalny by nawet nie dotknšł.
Prymus oczywicie dostał szóstkę i lekcja potoczyła się dalej. Nauczycielka mówiła co o facecie o nazwisku Scurvy, które to nazwisko wzbudzało w częci klasy napady miechu, bo kojarzyło się niezmiennie z damš o wštpliwej reputacji.
Agacie przeszła cała ochota na rozwišzywanie krzyżówek. Pomylała, że mogłaby pójć do jakiego tabloidu i sprzedać historię o przeladowaniu uczniów utworami zwariowanego ćpuna. Wtedy dopiero oburzyłyby się te wszystkie dewotki! Może nawet udałoby się usunšć to paskudztwo z listy lektur
Rozważania te przerwał dzwonek na przerwę. Jako wyjštkowo szybko minęła ta lekcja. Agata przypomniała sobie, że tata zagroził jej obcięciem kieszonkowego, jeli przyniesie jeszcze jednš pałę. Westchnęła ciężko i powlokła się do biurka nauczycielki. Reszta klasy entuzjastycznie opuszczała salę, bo przerwa była obiadowa, czyli dwudziestominutowa, więc można spokojnie zaszyć się w toalecie i wypalić papierosa.
- Proszę pani, mogę jako poprawić tę jedynkę? spytała pokornie Agata, gdy już wszyscy wyszli.
- A odpowiesz z Szewców?
- A muszę? Ja naprawdę to przeczytałam!
- Agatko, posłuchaj. Lektury czyta się nie po to, żeby przeczytać i odłożyć na półkę. Lektury czyta się po to, by się czego dowiedzieć, pomyleć, zastanowić się nad treciš Wiem, że to trudne, ale nie możesz oczekiwać, że zawsze dostaniesz do ręki gotowe rozwišzanie. Polonistka spojrzała na niš poważnie.
- Tak, ale może mogłabym zrobić co o jakiej innej sztuce? Referat na przykład.
Nauczycielka zastanowiła się chwilę.
- Dobrze. Napiszesz mi wypracowanie. Minimum cztery strony A4. Na jutro. Jeli praca będzie porzšdna, pozwolę ci poprawiać tę jedynkę. A temat jest następujšcy: Miłoć silniejsza niż mierć. Porównaj wybrane literackie obrazy miłoci. Punktem wyjcia niech będzie Romeo i Julia.
Agata jęknęła i zapisała temat w zeszycie. To będzie ciężka noc.
Miłoć silniejsza niż mierć. Co to ma być? Jeli wpisać w wyszukiwarkę, pojawia się tylko jaki romans dostępny w internetowej księgarni. Przecież już chyba kto tym pisał, prawda? Pan od informatyki zawsze powtarza, że w internecie jest wszystko trzeba tylko dobrze poszukać. Czyżby naprawdę nikt nigdy nie zajmował się takim tematem?
Agata coraz bardziej podupadała na duchu. Przeglšdała strony z różnymi opracowaniami, Wikipedię; zajrzała nawet do podręcznika od polskiego, który kurzył się od miesišca na szafce w salonie. I nic! Zupełnie i absolutnie nic!
Spróbowała nawet szukać po angielsku. Znalazła poruszajšcš piosenkę zespołu Queen Too much love will kill you, której do tej pory nie znała. Zresztš i tak Death on two legs była fajniejsza. A tata słuchał przecież piosenki o mierci w kostiumie kšpielowym Ale to chyba nie miało większego zwišzku z tematem.
W końcu wyłšczyła komputer i zauważyła, że na półce stoi wielka, zielona ksišżka w twardej okładce. A na grzbiecie ma napisane Słownik motywów literackich. Agata przypomniała sobie mglicie, że mama kupiła go jako literaturę przedmiotu do matury ustnej z polskiego. Wzięła tomiszcze do ręki i zaczęła szukać. Niestety, parę minut poszukiwań nie dało oczekiwanego rezultatu motyw mierci był, motyw miłoci był, ale osobno. Razem nie występowały w ani jednym miejscu. Co za koszmarny pech? I to jeszcze teraz!
Kiedy indziej pewnie Agata nawet nie zwróciłaby uwagi na jednš więcej spiczastš ocenę w dzienniku, ale akurat teraz rodzice zaczęli się interesować. Dosłownie pół roku przed maturš nagle przypomnieli sobie, że nigdy nie interesowali się, jakie ich córeczka dostaje oceny. No i postanowili to nadrobić. To właciwie samo w sobie nie było takie złe. Najgorsze, że jeli przekroczyła okrelony przez tatę limit złych ocen, automatycznie traciła kieszonkowe. I to do czasu, aż się poprawi. Istny koszmar.
Agata zawsze zazdrociła starszej siostrze, Marucie, której rodzice nigdy w ten sposób nie kontrolowali. I w ogóle Maruka ma lepiej, bo nigdy nie musiała pisać jakiego durnego wypracowania o jakich durnych dzieciakach w wieku gimnazjalnym, które zakochały się tak kretyńsko, że musiały się zabić. Teraz pewnie wsadziliby Romea za molestowanie dziewczynki poniżej piętnastu lat i byłby spokój. I nie trzeba by pisać tego idiotycznego wypracowania
W korytarzu szczęknęła klamka otwieranych z impetem drzwi.
- Wróciłam! powiedziała Marusia.
Agata zerwała się na równe nogi, bo włanie przyszedł jej do głowy plan genialny w swej prostocie. Wyszła z pokoju, gdy jej starsza siostra zdejmowała ciężkie, zimowe buty i otrzepywała je ze niegu.
- Czeć. Może napijesz się herbaty? spytała przymilnie Agata.
- Czeć. Mogę się napić. Czego ode mnie chcesz, że już od progu jeste taka miła? Marusia odstawiła buty pod kaloryfer i wyprostowała się, zerkajšc wesoło na siostrę. Rodzice sš?
- Mama poszła na aerobik, a tata doszedł do wniosku, że w domu nie ma nic do jedzenia, więc pojechał do hipermarketu zreferowała Agata. A ja piszę wypracowanie na polski.
- I jak ci idzie? Maruka wsunęła stopy w ciepłe kapcie i ruszyła do swojego pokoju.
- Jak zwykle, tylko gorzej. To wstawię wodę na tę twojš herbatę.
Po chwili obydwie siedziały już w opanowanym przez twórczy chaos pokoju starszej siostry i piły herbatę. Marusia przełożyła górę ksišżek z fotela na biurko, więc Agata mogła wygodnie usišć i spokojnie opowiedzieć o swoich problemach. Jeli kto miał jej pomóc, to tylko Maruka, która zawsze miała pištki z polskiego, a teraz studiuje dziennikarstwo.
- Czyli punktem wyjcia sš Romeo i Julia? spytała przyszła pani redaktor, sadowišc się wygodniej na swoim plastikowym krzele biurowym. Masz już jakie pomysły?
Agata zaprzeczyła ruchem głowy.
- Dobrze. To zacznijmy od tego, co już mamy. Co możesz powiedzieć o miłoci Romea i Julii?
- Wcale nie była mocniejsza niż mierć. A najgorsze jest to, że zabili się tak naprawdę przez przypadek. Gdyby się lepiej umówili, mogliby spokojnie żyć długo i szczęliwie. A przez głupiego pecha zginęli zupełnie bez sensu. Agata wyrzucała z siebie słowa z głębokš niechęciš. Problemy opisywane przez pana Szekspira uważała za sztuczne i wydumane.
- No to możesz to napisać. W końcu chodzi o twojš opinię, a nie przepisywanie podręczników, prawda? Mylała może o innych utworach, które możesz przytoczyć?
- Omawialimy w zeszłym roku taki wiersz, chyba to był sonet, W Weronie Norwida. Poza tym podobna historia jest w Tristanie i Izoldzie. Oni też umarli przez głupiego pecha. Wzruszyła ramionami, demonstrujšc, jak bardzo ciekawi jš ta tematyka.
- I więcej nic?
- Nic.
- W takim razie pomylmy. Marusia w zamyleniu popatrzyła na zapełnione najrozmaitszymi ksišżkami półki. Powiedzmy, że masz do dyspozycji wszystkie możliwe media: komputer, telewizję itp. Co pierwsze kojarzy ci się ze sformułowaniem Miłoć silniejsza niż mierć?
- Szczerze?
- Szczerze.
- No to kojarzy mi się gra The Sims 2. Tam Sim może błagać mierć o darowanie życia ukochanej osobie. I to działa, jeli te dwa Simy naprawdę się kochajš.
Maruka skinęła głowš ze zrozumieniem.
- Dobrze, a z telewizji?
- Z telewizji? Był kiedy taki film, że facet i dzieci zginęli, a jego żona przeżyła, ale popełniła samobójstwo z rozpaczy i trafiła do piekła. I ten jej mšż wyruszył z nieba, żeby jš zabrać. To jest dopiero miłoć silniejsza niż mierć oznajmiła Agata, dumna z tak dobrego przykładu.
- A znasz film Uwierz w ducha? Marusia umiechnęła się. Rodzice swego czasu strasznie go uwielbiali. Jest o tym, że mšż ginie i nie odchodzi do nieba, tylko zostaje i ratuje swojš żonę, której grozi miertelne niebezpieczeństwo ze strony ludzi, którzy go zabili. Ogólnie bardzo romantyczne i miejscami naprawdę chwyta za serce. Mogłaby kiedy obejrzeć.
- Mogę obejrzeć. Ale po co mi to do tego wypracowania? Przecież miałam pisać o lekturach, a nie filmach.
- Masz rację przyznała starsza siostra. Moja klasa w liceum zawsze musiała się powoływać na testy kultury, czyli praktycznie cokolwiek, co ma jakš treć: film, piosenkę, wiersz, ksišżkę
- Ale my nie możemy tak przypomniała jej Agata.
- No dobrze. W takim razie przejdmy do lektur. Miłoć silniejsza niż mierć. Jakie powinno być pierwsze skojarzenie człowieka wychowanego w naszej kulturze?
- A co ma do tego kultura?
- Bardzo dużo. Kto tak kochał, że dał się zabić, a potem miłoć go ożywiła? Maruka spojrzała wyczekujšco na siostrę, a w jej oczach zapaliły się figlarne ogniki.
- To co starożytnego, prawda?
- Ciepło.
- Ozyrys i Izyda? Orfeusz i Eurydyka?
- Nie o to mi chodziło, ale też możesz o tym napisać. Tylko zapisuj to, co teraz mówisz, bo potem zapomnisz i znów będziesz narzekać, że nie masz pomysłu.
Agata z niechęciš podniosła się z wygodnego fotela i poszła do swojego pokoju po co do pisania. Wróciła po paru minutach, niosšc piórnik i gruby, wywiechtany zeszyt, w którym prowadziła notatki na wszystkie tematy pozalekcyjne. Od czasu do czasu pisała też w nim prototypy wypracowań. Gdy weszła, Maruka przeglšdała co w swoim laptopie.
- W Weronie, Orfeusz i Eurydyka, Izyda i Ozyrys - Agata zaczęła notować tytuły, które dotychczas przyszły jej do głowy.
- Nie zapomnij o Tristanie i Izoldzie powiedziała starsza siostra.
- Dobra, pamiętam. No to o co ci chodziło przed chwilš?
- Jezus, siostrzyczko. Miłoć silniejsza niż mierć. I nie krzyw się. Możesz sobie być ateistkš, ale Biblię znajš wszyscy i można się na niš bez problemu powołać. Zresztš Bóg jest miłociš, więc tutaj nie miłoć jako zjawisko jest silniejsza niż mierć, tylko Bóg. Pamiętaj, że pojęcia miłoć i mierć można różnie interpretować. Na przykład ludzie często czujš się jak nowo narodzeni. A przynajmniej tak mówiš. W tym kontekcie każda zmiana to mierć i narodziny jednoczenie. Więc każda zmiana w wiecie dokonana przez miłoć może podpadać pod ten temat. Tak jak w filmie Podaj dalej - Marusia zauważyła brak aprobaty w oczach młodszej siostry. No tak, ale ty przecież nie możesz pisać o filmach.
- Włanie.
- Hm To może idmy epokami. Pamiętasz jeszcze jakš opowieć ze starożytnoci?
- Był jeszcze taki mit Bogini zakochała się w miertelniku i wybłagała od Zeusa, żeby ten miertelnik mógł pić napój niemiertelnoci. Ale zapomniała poprosić o napój zapewniajšcy młodoć, więc miertelnik żył wiecznie, ale starzał się aż skurczył się i stał się wierszczem opowiedziała Agata.
- I jaki z tego morał? Maruka umiechnęła się nieco drwišco.
- Nie zakochuj się w bogini, bo zostaniesz niemiertelnym wierszczem. Agata parsknęła miechem. Dobra, może to nie był zbyt dobry przykład.
- Masz jeszcze jakie pomysły czy możemy przejć do redniowiecza?
- Ale w redniowieczu nic ciekawego się nie działo
- Fakt. W redniowieczu pisali raczej o mierci, mniej o miłoci. I tu pasowałby wštek Jezusa. Ale nie musisz o nim pisać. W końcu to twoje wypracowanie. Marusia wzruszyła ramionami. W renesansie raczej się takimi rzeczami nie przejmowali. Teraz barok. Jan Andrzej Morsztyn
- Do trupa! O, to jest nawet niezły wierszyk. Biorę! Agata nagryzmoliła co w swoim notesie. Chyba mało ludzi wpadło na to, żeby porównać miłoć i mierć.
- Ale czy to dowodzi, że miłoć jest silniejsza niż mierć?
- Skoro miłoć jest taka podobna do mierci, to na pewno nie jest słabsza odpaliła Agata, wpadajšc w coraz lepszy nastrój. To co teraz? Owiecenie? Romantyzm?
- Raczej romantyzm. W owieceniu pisali wiersze o postępie technicznym.
- No to ten Norwid Mickiewicz raczej nie bo gdzie w Panu Tadeuszu co o mierci? Zresztš w Dziadach to już praktycznie sama mierć. Czyli odpada. Słowacki? Balladyna to jego, prawda? Ale tam przecież piorun jš trafił, a wszyscy, którzy kochali, zginęli. Tylko mi tu nie wyjeżdżaj z teoriš, że to kara boża, a bóg jest miłociš, więc miłoć jest mocniejsza niż mierć! Agata spojrzała gronie na siostrę.
Ta tylko się umiechnęła i nic nie powiedziała.
- Młodopolscy też nic chyba nie napisali na ten temat A z obecnych Mogę powołać się na Harryego Pottera?
- Czemu nie? Jeli potrafisz to dobrze uzasadnić.
- W takim razie Harry Potter. Agata zapisała ten tytuł w brudnopisie. Jego mama oddała za niego życie i to sprawiło, że Pottera chroniło specjalne zaklęcie. Czyli tak jakby jej miłoć przetrwała jej mierć. O. To mi się podoba!
- Idšc tym tropem, mogłaby powołać się na bajkę o pišcej Królewnie. Albo lepiej na nieżkę. W końcu została otruta i umarła. Dopiero zakochany ksišżę jš ożywił.
- Zakochał się w martwej królewnie? Jak byłam mała, wcale mnie to nie dziwiło, ale teraz Ta historia wyglšda podejrzanie. A może ona była zombie?
- Agata, nie wydziwiaj. Sapkowski pewnie by napisał, że księciu nie chodziło o królewnę, tylko o dziedziczenie tronu, bo w swoim królestwie był dopiero dwudziesty w kolejce. Ale to nie powieć, tylko praca domowa. Jeli podejdziesz do tego idealistycznie, na pewno będzie dobrze.
- A nie masz jakich innych pomysłów? Agata skrzywiła się na samš myl o księciu całujšcym sine wargi martwej nieżki.
- Jest taki wiersz Zbigniewa Herberta nazywa się Dwie krople. Jest bardzo piękny i krótki, więc możesz przeczytać go sama. Znajdziesz go w zbiorze poezji w biblioteczce mamy.
Agata zanotowała tę sugestię.
- Pomylmy jeszcze, jaka to ma być miłoć. Nie tylko taka romantyczna czy rodzinna. Może być też miłoć do ojczyzny. Pamiętasz taki wiersz: zaczynał się od Kiedy się wypełniły dni i przyszło zginšć latem. Mówił o żołnierzach z Westerplatte, którzy zginęli we wrzeniu 1939 roku.
- Tak, pamiętam. Tym żołnierzom było fajnie w niebie i maszerowali sobie po chmurach. Chyba nie mieli nic innego do roboty.
- Oj, ale ty jeste Oni po prostu musieli być zawsze w pełnej gotowoci, bo na koniec wiersza obiecali: gdy wiatr zimny będzie dšł i smutek kršżył wiatem, w rodek Warszawy spłyniemy w dół, żołnierze z Westerplatte. Czyli tak kochajš Polskę, że nawet zrezygnujš z nieba, żeby jej bronić.
- Ta Ale kochajš Polskę przedwojennš, z Wilnem i Lwowem, ale bez Szczecina i Gdańska. A może oni byli z Ukrainy albo Białorusi, albo Litwy
- Czepiasz się szczegółów. Marusia machnęła rękš. A tak w ogóle to co ty się tak dobrze orientujesz? Miała jakš klasówkę z historii?
- No. I nawet pištkę dostałam. Nie pamiętasz? To było ze dwa miesišce temu, w padzierniku.
- A, rzeczywicie. Ale wróćmy do miłoci. Może Pratchett co o tym pisał? U niego da się chyba co znaleć na każdy tematMiłoć Hm
- Może ta historia, że bogowie zlitowali się nad nieszczęsnymi kochankami i zamienili jedno z nich w słupek, a drugie w deskę do prasowania? przypomniała sobie Agata.
- To chyba nie jest najlepszy pomysł. Pratchett raczej pisze o mierci jako o osobie, więc trudno byłoby takš osobę pokonać miłociš. No chyba że wemiemy pod uwagę historię Morta i Ysabell w Morcie. Czytała? Nie? To ci opowiem. mierć wzišł sobie czeladnika, chłopaka o imieniu Mort. Mort spotkał dzięki temu przybranš córkę mierci. Na poczštku raczej się nie lubili, ale oczywicie w końcu musieli się zakochać. mierć się zdenerwował, ale ostatecznie im darował. No, mniej-więcej tak to było. Od biedy można to uznać za zwycięstwo miłoci nad mierciš.
- Hm może to napiszę. Agata ponownie nabazgrała co w swoim zeszycie.
Nagle Maruka umiechnęła się promiennie i uderzyła się otwartš dłoniš w czoło.
- My tu kombinujemy, a jest jeszcze co w lekturach. Mistrz i Małgorzata! Przecież tam bohaterowie mogš być razem dopiero po mierci! To jest wietny motyw!
- Ale ja tego nie czytałam. Nie omawialimy tego na polskim.
- Masz ci los! Musisz to koniecznie przeczytać! Szewców omawiacie, a Bułhakowa nie?! Nie wierzę!
Agata spojrzała sceptycznie na więte oburzenie siostry.
- No to uwierz. Wymyl mi lepiej jaki przykład z ksišżek, które przeczytałam.
Maruka zastanowiła się chwilę, lustrujšc wzrokiem regał z ksišżkami.
- Jonathan Strange i pan Norrell może być?
- Może. Ale gdzie tam jest miłoć?
- Oj, Agata, jaka ty nieromantyczna jeste. Nie pamiętasz, jak Strange kochał swojš żonę? Przecież gdy teoretycznie umarła, on powięcił wszystkie dostępne rodki, nawet własnš równowagę umysłowš, by jš odnaleć i udowodnić, że Arabella Strange naprawdę żyje.
- No dobra. Co jeszcze?
- Opowiadanie Fredericka Forsytha Szepczšcy wiatr. Jest absolutnie dziwne, ale tak to jest, jak autor powieci sensacyjnych bierze się za fantastykę i romantycznš miłoć. Co takiego dobrze napisałby może Słowacki, ale to Autor sugeruje, że chłopak przeniósł się w czasie o cały wiek tylko po to, by kolejne wcielenie jego ukochanej mogło zajć z nim w cišżę. I potem on umiera. I tyle. Gdyby opisać to w odpowiednio romantyczny sposób, pasowałoby do twojego tematu.
- E tam. Już chyba mi wystarczy. Jak będę pisać dużymi literami, to powinnam zapisać te obowišzkowe cztery strony. Zresztš mogę przecišgnšć podsumowanie. Dzięki, siostra.
- Nie ma za co. Polecam się na przyszłoć. Marusia umiechnęła się do wychodzšcej siostry i napiła się zimnej już herbaty.
Agata bazgrała pracowicie w swoim brudnopisie już drugš godzinę. Nieubłaganie zbliżała się pora dobranocki, a o 20.00 miał przecież przyjć po niš Karol. A Karol to nie byle kto, tylko prawdziwy student! Agacie udało się poznać w go autobusie. ZTM znowu zmienił trasę i właciwie sami nie wiedzieli, dokšd ta linia może ich zawieć. Zaczęli rozmawiać; właciwie to on odezwał się pierwszy. I jako tak miło im się rozmawiało, że umówili się na tę imprezę. Prawdziwš studenckš imprezę!
Agata bywała do tej pory tylko na drętwych szkolnych dyskotekach, więc perspektywy na wieczór wydawały jej się wyjštkowo wietlane. Przepisała na czysto swojš pracę, poprawiajšc interpunkcję i zmieniajšc niektóre sformułowania na bardziej pasujšce. Gdy w radiu oznajmili, że minęła siódma, do pokoju Agaty zajrzała mama. Zobaczyła córkę przy biurku, pochłoniętš bez reszty pisaniem czego, więc wyszła po cichu.
Gdy wypracowanie było gotowe, Agata przystšpiła do przygotowań. Miała bardzo mało czasu, więc szybko przebrała się w przygotowany wczeniej strój. Umalowała się elegancko i uczesała włosy. Teraz z lustra patrzyła na niš liczna, szczupła blondynka.
Karol zadzwonił do furtki równo o ósmej, gdy rodzice oglšdali Pogodę, a Maruki nie było w domu, bo udzielała akurat korepetycji jakiemu gimnazjalicie. Agata wyszła z domu cała w skowronkach. Dostała od Karola bukiecik stokrotek (wolałaby róże, ale przecież wiadomo, że studenci sš biedni, więc nie można od nich zbyt wiele wymagać), który zdšżyła jeszcze położyć przy zlewie w kuchni. Miała nadzieję, że kto z domowników wpadnie na to, by wstawić je do wody.
Chłopak przyjechał po niš samochodem, więc usiadła dumnie na przednim siedzeniu i odjechali.
Dwięk budzika nieprzyjemnie wwiercał się w uszy Agaty, informujšc, że już 6.00 i trzeba wstać, bo inaczej pocišg do szkoły odjedzie bez niej. Czuła się tak paskudnie, że nawet nie miała ochoty klšć. Zacisnęła zęby i zwlokła się z łóżka. Wyłšczyła bezlitosny budzik i ruszyła do łazienki, wytężajšc całš swojš siłę woli, bo bez tego położyłaby się z powrotem spać i chrapałaby do południa. To była ciężka noc.
Impreza zapowiadała się całkiem przyjemnie. Który z kolegów Karola urzšdził jš u siebie w domu. Było sporo ludzi, piwo, przekšski i dobra muzyka. Przez trzy godziny Agata bawiła się wietnie, aż tu nagle błysnęło olepiajšce wiatło i kto zaczšł krzyczeć. Póniej okazało się, że to policja robiła nalot na handlarzy narkotyków. Aresztowali wszystkich obecnych, w tym Agatę. Przesiedziała w celi trzy godziny, zanim przyjechał ojciec. Nawet nie był specjalnie zły. Poprosił tylko, żeby uważała na przyszłoć i nie pakowała się w kłopoty w miarę możliwoci. Ostatecznie Agata poszła spać o czwartej nad ranem.
Dwie niepełne godziny snu może wystarczyłyby Napoleonowi, ale Agata zazwyczaj sypiała minimum szeć godzin. Dlatego też po takiej nocnej przygodzie była półprzytomna. Ocknęła się dopiero w szkole na pištej lekcji, czyli matematyce. Tym razem na zastępstwo przyszedł młody matematyk najwyraniej zakochany w rachunku prawdopodobieństwa. Demonstrował rzuty monetš i kostkami, a póniej sprawdzał, czy prawdopodobieństwo wyliczone ze wzoru jest równe wynikom dowiadczeń.
A potem nastšpił język polski. Agata usiadła na ławce przed salš i zaczęła zastanawiać się, jakš minę zrobi polonistka, gdy zobaczy to wypracowanie. Pewnie nie spodziewa się go w ogóle
Obudziło jš uporczywe poszturchiwanie w ramię.
- Aga, wchodzimy do sali. Żyjesz? pytał jaki spanikowany głos.
- Żyję mruknęła. Wstała z ławki i weszła do sali.
Lekcja przebiegła wyjštkowo spokojnie, ale nie było to zasługš polonistki, tylko pani z biblioteki, która przyszła wytłumaczyć, jak poprawnie napisać bibliografię. Bibliotekarka przygotowała prezentację w PowerPoincie, więc zgaszono wszystkie wiatła, aby lepiej było widać slajdy wywietlane na ekranie powieszonym na specjalnym stojaku.
Większoć kolegów i koleżanek notowała pracowicie, częć pisała SMSy, a niektórzy zwyczajnie się nudzili. Agata oparła łokcie na ławce i opuciła głowę. Słyszała spokojny głos bibliotekarki, a potem nagle przyszedł Karol i zaczšł się z niej miać, że jest smarkula i że niepotrzebnie brał jš na tę imprezę. Zdenerwował jš tym okropnie, bo przez niego spędziła pół nocy na komisariacie, nie wyspała się i ogólnie czuła się le. A najbardziej wkurzajšce było to, że Karol wyglšdał na absolutnie wyspanego i wieżego jak szczypiorek.
Zaraz obrzuciła go licznš wišzankš epitetów. Kto dgnšł jš w żebra łokciem i wtedy Karol przekształcił się w Marusię, która zaczęła opowiadać co o jakim diable, który pojawił się w teatrze i rzucał pieniędzmi w widownię.
- Aga, obud się! Przerażony szept połšczony był z ponownym szturchnięciem w żebra.
Agata otworzyła oczy i podniosła głowę. Polonistka patrzyła prosto na niš.
- Słucham? spytała, starajšc się nie sprawiać wrażenia zdezorientowanej.
- Dobrze się czujesz? Może powinna pójć do pielęgniarki? Spojrzenie nauczycielki było doć zagadkowe.
- Nie trzeba. Wszystko w porzšdku. Jestem trochę zmęczona, bo do póna odrabiałam lekcje skłamała gładko. Przecież nie będzie opowiadać całej historii.
- O ósmej była u mnie twoja siostra. Przyniosła twojš pracę i powiedziała, że le się czujesz, więc nie przyjdziesz dzi do szkoły oznajmiła polonistka.
Agata zamrugała ze zdziwienia.
- Chyba jednak ci się poprawiło, skoro była na wszystkich lekcjach.
- Ja Maru To znaczy: moja siostra miała moje wypracowanie? Przecież ja je mam ze sobš - Otworzyła ćwiczenia do PO, za okładkę których schowała poprzedniego dnia swojš pracę. Nie było jej tam. O.
- O twojej pracy porozmawiamy po lekcji oznajmiła polonistka. Teraz możemy wrócić do omawiania waszych bibliografii.
Lekcja dalej biegła spokojnie, bo to głównie nauczycielka mówiła. Uczniowie musieli tylko uważnie słuchać i notować.
Polski był ich ostatniš lekcjš, więc zaraz po dzwonku cała klasa rzuciła się do szatni. Agata stanęła przy biurku wychowawczyni. Oczekiwała najgorszego. Plecak trzymała w dłoniach, aby zamaskować ich drżenie.
- Muszę przyznać, że bardzo zaskoczyła mnie ta praca. Polonistka uważnie przyjrzała się twarzy uczennicy, ale chyba nie wyczytała z niej nic oprócz zdenerwowania i zmęczenia. Bardzo ciekawie podeszła do tematu. Jeli tak napiszesz maturę, to mylę, że nawet miałaby szansę dostać się na polonistykę.
Agata popatrzyła na nauczycielkę, jakby widziała jš po raz pierwszy w życiu.
- Ja? Na polonistykę? Ale ja nie umiem pisać wypracowań!
- A co to według ciebie jest? Polonistka machnęła jej przed nosem arkuszem, który Agata poprzedniego dnia starannie zapełniała przykładami wystšpienia wštku miłoci i mierci w literaturze.
- Karna praca domowa wypaliła, trochę dziwišc się swojej miałoci. Zresztš sama tego wszystkiego nie wymyliłam. Siostra mi pomogła.
- Ale siostra przecież tego nie napisała, prawda?
- No nie.
- I bardzo dobrze. Tę jedynkę ci skrelam. Zamiast odpowiadać z Szewców przygotujesz na poniedziałek referat o autorze, Stanisławie Ignacym Witkiewiczu.
- Dobrze, proszę pani. Do widzenia.
Idšc do szatni po swojš kurtkę i buty, Agata pomylała, że naprawdę kocha swojš siostrę. A potem rozemiała się, bo jej niewyspany umysł dodał: miłociš silniejszš niż mierć.